niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział XXXVI

Siedziała dobre kilka godzin ukryta za kontenerem na śmieci. przemoczona do suchej nitki, płakała. Nie miała najmniejszego pojęcia, co teraz ze sobą zrobi. Jej serce rozpadło się na milion małych kawałeczków. Została zraniona. Obawiała się tego, jednak miała nadzieję, że do tego nie dojdzie. Ale niestety, to się wydarzyło. Najgorsze jej obawy się spełniły, Sandra wygrała. Dostała to, czego chciała. Chciała zniszczyć związek Wojtka i Oli i się jej to udało.
Nagle wstała z miejsca. Kierował nią impuls. Szła właśnie w stronę domu. Wyglądała jak osiem nieszczęść. Wada z niej kapała, cały makijaż miała rozmazany, ale w tej chwili jej to nie obchodziło. Szła do domu z myślą, że nie może tu dłużej zostać.
Doskonale wiedziała, że Wojtek wróci dzisiaj później z treningu. Wpadła do mieszkania jak burza. Ściągnęła  przemoczone ubrania, po czym owinęła się ręcznikiem. Zmyła resztki makijażu i zastąpiła go nowym. Wysuszyła włosy, po czym związała je w luźnego koka. Ubrała się w suche ubrania i podążyła do swojego pokoju. Wyciągnęła swoją torbę i ubrania z szafy, po czym wszystko zaczęła pakować.
Gdy już wszystko spakowała, usiadła na łóżku i popatrzyła jeszcze raz na torbę. To był już koniec. Nie było tu już dla niej miejsca, nie czuła już potrzeby, by tu dalej być. Na stoliku po jej prawej stronie leżał jej telefon, kartka papieru i długopis. Sięgnęła po telefon, po czym wykręciła numer.
-Dzień dobry ! Chciałabym zarezerwować bilet na najbliższy lot do Warszawy- powiedziała Ola drżącym głosem.
Gdy już zarezerwowała bilet, schowała telefon do kieszeni spodni i chwyciła za kawałek kartki i długopis. Po jej policzku spłynęło kilka łez. Otarła je szybko, po czym zaczęła pisać:
Drogi Wojtku.
Wiem o wszystkim. Nie pytaj od kogo. Po prostu wiem. Tak bardzo chciałabym usłyszeć, że to jednak nieprawda. Wyjeżdżam. Proszę nie szukaj mnie, ani nie dzwoń. Chcę zostać sama.
                                                                                               Aleksandra
Napisawszy te słowa, Ola zgięła kartkę w pół i położyła na poduszce. Wzięła swój bagaż, po czym udała się do przedpokoju. Ubrała płaszcz i buty, po czym wyszła z mieszkania. Zamknęła drzwi, a klucz położyła pod wycieraczkę. Po jej policzku spływał potok łez. Czuła sie źle. Zamówiła taksówkę wchodząc do windy. Gdy zjechała na sam dół, wyszła z windy i idąc krętymi korytarzami przypomniała sobie jak pierwszy raz tędy szła, kiedy bała się, że się zgubi. Było to zaledwie trzy miesiące temu, a za ten czas w jej życiu wszystko się poukładało, a teraz znowu wywróciło o 360 stopni. Wyszła z budynku i udała się do taksówki. Zajęła w niej miejsce, po czym popatrzyła się jeszcze raz na budynek i odjechała.

Wojtek właśnie wjechał na parking przed swoim mieszkaniem. Cały czas był przygnębiony, nie mógł się na niczym skupić, nawet na treningu nie potrafił się odpowiednio skoncentrować i nic mu nie wychodziło. Zrezygnowany wsiadł do windy. Dość szybko znalazł się w swoim mieszkaniu. Zaczął szukać Oli. Szukał jej w kuchni, w salonie. Gdy wszedł do jej pokoju, zauważył otwartą szafę, która stała pusta i białą kartkę na ciemniej pościeli. Wziął ją do ręki i niepewnie zaczął czytać jej treść. Usiadł na łóżku i chował twarz w dłonie. Pierwsza myśl, jaka przeszła mu przez głowę, była taka, że to Sandra powiedziała Oli, o tym, co się wydarzyło. Bez sekundy zastanowienia postanowił wsiąść w samochód i udać się do Sandry by to wyjaśnić. Szybko wyszedł z mieszkania i wsiadł do samochodu. Z piskiem opon wyjechał z parkingu. Nie zważając na przepisy ruchu drogowego momentalnie znalazł się pod domem panny Dziwiszek. Waląc pięścią w drzwi, czekał aż łaskawie mu je ktoś otworzy.
-Jak mogłaś to zrobić ?!- spytał, gdy tylko w drzwiach stanęła Sandra.
-Ale co ja takiego zrobiłam ?- odpowiedziała pytaniem na pytanie dziewczyna cwanie się uśmiechając
-Nie udawaj ! Doskonale wiesz o co mi chodzi !- powiedział Wojtek powoli tracąc cierpliwość do swojej rozmówczyni.
Sandra uśmiechnęła się triumfalnie.
-Zrobiłam to, co powinnam. Twoja dziewczyna, a raczej była dziewczyna, powinna wiedzieć, że jej chłopak dopuścił się zdrady- odpowiedziała z szerokim uśmiechem.
Szczęsny pokiwał przecząco głową.
-Wiesz Ty co? Jednak jest z Ciebie zimna suka!- rzekł Wojtek, po czym odwrócił się na pięcie i skierował w stronę swojego auta.

