wtorek, 28 sierpnia 2012

Rozdział XXI


Dojechali pod dom Robina i Bouchry. Wojtek jak zawsze zachował się jak dżentelmen i otworzył drzwi przed Olą, po czym udali się pod drzwi wejściowe i zadzwonili dzwonkiem. Otworzył im Robin.
-Wejdźcie, Theo i Melanie już są- powiedział.
Wojtek wraz z Olą weszli do środka, po czym razem z Robinem udali się do jadalni w której stał wielki stół, przy którym siedział już Walcott ze swoją dziewczyną.
Wszyscy przywitali się ze sobą, po czym zajęli miejsca przy stole. Między Walcottem, Van Persiem i Szczęsnym wywiązała się dyskusja na temat piłki, a Ola wraz z Melanie i Bouchrą zaczęły rozmawiać na temat zakupów i tego, że mogłyby razem gdzieś pojechać.
-A może byśmy jutro tak razem gdzieś wyskoczyły, na jakieś zakupy i kawę, co Wy na to ?- zaproponowała Melanie.
Ola nie była przekonana co do tego pomysłu. Nie lubiła zbytnio zakupów, ale dała się przekonać.
-No to więc jutro. Spotkamy się tutaj o 13. Pasuje ?- spytała Bouchra z uśmiechem.
Melanie i Ola pokiwały twierdząco głową.
-No to jesteśmy umówione- powiedziała Bouchra, po czym wypiła wino, które znajdowało się w jej kieliszku.

Kilka minut później rozdzwonił się telefon Melanie. Była to Sandra.
-No i jak Ci idzie ?- spytała czarnowłosa dziewczyna.
-Dobrze, jestem umówiona jutro na zakupy z Olą- odpowiedziała bez jakiegoś wielkiego entuzjazmu.
-To wspaniale !- Sandra ucieszyła się.- Będę dzwonić do Ciebie jeszcze jutro.- dodała, po czym rozłączyła się.
Melanie westchnęła, po czym upiła spory łyk wina. Popatrzyła w stronę Oli i Wojtka, którzy właśnie ze sobą rozmawiali.
Melanie była w stu procentach pewna, że ten cały plan się nie powiedzie. Wystarczyło spojrzeć na Szczęsnego i Aleksandrę, którzy wyglądali na zakochanych i to bardzo zakochanych. Ale mimo wszystko postanowiła pomóc Sandrze. Chciała się w końcu od niej uwolnić, a to chyba był najlepszy sposób, by to uczynić. Blondynka ponownie upiła spory łyk wina i wstała od stołu i wyszła na zewnątrz zaczerpnąć świeżego powietrza.

Około północy Ola i Wojtek wracali do domu. Aleksandra wpatrywała się w szybę samochodu, była pod wielkim wrażeniem tego, że mimo tak później pory miasto tętni życiem.
-Widziałem, że rozmawiałaś dzisiaj dużo z Melanie.- powiedział nagle Szczęsny odrywając Olę od oglądania widoków za oknem.
-Tak, to bardzo miła dziewczyna. Jutro- Ola spojrzała na zegarek- A raczej dzisiaj wybieram się z nią i Bouchrą na zakupy-dodała z lekkim uśmiechem.
Wojtek uśmiechnął się do Aleksandry.
-To świetnie. – ucieszył się- Przynajmniej masz tutaj kogoś jeszcze oprócz mnie- dodał nadal się uśmiechając.
-No tak. Tym bardziej, że nigdy w życiu nie miałam przyjaciółki, lub osoby, do której mogłabym pójść i się wyżalić.- powiedziała, po czym przeniosła swój wzrok na boczną szybę auta.
Wpatrywała się w ludzi, którzy szli po chodniku. Zastanawiała się nad tym, czy chociaż jedna osoba z tych, które teraz szły miała takie same problemy jak ona.  Na początku wydawało się jej, że tylko ją spotkało tak wielkie nieszczęście. Że tylko ona jedna na całym świecie ma takie problemy. Teraz przenosząc wzrok z ludzi na jezdnię, stwierdziła, że jakże to było egoistyczne myślenie. Teraz powoli zaczynało się wszystko układać w jej życiu. Miała chłopaka, który wspiera ja na każdym kroku. Kogoś takiego od zawsze potrzebowała, czekała na taką osobę całe swoje dotychczasowe życie i w końcu się doczekała.
-O czym tak myślisz ?- spytał Wojtek z szerokim uśmiechem, jednocześnie wyrwał ją z głębokich rozmyślań.
-O niczym szczególnym- odpowiedziała dziewczyna lekko się uśmiechając.
Teraz dopiero zauważyła, że nie jadą już, ale stoją na parkingu pod domem. Ola wysiadła razem ze Szczęsnym z auta i udali się do domu.
Gdy tylko przekroczyli próg mieszkania, Ola udała się do salonu i usiadła na kanapie. Była potwornie zmęczona. Po chwili dołączył do niej Wojtek. Aleksandra oparła głowę na jego ramieniu i nie minęło kilka sekund, gdy znalazła się w krainie Morfeusza.

Następnego dnia Ola obudziła się w swoim pokoju. Zobaczywszy, że ma na sobie jeszcze ubrania z poprzedniego dnia, postanowiła udać się do łazienki. Wzięła prysznic, po czym przebrała się w świeże ciuchy. Umyła zęby i wyszła z pomieszczenia. Udała się do kuchni, by przygotować śniadanie.
Nakrywała już do stołu, kiedy pojawił się Wojtek. Chwycił Olę w talii i odwrócił w swoją stronę, tak, że stali na przeciwko siebie. Delikatnie musnął usta dziewczyny, po czym uśmiechnął się szeroko.
-Jak się spało ?- spytał
Aleksandra uśmiechnęła się szeroko.
-Bardzo dobrze- odpowiedziała- A Tobie ?- spytała
-Także nie narzekam.- odpowiedział, po czym puścił Olę i usiadł przy stole.
Ola usiadła naprzeciwko niego, po czym zaczęła jeść śniadanie.
-Dzisiaj Twoja mama przyjeżdża- powiedziała, popijając kęs swojego tosta.- Pojechałaby z Tobą po nią, ale umówiłam się już- dodała po chwili smutnym tonem głosu.
Szczęsny uśmiechnął się szeroko do dziewczyny.
-Nie martw się, dam sobie radę.- odpowiedział
Aleksandra nadal pałaszowała swojego tosta. Nagle rozdzwonił się telefon Wojtka.
-Słucham- powiedział do słuchawki-Dobrze, zaraz będę- dodał, po czym się rozłączył.
-Przepraszam Cię, ale dzwonił Chamberlain, muszę już jechać na trening.- powiedział, po czym wstał od stołu i podszedł do Oli i pocałował ją na pożegnanie.- Do zobaczenia później- rzucił na odchodnym.
Ola skończyła swoje śniadanie, po czym wzięła się za sprzątanie. Gdy tylko skończyła udała się do swojego pokoju, po czym zaczęła szukać czegoś w czym mogłaby pokazać się ludziom. Bo jak na razie miała na sobie swój stary rozciągnięty dres, a za cztery godziny była umówiona z Melanie i Bouchrą na zakupy.

********
Witam.
O to rozdział :)
Totalnie pisany bez jakiegokolwiek pomysłu.
Przepraszam za wszelkie błędy, ale nie mam czasu by go poprawić, ogólnie pisałam go na szybko, ponieważ jutro mam urodziny i mam wiele rzeczy do zrobienia przed nimi i po prostu się nie wyrabiam.
Bardzo Was proszę o pozostawienie komentarzy, bo chcę znać Waszą opinię.
Pozdrawiam ! :) 

niedziela, 19 sierpnia 2012

Rozdział XX


Kilka dni później
Nadeszła niedziela. Dzisiaj Ola i Wojtek mieli iść do państwa Van Persie na kolację.  Dziewczyna zaczęła grzebać w szafie i totalnie nie wiedziała co ma na siebie włożyć. Była niedawno z Wojtkiem na zakupach, ale nie była pewna czy ma coś stosownego, w co się może ubrać. W  końcu wyciągnęła z szafy czarne rurki, biały podkoszulek na ramiączkach i czarny żakiet z rękawem trzy czwarte.
Przebrała się, po czym zaczesała włosy w zgrabny kucyk i zrobiła lekki makijaż. Teraz stała przed jeszcze jedną decyzją, a mianowicie, nie wiedziała, czy ma ubrać trampki czy szpilki. Jednak stwierdziła z przykrością, że szpilki będą lepiej wyglądać. Wyciągnęła z pudełka czarne szpilki, po czym założyła je.
Nie była przyzwyczajona do takich butów, więc trudno jej było chodzić. Przeszła parę razy po pokoju. Z każdym krokiem szło jej coraz lepiej, więc z uśmiechem na twarzy wyszła z pokoju i przeszła do salonu. Usiadła na kanapie, obok Wojtka.
-Pięknie wyglądasz, zresztą zawsze pięknie wyglądasz- powiedział z uśmiechem i chwycił dłoń Oli.
Dziewczyna uśmiechnęła się do Szczęsnego, po czym lekko musnęła jego usta.
-Szczerze powiedziawszy nie chce mi się tam iść. Wolałabym spędzić ten wieczór z Tobą- powiedziała Ola
-Jak chcesz to możemy nie iść.- powiedział z cwanym uśmiechem Wojtek, po czym pocałował Olę.
-Obiecaliśmy, że będziemy, a jeśli chodzi o mnie to ja zawsze dotrzymuję słowa. – powiedziała, po czym wstała z kanapy.
-No to w drogę- powiedział Wojtek.
Trzymając się za ręce opuścili mieszkanie.

W domu państwa Van Persie, panował niesamowity chaos. Kolacja nie była jeszcze gotowa, a goście zaraz mieli się schodzić. Po chwili po domu rozniósł się dźwięk dzwonka. Bouchra poszła szybko otworzyć drzwi. Przed domem stała Melanie i Theo.
-Wchodźcie, wchodźcie- powiedziała, po czym gestem ręki wskazała na środek domu.-Zaraz do was dołączę, tylko muszę skończyć robić kolację-powiedziała, po czym odwróciła się w stronę salonu- Robin ! – zawołała męża- Kotku, zajmij się naszymi gośćmi- powiedziała, gdy Van Persie wszedł do holu.
-To wy sobie pogadajcie, a ja muszę wrócić do samochodu, bo zapomniałam telefonu- powiedziała Melanie, po czym opuściła dom Van Persie’ch i udała się do samochodu. Usiadła na miejscu pasażera, po czym wyciągnęła telefon ze schowka i wybrała numer do Sandry.
-Jestem już na miejscu. Powiedz mi co mam robić.- wypaliła od razu gdy dziewczyna odebrała telefon.
-Matko Boska ! Melanie ! Tobie trzeba wszystko po sto razy tłumaczyć ?! Przecież Ci już mówiłam co masz zrobić.- powiedziała z oburzeniem Sandra- No ale powtórzę to jeszcze raz.- powiedziała- Więc tak- zaczęła- Masz zrobić totalnie wszystko, by Ola Ci zaufała. Masz stać się jej najlepszą przyjaciółką. Trzeba zrobić wszystko, bym miała jak najwięcej informacji o tym co się między nią, a Wojtkiem dzieje, bym mogła we właściwym momencie zaatakować. Muszę znaleźć jej słaby punkt, tak by uderzyć w samo sedno i ją zniszczyć. Odzyskam Wojtka, chociaż miałabym zrobić to w najgorszy sposób na świecie, zrobię to. Nikt inny oprócz mnie nie może go mieć, NIKT- skończyła mówić.
Melanie nie była do końca pewna tego, co robi. Nie sądziła, ze pomaganie Sandrze jest dobrym pomysłem, ale cóż nie miała wyjścia, gdyż już obiecała to czarnowłosej dziewczynie.
-Dobrze, postaram się zrobić wszystko w mojej mocy, by wyszło tak jak chcesz- powiedziała bez większego przekonania.
Już czuła się źle z tym co robi, co prawda Ola wyglądała na bardzo fajną i miłą dziewczynę, nie chciała jej krzywdzić. Ale nie miała wyboru.
Teraz Melanie cały czas myślała o tym, że mogła odmówić Sandrze. Co prawda próbowała jednak ta znalazła takie argumenty, że w efekcie Melanie obiecała Sandrze pomóc. Teraz stwierdziła, że był to totalny błąd, ale cóż, musiała robić dobrą minę do złej gry.
-Bardzo się cieszę, że mi pomagasz. Tylko niczego nie zepsuj ! Ma się udać. Powodzenia- powiedziała Sandra, po czym rozłączyła się.
Blondynka westchnęła, po czym wysiadła z samochodu i wróciła z powrotem do domu państwa Van Persie.

W tym samym czasie, Wojtek i Ola jechali na kolację. Byli w wyśmienitych humorach. Żartowali, śmiali się, nic nie mogło zepsuć im humoru. Nagle rozdzwonił się telefon Wojtka. Zatrzymał samochód na najbliższym parkingu, po czym odebrał telefon.
-Witam Cię mamo, co tam u Ciebie ? – spytał wesoło Szczęsny.
Jego mama odchrząknęła.
-Synku, mamy poważny problem.- powiedziała lekko drżącym głosem pani Alicja- Jutro będę w Londynie mógłbyś po mnie wyjechać na lotnisko ? Muszę z Tobą poważnie porozmawiać. –dodała
Szczęsny w ogóle nie wiedziała co się mogło stać.
-A możesz mi wyjaśnić co się stało ?- spytał
-Dowiesz się wszystkiego jutro. To jak wyjedziesz po mnie na lotnisko ?- spytała ponownie lekko zdenerwowana pani Alicja.
-Tak, ale…
-Jutro o 13:30- powiedziała przerywając wypowiedź swojego syna, po czym rozłączyła się.
Zdezorientowana Ola patrzyła na Wojtka, który też nie wiedział co się dzieje.
-Co się stało ?- spytała dziewczyna
-Moja mama przylatuje jutro, sam nie wiem po co. Podobno ma mi coś ważnego do przekazania.- mówił zaskoczony.
Nigdy w życiu jego matka z nim tak nie rozmawiała. Więc to wydawało się mu całkowicie dziwne. Nie wiedział, czy ma się cieszyć z przyjazdu mamy, czy robić coś całkiem innego.
-Dobrze, zostawmy to już. Lepiej jedźmy na tą kolację, bo się spóźnimy- powiedział Wojtek, po czym ruszył.