Ola siedziała już w samolocie. Wpatrywała się tępo w okno i płakała. Właśnie wylatywała z kraju, który dał jej dużo szczęścia, a jednocześnie dużo smutku i cierpienia. Wyjechała z przekonaniem, że już nigdy do niego nie wróci.

----
No i tak oto mamy rozdział 36, który jest totalnie do dupy.
Wiem, że długo mnie tu nie było, ale szkoła pochłania mnie bez reszty, a jak zostaje jakaś reszta, to ta reszta nie ma już siły do życia.
Następny nie wiem kiedy. Śledźcie mojego twittera, tam na bieżąco będziecie się dowiadywać wszystkiego:)
Pozdrawiam :)
Buziaczki ! <3

niedziela, 4 listopada 2012

Rozdział XXXV


-Czy twój facet robi ci sam śniadanie czy ty mu? –zapytała nagle Oliwia, która właśnie siadała na kanapie.
-Zazwyczaj to on ale czasami też ja-  odpowiedziała Ola z uśmiechem na twarzy.
-No widzisz, przynajmniej twój facet robi ci SAM śniadanie – odpowiedziała głośno, specjalnie aby Ramsey usłyszał. -I nic nie oczekuje w zamian, to dopiero facet, tylko pozazdrościć! – dodała.  
Aaron nic nie odpowiedział a Ola tylko patrzyłam na zawiedzioną Oliwię.
-Dobra mam dosyć facetów – po krótkiej chwili Oliwia przemówiła. -Wracając do naszej wczorajszej rozmowy, dobrze trafiłam mówiąc o Sandrze prawda? - popatrzyła na Olę ze współczuciem.
Ola osobiście nie lubiła tematu Sandry. Za bardzo nie wiedziała co ma odpowiedzieć Oliwi. Że ją to boli? Że przez Sandrę boi się być z Wojtkiem? Że Sandra wszystko psuje? A co jeżeli Oliwia lubi Sandrę, przecież dziewczyny nie zna, nie wie nic o jej relacji z Sandrą? A może są dobrymi koleżankami, i Sandra zesłała ją żeby jej dopiec? Oliwia nie wygląda na taką która przyjaźniła by się z Sandrą. Chociaż kupa różnych myśli przepływała przez jej mózg, to starała się kontynuować temat. Chciała się dowiedzieć więcej na temat Sandry.
-Owszem, ciągle gdzieś jest, stara się wszystko zniszczyć i jeszcze przyjechała do Paryża. Dlatego ja i Wojtek wcześniej przyjechaliśmy. – wypuściła z siebie zmartwienia mało co nie płacząc.
Miała już opowiadać drugą część ale wkroczył Ramsey. Może i dobrze, nie chciała płakać. Aaron postawił swoje wykwintne dzieło gastronomiczne na stole, i usiadł na fotelu.
-Świerzy serek Walijski i kompocik jagodowy- z wielkim uśmiechem powiedział.
-Widzisz kochanie, jak chcesz to potrafisz - Oliwia odpowiedziała z sarkastycznym uśmiechem.
Ola nigdy nie jadła niczego z Walii, więc chętnie spróbowała. Oliwia zajadając się  serkiem spojrzała na Aarona, który nic nie robił tylko patrzył na okno. 
-A ty nic nie jesz? - zapytała ze zmartwioną twarzą Oliwia.
-Nie chce, jakoś głodny nie jestem - odpowiedział.
-Wiem że uwielbiasz ten serek, i wiem że lubisz jeść. Z facetami to jak z dziećmi. - Oliwia bez zawahania, usiadła na kolanach Aarona, objęła go jedną ręką za szyję  i zaczęła go karmić kiedy Ola pogrążała się myślami o Wojtku i jego dzisiejszym zachowaniu.
-No teraz za tatusia,  za mamusię. Brawo! -  Aaron i Oliwia świetnie się bawili, a Ola cały czas martwiła się o Wojtka.
Zastanawiała się, dlaczego jej nie może chłopak zabrać wcześniej z imprezy żeby potem mieć ciekawszy wieczór tylko we dwoje? Dlaczego nie może się budzić koło  niego bez niczego? Dlaczego jej facet nie śpi w domu? Co prawda, to tylko jedna noc a po za tym Chambo to nie dziewczyna, i raczej Wojtek nie by był nim zainteresowany.
Kiedy po krótkiej chwili odzyskała świadomość, Ramsey był cały w serku a Oliwia nie mogła się przestać śmiać. Widać dużo przegapiła. Uśmiechając się do zakochanych pochwaliła kuchnię Ramsey'a.
Po zjedzeniu śniadania Ramsey wychodził na trening kiedy to obdarzył Oliwię namiętnym pocałunkiem, i w tym momencie właśnie Ola miała ochotę rozpłakać się jak dziecko. Dlaczego nie mogło być między nią a Wojtkiem tak perfecto? Gdy w końcu zakochani oderwali się od siebie, Oliwia przypomniała chłopakowi o bluzie, i tak oto pożegnali się jeszcze raz a Oli po policzku spłynęła jedna, jedyna samotna łza. Aaron wyszedł, a w tym samym momencie Oliwia podeszła do niej i zapytała:
-Czy ty płaczesz?- potem przytuliła.
-Od wczoraj nic się nie nie układa, Wojtek nie wrócił na noc, przyszedł rano tłumacząc się że musiał odwieść Chambo i telefon mu się rozładował. Ale nie chce mi się w to wierzyć, wydaje mi się że on coś ukrywa. - spróbowała wydukać poprzez łzy.
-A może chodzi o Sandrę? Wiesz może ona znowu coś mu palnęła, czy coś. Sandra potrafi dużo rzeczy dokonać, aby osiągnąć swój cel. Jej groźby go martwią. A Chamberlaina zostaw mnie, ja się nim zajmę - odpowiedziała spokojnym tonem nadal mocno przytulając mnie.
Dziewczyny pogadały jeszcze chwilę, a potem Oliwia musiała iść na wykłady, więc Ola postanowiła, że uda się do jakiejś kawiarni.