*********
Witam Was :)
No i jest rozdział. 
Wymęczyłam się nad nim, bo totalnie nie wiedziałam co mam napisać.
Nie wiem kiedy następny.
Będziecie poinformowani jak się pojawi :)
Pozdrawiam ! 

wtorek, 14 sierpnia 2012

Rozdział XIX


Jechali samochodem, w jakieś miejsce. Ola cały czas dopytywała gdzie jadą, ale Wojtek nie chciał jej nic powiedzieć, mówił, że to niespodzianka. Jechali gdzieś przez centrum Londynu. Nagle zatrzymali się na parkingu, przez jakąś restauracją.
-Jesteśmy na miejscu- powiedział Wojtek, po czym wysiadł z samochodu, i szybko znalazł się po stronie pasażera otwierając drzwi Oli.
Dziewczyna wysiadła z samochodu uśmiechając się do Wojtka, po czym razem udali się do restauracji. Szczęsny otworzył drzwi, przed Olą i wpuścił ją pierwszą. Aleksandra niepewnie weszła do środka. Rozglądnęła się po pomieszczeniu, ale nikogo tam nie było oprócz kelnera. Zdezorientowana popatrzyła na Szczęsnego, który stał koło niej. Wojtek uśmiechnął się tylko cwanie i chwytając Olę za rękę, poprowadził ją do stolika i usadził na krześle, po czym sam usiadł naprzeciwko niej.
-Czy mogę się dowiedzieć co my tu robimy i dlaczego nie ma tu, ani jednego żywego człowieka, oprócz nas i kelnera ?- spytała nadal zdezorientowana Ola.
Wojtek uśmiechnął się szeroko, po czym odpowiedział:
-Będziemy jeść romantyczny obiad. A jesteśmy tutaj sami dlatego, że nie chcę by nam ktokolwiek przeszkadzał- uśmiechnął się chytrze.
Ola popatrzyła na niego podejrzliwie.
-No dobrze, więc co będziemy jeść ?- spytała powoli.
Wojtek pstryknął dwa razy palcami, po czym kelner znikł. Po chwili pojawił się z dwoma talerzami spaghetti, ich ulubione danie, które zawsze jadają.
-Co państwo życzą sobie do picia ?- spytał kelner
-Dla pani lampkę dobrego wina, a dla mnie szklankę wody- powiedział z uśmiechem.
Kelner kiwną głową, po czym odszedł.
-Smacznego- powiedział Wojtek, po czym wziął się za jedzenie swojego spaghetti.
Ola uśmiechnęła się do niego, po czym także zaczęła jeść swoją porcję. Po chwili wrócił kelner i postawił kieliszek wina przed Olą, upiła nieśmiało łyk, po czym nadal jadła, zastanawiając się, po co ta cała szopka z restauracją, jakby nie mogli zjeść w domu normalnego obiadu ugotowanego przez nią. Jakaś cząstka niej czuła się skrępowana tą sytuacją, za to druga cząstka jej ciała była taka zadowolona z tego, że są tu we dwoje, sami, że w brzuchu latało jej stado motyli.
Po chwili skończyli jeść, Wojtek wstał, po czym podszedł do radia, które stało na drugim stoliku i włączył je. Z głośników rozbrzmiał dźwięk pięknej, wolnej piosenki, która idealnie nadawała się do tańca.
-Zatańczysz ?- spytał Szczęsny wyciągając w kierunku Oli dłoń.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego, po czym chwyciła jego dłoń i przytuleni do siebie bujali się w rytm muzyki.
Szczęsny popatrzył w oczy Oli i zaczął mówić:
-Wczoraj mówiłaś coś o braku kontroli i daniu ponieść się impulsowi.- gdy skończył to mówić, jego twarz zaczęła zbliżać się do twarzy Aleksandry.
Tym razem Ola nie miała zamiaru uciekać. Chciała tego, chciała tego pocałunku. Szczerze powiedziawszy, uświadomiła sobie teraz, że całe życie czekała na tą chwilę. Na ten jeden pocałunek, który miał zmienić jej świat na lepsze.
Po chwili Wojtek musnął usta Oli, gdy tylko ich usta się dotknęły po ciele Aleksandry przeszło milion przyjemnych dreszczy, a w brzuchu latało chyba z miliard motyli. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, po czym przegryzła dolną wargę.
-Więc, może tak jeszcze raz damy ponieść się impulsowi ?- spytała z cwanym uśmieszkiem, po czym pocałowała Wojtka, tym razem to nie było zwykłe muśnięcie, tym razem było to coś więcej.
Ich pocałunek trwał dość długo, gdy skończyli przytulili się do siebie i trwając w tym uścisku nadal bujali się w rytm muzyki.

Wracali już do domu. Szczęśliwsi niż kiedykolwiek. Emanowała z nich taka radość, że potrafiliby nią obdarzyć pół Londynu. Co prawda nie powiedzieli sobie jeszcze tego wprost, ale widać było po nich, że są zakochani w sobie.
Trzymając się za ręce szli w kierunku samochodu. Wojtek otworzył drzwi przed Olą, po czym dziewczyna wsiadła do samochodu, a Szczęsny po chwili znalazł się koło niej.

-Ty to widzisz ! Oni trzymają się za ręce !- krzyknęła blondwłosa dziewczyna do czarnowłosej, która siedziała na miejscu kierowy i z wielkim niedowierzaniem patrzyła na Szczęsnego i Olę.
-Tak, widzę ! Wiedziałam, że coś między nimi jest ! Teraz będę musiała zmienić swój cały plan. – powiedziała Sandra zła jak osa.
Obserwowała Szczęsnego i Olę od samego ich wyjścia z domu. Wiedziała, że mają gdzieś jechać bo wcześniej podsłuchała ich rozmowę. Teraz siedząc w samochodzie i przyglądając się jak odjeżdżają, próbowała wymyślić nowy plan. Musiała pozbyć się Oli, tak by mogła odzyskać Wojtka. Miała już wstępny plan, ale potrzebowała pomocy w jego realizacji.
-Melanie, Ty i Theo musicie mi pomóc- powiedziała, po czym spojrzała na blondwłosą dziewczynę.

Wojtek i Ola właśnie weszli do domu. Dziewczyna udała się od razu do salonu, gdzie usiadła na kanapie. Po chwili dołączył do niej Szczęsny i objął ją, a Aleksandra oparła głowę o jego ramię.
-Wiesz, chcę powiedzieć Ci coś ważnego.- zaczęła Ola, po czym spojrzała na chłopaka- Kocham Cię- powiedziała, po czym uśmiechnęła się.
Szczęsny odwzajemnił jej gest, po czym odpowiedział:
-Ja Ciebie też kocham- wypowiedziawszy te słowa, pocałował Olę w czoło.

****
Witam ! 
Rozdział z jednodniowym wyprzedzeniem dodaję.
Hmmm... Bardzo trudna sprawa, bo nie mam bladego pojęcia kiedy następny, ale chyba najprawdopodobniej w niedzielę, gdyż bardzo pracowity koniec tygodnia mi się zapowiada. 
Jeśli dodam wcześniej to oczywiście zostaniecie poinformowani o tym, spokojnie :)
Jak zawsze jak oceniać rozdziału nie będę.
Liczę na Wasze komentarze.
Pozdrawiam :)

sobota, 11 sierpnia 2012

Rozdział XVIII


Ola obudziła się. Spojrzała na zegarek i mocno się zdziwiła. Była dziewiąta piętnaście. Ola szybko wstała, ubrała się, po czym udała się do jadalni. To co tam zobaczyła, zaskoczyło ją jeszcze bardziej niż godzina. Na stole stał wielki bukiet czerwonych róż, dziewczyna powąchała je i uśmiechnęła się do siebie przegryzając dolną wargę. Na stole także stało śniadanie dla niej. Na talerzu leżała karteczka, a napisane było na niej:

„Tak słodko spałaś, że aż żal było mi Cię budzić, więc przyszykowałem specjalnie dla Ciebie śniadanie, mam nadzieję, że będzie smakować. A gdy wrócę z treningu, mam dla Ciebie niespodziankę, pojedziemy w pewne miejsce.
                                                                            Życzę smacznego.
                                                                                                   Wojtek”

Ola przeczytawszy te słowa uśmiechnęła się szeroko i pokręciła głową, po czym usiadła do stołu i zaczęła jeść przyszykowane przez Szczęsnego śniadanie. Posmarowała swojego tosta dżemem i zaczęła go ze smakiem chrupać.
Gdy skończyła jeść swoje śniadanie, posprzątała, po czym usiadła na kanapie i włączyła telewizję, skakała po kanałach szukając czegoś interesującego. Jedyne co było ciekawe w telewizji to jakiś program muzyczny, na którym leciała właśnie piosenka Bruno Marsa.  
Po chwili usłyszała, że ktoś puka, zdziwiona tym, kto to może być, wyłączyła telewizor, udała się do drzwi i je otworzyła. Totalny szok przeżyła, gdy zobaczyła, kto w nich stoi, a była to we własnej osobie Sandra. Olę totalnie zamurowało.
-Liczyłam, że ktoś inny otworzy mi drzwi- powiedziała Sandra, po czym weszła do środka.
-Też się cieszę, że Cię widzę- powiedziała sarkastycznie Ola, po czym zamknęła drzwi i udała się do salonu, w którym panna Dziwiszek rozgościła się, jakby co najmniej była u siebie.- Mogę wiedzieć, co Cię tu sprowadza ?- spytała z udawaną uprzejmością Aleksandra.
Sandra zaśmiała się cicho, po czym spojrzała na Olę.
-Przyszłam porozmawiać z Wojtkiem, ale jak widzę, nie ma go jeszcze, więc zaczekam- powiedziała, po czym wyszczerzyła się w uśmiechu.
Aleksandra powoli zaczynała wychodzić z siebie, miała nadzieję, że Szczęsny za niedługo wróci i coś zrobi, bo ona miała wielką ochotę udusić nieproszonego gościa.
Sandra zaczęła rozglądać się po domu, po czym gwałtownie wstała z kanapy i udała się do kuchni, Ola nie ufała jej, więc podążała za nią jak cień. Dziewczyna zatrzymała się w kuchni przy stole i wąchała czerwone róże Oli uśmiechając się do nich.
-Oj, aż przypomniały mi się stare dobre czasy- powiedziała uśmiechając się słodko do Oli.
Od tej słodyczy, aż Aleksandrę zemdliło.
-Te wszystkie śniadanka, kwiatki, prezenty, gdy tak sobie teraz o tym myślę, to wiem do czego warto wrócić.- powiedziała idąc w stronę lodówki.
Sandra wyciągnęła z niej sok, po czym nalała sobie do szklanki i upiła spory łyk.
Olą aż szarpało od środka. Teraz miała ochotę rozerwać Sandrę na strzępy. Wzięła kilka głębokich wdechów i patrzyła na dziewczynę, która rozkoszowała się smakiem soku pomarańczowego. Pazerność na pieniądze- tak teraz właśnie wyszła na jaw. Nie zależało Sandrze na Wojtku, tylko na jego kasie, drogich prezentach i innych takich.
-Wiesz, jeśli myślisz, że Wojtek wróci do Ciebie to się grubo mylisz. Jesteś zachłanna. Lecisz na jego kasę. On to wie i drugi raz nie wpakuje się w to samo bagno co kiedyś. – powiedziała Ola powoli wychodząc z siebie.
Miała już jej dość. Pragnęła powiedzieć jej coś, co sprawiłoby, że wyszła by z domu z płaczem, albo zrobić coś co sprawiłoby, że sama nie wyszła by stąd i ktoś, zapewne sanitariusze, albo zakład pogrzebowy, pomógł by jej wyjść.
Sandra w odpowiedzi zaśmiała się tylko, po czym odstawiła szklankę i podeszła bliżej Oli.
-Znasz takie powiedzenie „Stara miłość nie rdzewieje” ? Jeśli tak to wiedz jedno. Ja nie spocznę, póki Wojtek nie będzie mój. Jeśli myślisz, że już wygrałaś, to jesteś w błędzie. Ktoś przegra tą wojnę, ale nie będę to na pewno ja.- powiedziała pewna siebie Sandra.
W tej chwili do domu wszedł Szczęsny i od razu udał się do kuchni. Gdy zobaczył Sandrę mocno się zdziwił.
-Co tutaj się dzieje ?- spytał mocno zdziwiony.
Ola odwróciła się w jego stronę i stanęła koło niego, po czym odpowiedziała:
-Nic. Sandra właśnie wychodzi prawda ?- spytała Ola patrząc z udawanym uśmiechem na dziewczynę.
Sandra uśmiechnęła się do nich, po czym odpowiedziała.
-Tak. Do zobaczenia- odpowiedziała, po czym wyszła z kuchni, a Ola podążyła za nią.
Gdy znalazły się przy drzwiach Sandra powiedziała.
-Pamiętaj o tym, co Ci powiedziałam, albo lepiej. Najlepiej poddaj się od razu. Oszczędzisz sobie nerwów.- po tych słowach na jej twarzy zagościł cwany uśmieszek.
-Nigdy- powiedziała Ola, po czym zamknęła Sandrze drzwi przed nosem i udała się do salonu, w którym stał zdezorientowany Wojtek.
 -Czego ona znowu chciała ?- spytał
Ola uśmiechnęła się blado.
-Tego co zawsze.- odpowiedziała, po czym usiadła na kanapie i schowała twarz w dłoniach.
Wojtek usiadł koło Oli, po czym pogłaskał ją po plecach.
-Nie przejmuj się tym, co gada. Olej to. Nigdy nie będzie mieć tego, czego chce, nigdy.- zapewnił ją Szczęsny.
Ola podniosła wzrok, po czym przytuliła się do chłopaka, który był mile zaskoczony tym posunięciem.
Aleksandra po prostu potrzebowała jego bliskości. Potrzebowała tego, musiała się do niego przytulić.
-Mieliśmy gdzieś jechać, prawda ?- zmieniła temat Ola.
-No tak.- odpowiedział Wojtek
-No to na co czekamy, jedźmy- powiedziała Ola, po czym odsunęła się od chłopaka i wstała z kanapy.
Szczęsny szybko wstał z kanapy, po czym chwycił Olę za rękę i odwrócił ją w swoją stronę, przyciągając bliżej do siebie. Odgarnął włosy z jej czoła, po czym uśmiechnął się do Oli. Dziewczyna była lekko zaskoczona, ale także odwzajemniła gest chłopaka, po czym się do niego przytuliła. Czuła się przy nim bezpiecznie i dobrze.
-No to jedźmy- powiedział Szczęsny, po czym razem z Olą udali się do wyjścia. 

*******
Witam.
Oto rozdział. 
Jak zwykle pozostawiam go Wam do oceny :)
Następny we środę, gdyż muszę wiele spraw do ogarnięcia.
Pozdrawiam :)

środa, 8 sierpnia 2012

Rozdział XVII


Ola obudziła się jak zawsze wcześnie rano, udała się do kuchni, przygotowała śniadanie, po czym nakryła do stołu. Po chwili dołączył do niej Szczęsny. Zjedli razem śniadanie, po czym udali się na trening.
Jechali w całkowitej ciszy. Zresztą jak zwykle. Ola tradycyjnie gapiła się na widoki przez okno, tak jakby uczyła się drogi na pamięć. Po chwili znaleźli się przy stadionie, na którym odbywały się treningi Arsenalu. Aleksandra udała się na trybuny, po czym usiadła na jednym z plastikowych krzesełek i oglądała trening chłopaków. Niektórzy wyglądali okropnie. Jak niektórzy powiadali: Kac morderca nie ma serca. Jak widać w poniektórych przypadkach tak właśnie było. Po godzinie trening się skończył.  Szczęsny porozmawiał chwilę z Robinem van Persie i po chwili zawołał Olę, by zeszła do niego na dół. Ola zeszła po wysokim murku, po czym znalazła się na murawie.
-Mamy zaproszenie na niedzielę, do Van Persie’go. – powiedział Szczęsny, kiedy Aleksandra znalazła się na tyle blisko by to usłyszeć.
-Fajnie- odpowiedziała trochę mało entuzjastycznie.
Szczęsny popatrzył na dziewczynę.
-Jakoś nie widać po Tobie, żebyś była z tego zadowolona.- powiedział
Ola uśmiechnęła się lekko.
-Ale jestem. Może tego za bardzo nie okazuje, ale jestem niewyspana i to dlatego- odpowiedziała szybko.
Wojtek pokiwał głową ze zrozumieniem, po czym zbliżył się do Oli.
-A co byś powiedziała, na małe zwiedzanie Londynu ?- spytał z cwanym uśmieszkiem.
Ola dokładnie wiedziała, że za tym cwanym uśmieszkiem coś się kryje, nie tylko zwiedzanie miasta, ale coś jeszcze. Szczerze powiedziawszy, lekko obawiała się tego.
-Z wielką chęcią- odpowiedziała z szerokim uśmiechem.
-Za dwadzieścia minut przy samochodzie- powiedział Szczęsny, po czym udał się do szatni.
Aleksandra wolnym krokiem udała się do wyjścia. Po dziesięciu minutach znalazła się przy samochodzie Wojtka i z lekkim zniecierpliwieniem czekała na niego.  Po chwili Szczęsny zjawił się przy Oli.
-No i jak gotowa ?- spytał
Aleksandra uśmiechnęła się.
- Na zwiedzanie miasta, jestem gotowa o każdej porze dnia i nocy- odpowiedziała z szerokim uśmiechem.
-To świetnie- powiedział Wojtek i otworzył Oli drzwi, a dziewczyna wsiadła do auta.
Po chwili Szczęsny znalazł się na miejscu kierowcy i ruszyli na podbój Londynu.

Dojechali do centrum Londynu. Znaleźli wolne miejsce na parkingu i resztę postanowili zwiedzić pieszo. Byli pod Big Benem, koło Pałacu Buckingham. Potem jeszcze chwile pochodzili ulicami Londynu, po czym weszli do jednej z restauracji by coś zjeść. Zamówili jakąś sałatkę, po czym przeszli do rozmowy.
-No i jak Ci się podoba Londyn ?- spytał Szczęsny.
-To jest naprawdę bardzo urokliwe miasto. Nie wiem co powiedzieć, jestem pod wielkim wrażeniem. Wydaje mi się, że tu też panuje taki szybki styl życia jak w Nowym Jorku. Imponuje mi to. – odpowiedziała z szerokim uśmiechem Ola.
Wojtek odwzajemnił gest dziewczyny.
-Cieszę się, że Ci się tu podoba i mam nadzieję, że zostaniesz tu jak najdłużej. – powiedział chłopak.
Ola zawstydziła się trochę i odpowiedziała cicho:
-Też mam taką nadzieję.
Po chwili kelner przyniósł ich zamówienie i zajęli się konsumpcją. Gdy skończyli zapłacili za obiad i wyszli z restauracji. Przeszli jeszcze przez kilka innych ulic Londynu i znaleźli się na parkingu, gdzie zaparkowali samochód. Po chwili ruszyli w drogę powrotną do domu.
-Wiesz co, jest jeszcze jedno miejsce, które chce Ci pokazać- powiedział Wojtek, po czym gwałtownie skręcił w prawo.
Jechali dość długo. Pustą drogą, na totalnym odludziu. Zapewne to były jakieś obrzeża Londynu, na których nikt nie mieszkał. W pewnym momencie zatrzymali się na środku drogi.
-Jesteśmy – powiedział z szerokim uśmiechem Wojtek, po czym wysiadł z samochodu.
Ola totalnie zbita z tropu zrobiła to samo.
-Ale tu niczego nie ma-powiedziała rozglądając się.
-Jak to nie ma ? A ten zachód słońca ?- spytał nadal szeroko się uśmiechając.
Ola stanęła koło chłopaka opierając się o samochód. Faktycznie zachód słońca był przepiękny. A zieleń łąki idealnie współgrała z tym widokiem.
-Faktycznie, jest tu coś- powiedziała z zachwytem w głosie Ola.
Szczęsny zaśmiał się, po czym gwałtownie spoważniał.
-Pierwszy raz tu przyjechałem, gdy rozstałem się z Sandrą. Gapiłem się w zachodzące słońce, póki całkiem nie zaszło. W tedy zrozumiałem, że coś się jednego dnia kończy, by następnego mogło zacząć się coś nowego. I mam wrażenie, że chyba coś nowego się zaczyna- powiedział przyglądając się Oli.
Dziewczyna podniosła wzrok i wtedy ich spojrzenia się spotkały.
-Wiesz może to zabrzmi strasznie głupio, ale od tego czasu kiedy pojawiłaś się w moim życiu, jakoś inaczej patrzę na świat, jakoś całkiem inaczej patrzę na ludzi i na rzeczy, które ich spotykają. Wiesz, staram się być dla Ciebie jak przyjaciel, nawet jak brat, ale coś czuje, że to wszystko zaczyna mi się wymykać spod kontroli i myślę, że to co wydarzyło się w klubie, a raczej prawie się wydarzyło jest tego najlepszym dowodem.- powiedział cały czas patrząc głęboko w oczy Oli.
Dziewczyna była zdziwiona wyznaniem Wojtka. Szczerze powiedziawszy myślała tak samo.
-Wiesz…- zaczęła mówić- Może najwyższy czas przestać kontrolować to, co się dzieje i dać ponieść się impulsowi- dodała z cwanym uśmieszkiem odwracając wzrok.
Teraz dopiero zaczęła zastanawiać się nad tym jak to musiało zabrzmieć. A zabrzmiało to co najmniej jako zachęta.
-Wracajmy do domu, jestem już trochę zmęczona- powiedziała Aleksandra, po czym udała się na miejsce pasażera.
Wojtek z szerokim uśmiechem na twarzy wsiadł do samochodu, po czym odpalił silnik i ruszyli w drogę powrotną do domu.

Gdy wrócili do domu, Ola od razu pomaszerowała do łazienki, wzięła prysznic, po czym udała się do łóżka. Tym razem bez żadnych problemów zasnęła, tak jakby uspokoiła swoje sumienie, przez które nie mogła spać po nocach.

****
Siemka.
Nie wiem czy to na górze można nazwać rozdziałem, ale dobra.
Liczę na Wasze opinie bo jak zwykle ja tego nie chce komentować.
Następny rozdział w sobotę, a to wszystko z powodów rodzinnych.
JEŚLI MACIE DO MNIE JAKIEŚ PYTANIA TO ZAPRASZAM TUTAJ : http://ask.fm/PiGwaPL
Pozdrawiam :) 

sobota, 4 sierpnia 2012

Rozdział XVI


Jechali do domu w całkowitej ciszy. Żadne z nich nie chciało podjąć rozmowy. Ola nadal miała na sobie marynarkę Wojtka, która pachniała jego perfumami. Zaciągnęła się i uśmiechnęła pod nosem, gdyż zapach perfum chłopaka spodobał się jej. Nie był ostry, wręcz przeciwnie był delikatny. Dziewczyna oparła głowę o szybę i wpatrywała się przed siebie. Zaczęła zastanawiać się nad tym, co by było, gdyby ona i Wojtek się pocałowali. Jakoś nie potrafiła sobie wyobrazić tej sytuacji. Ale pewnie uciekłaby tak samo, jak kilkanaście minut temu, tylko wtedy całą by się trzęsła i nie wiedziałaby co ma ze sobą zrobić. Gdy coraz bardziej zaczęła o tym myśleć, tym szybciej jej serce biło, postanowiła sobie dać z tym spokój, chociaż wiedziała, że to będzie cholernie trudne.
Dojechali na parking, przed budynkiem, w którym mieszkali. Ola wysiadła z auta, po czym oddała marynarkę Wojtkowi i udała się w stronę wejścia. Wyjechała windą, po czym udała się do mieszkania, zostawiając Szczęsnego daleko za sobą. Weszła do domu, po czym udała się do łazienki. Zmyła makijaż, wzięła gorący prysznic, po czym przebrała się w piżamę i udała się do swojego pokoju. Usiadła na parapecie i gapiła się w księżyc. Teraz tak bardzo chciała  komuś o tym powiedzieć, co się wydarzyło i zasięgnąć porady, ale nie miała nikogo, z kim mogłaby o tym porozmawiać. To ją dołowało teraz najbardziej. Potrzebowała zaufanej osoby, a takiej oprócz Wojtka tutaj nie miała. Wpatrywała się w księżyc, który był właśnie w pełni. Chciałaby właśnie teraz mieć przy sobie mamę, której jej tak bardzo brakowało.
-Boże ! Dlaczego musiałeś mi zabrać wszystkich, których teraz najbardziej potrzebuję ?- spytała cicho, po czym po jej policzku spłynęła samotna łza.-Mamo, ja sama nie wiem co czuje…- powiedziała, po czym oparła się o szybę i pozwoliła łzą spokojnie spływać po jej policzkach.
Po chwili usłyszała ciche pukanie do pokoju. Otarła szybko łzy, po czym zeszła z parapetu i usiadła na łóżku i powiedziała ciche „Proszę”.
Do pokoju wszedł Wojtek.
-Mogę ?- spytał
Ola pokiwała twierdząco głową. Wojtek usiadł naprzeciwko dziewczyny na łóżku i zaczął mówić:
-Naprawdę chcę Cię jeszcze raz przeprosić., za to, co się wydarzyło w klubie, naprawdę nie wiem co we mnie wstąpiło..
-Nie masz mnie za co przepraszać, bo nic się nie wydarzyło. Zostawmy już to za sobą, zapomnijmy o tym. – powiedziała wchodząc w słowo, Ola.
Wojtek uśmiechnął się lekko do dziewczyny.
-Dziękuję.- powiedział
Aleksandrę zdziwiło to, co właśnie teraz powiedział.
- Za co ?- spytała zbita z tropu.
-Za to, że jesteś tutaj ze mną.- powiedział Szczęsny, po czym wstał z łóżka i wyszedł z pokoju dziewczyny, pozostawiając ją w totalnym szoku.
Ola nie wiedziała totalnie co ma myśleć na temat tego, co powiedział właśnie Wojtek. Uśmiechnęła się mimowolnie sama do siebie, gdyż trochę ucieszyła się na to stwierdzenie. Położyła się na łóżku, po czym szybko zasnęła.

Stała w dużej sali. Oprócz niej, nie było nikogo. Rozglądała się na wszystkie strony w poszukiwaniu kogokolwiek. Bała się być sama. W końcu przed sobą zauważyła postać. Nie mogła dokładnie określić kto to był, gdyż ta osoba znajdowała się bardzo daleko od niej. Jednak zaczęła zmierzać niepewnym krokiem ku niej. Była już na tyle blisko, by stwierdzić, że to był mężczyzna. Gdy znalazła się już na odległości kilku metrów, okazało się, że był to Wojtek, który szeroko się do niej uśmiechał. Ola odwzajemniła jego gest. Dopiero teraz zauważyła, że ma na sobie tą samą sukienkę, którą miała w klubie, a Szczęsny był ubrany w garnitur i trzymał w ręku białą różę.
-To dla Ciebie- powiedział do Oli, po czym wręczył jej kwiat.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego jeszcze szerzej.
-Dziękuje.- powiedziała.
-Zatańczysz ?- spytał Wojtek, po czym wyciągną w kierunku Aleksandry dłoń.
-Z wielką chęcią- odpowiedziała.
Po chwili tańczyli razem. Bawili się znakomicie. W pewnej chwili ich twarze były tak blisko siebie jak tego wieczoru w klubie. Ola spojrzała z hipnotyzujące zielone tęczówki chłopaka. Po chwili ich twarze dzieliły milimetry, aż w końcu Wojtek musnął delikatnie czerwone usta Aleksandry.


W tym momencie Ola obudziła się i zerwała się do pozycji siedzącej. Przetarła twarz, po czym przeczesała palcami włosy. Właśnie teraz przyśniło się jej to, czego nie potrafiła sobie wyobrazić. Opadła z powrotem na łóżko i gapiła się na sufit ciężko oddychając. Stwierdziła, że i tak nie zaśnie, więc wstała i udała się do kuchni po coś do picia. Gdy weszła do jadalni zauważyła, że przy stole siedzi Wojtek.
-Ty też nie możesz spać ?- spytała, wlewając wodę do szklanki.
-No, niestety… Na treningu będę nieprzytomny- oznajmił upijając łyk wody.
Ola usiadła naprzeciwko niego i zaczęła gapić się w swoją szklankę.
-Pojedziesz ze mną na trening ?- spytał Szczęsny.
-Jasne-odpowiedziała dziewczyna bez chwili zawahania.
Chłopak uśmiechnął się do niej lekko, po czym wstał i powiedział:
-Pójdę już, może uda mi się zasnąć- wypowiedziawszy te słowa wyszedł z jadalni i udał się do swojego pokoju.
Ola nadal siedziała w jadalni i gapiła się w szklankę wody. To, że każdego dnia, sen przychodzi jej z trudnością musiało być czymś spowodowane, ale za bardzo nie wiedziała czym, w sumie ostatnie napady bezsenności miała, gdy miała problemy rodzinne, no i po śmierci ojca, ale później to wszystko minęło i teraz ponownie wróciło. Co prawda zadręczała się tym, co gada Sandra, no i jeszcze dziś doszła ta sytuacja z Wojtkiem, no i ten sen. Ola wiedziała, że musi coś z tym zrobić, że musi coś zrobić ze sobą, ale dokładnie jeszcze nie wiedziała co. Miała nadzieję, że zbiegiem czasu coś wymyśli. Wypiła swoją wodę, po czym umyła szklankę, odłożyła ją na suszarkę i udała się do swojego pokoju. Położyła się na łóżku i po chwili zasnęła.

****
Witam.
Jak zwykle nie będę oceniać rozdziału.
Przepraszam, za to, że jest taki krótki, ale po prostu ostatnio brakuje mi czasu. 
Następny najprawdopodobniej we środę. 
Liczę na Wasze opinię i dziękuje za PONAD TYSIĄC WYŚWIETLEŃ ! :)
Pozdrawiam. 

środa, 1 sierpnia 2012

Rozdział XV


Ola właśnie wzięła prysznic. Owinęła się ręcznikiem, po czym wyszła z kabiny. Stanęła przed lusterkiem i uśmiechnęła się do swojego odbicia. Rozczesała swoje brązowe jak kasztany włosy, stwierdziła, że nic konkretnego z nimi nie będzie robić i po prostu postawi je rozpuszczone. Teraz wzięła się za makijaż. Podkreśliła swoje zielone oczy tuszem do rzęs i kredką. Nałożyła trochę pudru, po czym pomalowała swoje usta krwistoczerwoną szminką. Przebrała się w sukienkę, po czym ubrała czerwone szpilki. Nadal nie była przekonana co do swojego wyglądu, ale nie miała innego wyjścia. Musiała iść w tym, co miała na sobie. Uśmiechnęła się do swojego odbicia w lustrze, po czym wzięła głęboki oddech i biorąc swoją czerwoną kopertówkę wyszła z łazienki. Udała się do salonu, w którym czekał na nią Wojtek.
Gdy tylko do niego weszła oniemiała. Szczęsny wyglądał o wiele bardziej przystojniej niż zawsze. Ubrany był w garnitur, białą koszulę rozpiętą pod szyją. Wyglądał elegancko, a jednocześnie na luzie. Ola co prawda widziała go już w takim wydaniu w telewizji, ale na żywo był o wiele bardziej przystojny i pociągający. Tak, w jakimś sensie pociągał Olę, co wydało się jej to totalnie dziwne, gdyż traktowała go jak swojego starszego brata. Kochała go, ale nie jako osobę z którą mogła by się związać, ale jak swojego brata.
-Wyglądasz… świetnie !- powiedział Wojtek podchodząc do Oli.
Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało do niego, po czym odpowiedziała:
-Ty także.
Szczęsny odwzajemnił jej gest. Zapadła między nimi niezręczna cisza.
-No to co, idziemy ?- spytał Wojtek przerywając ciszą.
Ola pokiwała głową.  Po chwili już szli w kierunku wyjścia z budynku. Na zewnątrz świeciło słońce. Szczęsny otworzył drzwi Oli, po czym dziewczyna wsiadła do samochodu. Po chwili chłopak znalazł się koło niej.
-Mogłabym się dowiedzieć z jakiej okazji ta impreza? Bo jakoś mnie nie wtajemniczyłeś- spytała z lekkim uśmiechem Aleksandra, kiedy Wojtek wyjechał z parkingu.
Szczęsny uśmiechnął się szeroko, po czym odpowiedział.
-Theo Walcott i jego dziewczyna mają jakąś rocznicę i po prostu pozapraszał praktycznie wszystkich z drużyny razem z osobami towarzyszącymi do klubu na małą imprezę z tej okazji.- odpowiedział nadal się uśmiechając.
Ola pokiwała głową ze zrozumieniem.
Dalej jechali w całkowitej ciszy. Żadne z nich jakoś nie miało ochoty do rozmowy. Ola oglądała przez okno jak słońce powoli chowa się za budynkami. Była tutaj kilka dni i nadal nie zwiedziła miasta. Dzisiaj miała to zrobić, ale wyszło, jak wyszło. Wszystko przez Sandrę, której za każdym razem, gdy ją spotkają, udaje się wyprowadzić Olę i Wojtka z równowagi. Aleksandra zaczęła myśleć o tym, co powiedziała jej Sandra, o tym, że to tylko kwestia czasu, kiedy ona i Wojtek będą razem. Nie mówiła tego chłopakowi, by go bardziej nie denerwować, ale w głębi serca czuła, że źle zrobiła. Miała przeczucie, że to co kombinuje Sandra będzie straszne i dla Wojtka i dla Oli. Nie znała Sandry dobrze, gdyż nigdy z nią normalnie nie rozmawiała, ale wiedziała, że ta dziewczyna ma totalnie nierówno pod sufitem i dla pieniędzy jest w stanie zrobić wszystko. Dlatego dla Oli wydawała się dość straszna.
Spojrzała kontem oka na Szczęsnego., który w totalnym skupieniu prowadził samochód. Bała się o niego, czuła, że powinna coś zrobić z Sandrą, ale nie wiedziała co. Musiałaby nad tym długo myśleć, ale teraz nie mogła się jakoś na tym skupić.
Po pół godzinnej drodze, dojechali na miejsce. Słońca prawie nie było już widać, powoli zaczęło się ściemniać. Ola wysiadła z samochodu, po czym razem ze Szczęsnym weszli do jednego z Londyńskich klubów, który praktycznie w całości był wypełniony ludźmi.
-No, Walcott się postarał… Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że będzie tutaj tyle ludzi- powiedział zaskoczony Wojtek.
Ola popatrzyła na niego zaskoczona. Była tak samo zdziwiona ilością osób, jak i Szczęsny. Po chwili podszedł do nich Theo wraz ze swoją dziewczyną- Melanie.
- O ! Widzę, że jednak przyszliście…- powiedział Walcott ściskając dłoń Wojtka i jednocześnie uśmiechając się do Oli.- My nie mieliśmy okazji się poznać, Theo Walcott, a to moja dziewczyna Melanie Slade- powiedział tym razem do Oli ściskając jej dłoń, po czym Ola uścisnęła dłoń jego dziewczyny.
-Ola Janus- powiedziała z uśmiechem.
-Bardzo nam miło Cię poznać Olu- powiedziała Melanie.
Aleksandra obdarzyła ich szerokim uśmiechem.
-Przepraszamy Was, ale musimy iść powitać resztę gości- powiedziała dziewczyna Walcotta, po czym razem odeszli od Wojtka i Oli.
Aleksandra razem z Wojtkiem nadal stali w tym samym miejscu i czasem spoglądali na siebie.
-Może masz ochotę się czegoś napić ?- spytał
-Jasne- odpowiedziała Ola, po czym razem podeszli do baru.
Ola wzięła dla siebie szklankę wody, a Szczęsny szklankę soku pomarańczowego.  Po chwili przyszła do nich kolejna para, a mianowicie Robin van Persie wraz z żoną-Bouchra van Persie. Po jakiejś chwili Ola zaczęła się dogadywać z Bouchrą i zaczęły rozmawiać na temat piłki nożnej. Ola była pod wrażeniem, nie sądziła, że żona Van Persie’go zna się tak wyśmienicie na piłce, sądziła, że raczej żony lub dziewczyny piłkarzy zbytnio nie wtrącają się w sprawy zawodowe swoich partnerów, ale jak widać Bouchra była inna i to się Oli najbardziej w niej podobało.
-Wiecie co, musicie do nas kiedyś wpaść na kolację.- powiedziała nagle Bouchra.
Ola i Wojtek spojrzeli na siebie.
-Jasne- odpowiedział szybko Wojtek.
Bouchra uśmiechnęła się szeroko do swojego męża, który nie za bardzo był zadowolony z pomysłu żony, ale w sumie nie miał nic przeciwko.
-Zgadamy się jakoś- powiedział krótko Robin.- A teraz przepraszam, porywam moją żonę do tańca- dodał z uśmiechem, po czym on i jego partnerka udali się na parkiet.
Ola upiła łyk wody.
-Może zatańczymy ?- spytał z szerokim uśmiechem Szczęsny.
Ola odwzajemniła jego gest, po czym odpowiedziała:
-Jasne- wyszli na parkiet.
Akurat leciała jedna z wolniejszych piosenek, Ola gdzieś ją już słyszała, ale nie znała jej tytułu. Niepewnie przytuliła się do Szczęsnego, a jej serce zaczęło bić tysiąc razy szybciej. Myślała, że za chwile wyskoczy jej z piersi. Bujali się w rytm muzyki. Po chwili Ola spojrzała w oczy Wojtka. Jego zielone tęczówki sprawiały, że można było zatracić się w jego oczach bez reszty. Szczęsny odgarnął kilka niesfornych kosmyków włosów z twarzy dziewczyny. Ich twarze zaczęły dzielić centymetry, później już tylko milimetry, ale Ola nagle się od Wojtka odsunęła.
-Przepraszam Cię, ale źle się czuję, muszę wyjść na chwilę- powiedziała, po czym szybko wyszła na zewnątrz.
Ola usiadła na schodkach, przy klubie. Serce tak jej waliło, że nawet nie mogła złapać oddechu. Totalnie nie wiedziała co się z nią dzieje. Niby chciała pocałować Wojtka, ale z drugiej strony nie mogła tego zrobić. Była totalnie rozdarta.

Wojtek nadal stał na parkiecie i patrzył w drzwi, za którymi znikła Ola. Przeczesał swoje włosy palcami. Sam właściwie nie wiedział co się z nim stało. Działał impulsowo. Nie chciał, żeby wszystko działo się tak szybko, nie był pewny swoich uczuć do Oli, w ogóle nie wiedział czy coś więcej czuje do Oli. Miał taki mętlik w głowie, że nie wiedział co ma teraz myśleć.

Ola nadal siedziała na dworze, chociaż zaczął kropić deszcz. Już trochę się uspokoiła, ale nadal jej to nie dawało spokoju. Wiedziała, że będzie teraz o tym cały czas myśleć.
Po chwili z klubu wyszedł Szczęsny. Usiadł koło Oli i zaczął mówić:
-Naprawdę bardzo Cię przepraszam, sam nie wiem co się ze mną stało…
Ola popatrzyła na niego i uśmiechnęła się lekko.
-Zapomnijmy o tym.-odpowiedziała dziewczyna, po czym lekko zadrżała.
Wojtek bez ani jednej sekundy zawahania ściągnął swoją marynarkę, po czym okrył nią ramiona Oli.
Aleksandra nie czuła się zbyt komfortowo w tej sytuacji, ale uśmiechnęła się w podzięce do chłopaka.
-Wracamy do domu ?- spytał Szczęsny.
Ola pokiwała twierdząco głową i tak nie dałaby rady dłużej tutaj zostać, po prostu nie mogłaby.

********
Witam.
Tego u góry nie będę oceniać, bo moim zdaniem tego się ocenić nie da.
Tak sobie skomplikowałam życie tym rozdziałem, że to normalnie poemat.
Nie wiem kiedy następny rozdział, ale chyba dopiero w sobotę, bo nie wiem co pisać dalej.
Liczę na wasze opinie.
Pozdrawiam.