Ola weszła do jednej z Londyńskich kawiarni i zamówiła swoje ulubione latte. Usiadła przy stoliku i zajęła się swoją kawą pogrążając w myślach. Cały czas w głowie miała obraz Aarona i Oliwi. Podziwiała ich za to, że potrafią być ze sobą tak szczęśliwi.  Ona też chciała, żeby w jej związku wszystko było w jak najlepszym porządku, jednak miała przeczucie, że coś złego się dzieje się z Wojtkiem. Nie wiedziała co jest na rzeczy, jednak była pewna na sto procent, że to nic dobrego. Nagle z rozmyślań wyrwał ją głos osoby, która przysiadła się do jej stolika.
-Wojtek zdradził Cię z Sandrą.- powiedziała blondynka.
Na jej twarzy gościł lekki uśmiech satysfakcji.
Ola po patrzyła na towarzyszkę, a na jej twarzy gościło wielkie zaskoczenie.
-Przepraszam. Co powiedziałaś ?- spytała z niedowierzeniem.
-Wojtek zdradził Cię z Sandrą ubiegłej nocy. – powtórzyła blondynka.
Ola ścisnęła mocniej szklankę ze swoim latte.
-A kim ty do diabła jesteś ? Skąd to wiesz ?- wysyczała przez zaciśnięte zęby.
Powoli zbierało się jej na płacz.
-Jestem Wiktoria. Kuzynka Sandry. To ona mnie tu przysłała, żebym Ci to powiedziała.- odpowiedziała grzecznie na pytanie Oli.
Aleksandra gwałtownie wstała z miejsca i szybkim krokiem udała się do wyjścia zalewając się łzami. Wiedziała, że coś złego się wydarzy, ale nie miała pojęcia, że aż tak złego. Poczuła się tak jakby ktoś jej wbił nóż prosto w serce. Biegła w całkiem nieznanym jej kierunku. Do tego wszystkiego zaczął padać deszcz, a na dworze zapanowała ciemność, tak, jakby była noc, a dopiero co wybiło południe. Całkowicie przemoczona wbiegła w jakąś uliczkę i tam skuliła się w kącie. Tak samo jak tego dnia, kiedy widziała, jak zabito jej ojca.

****
O to rozdział.
Przepraszam, że dodany dopiero dzisiaj, ale miałam dużo na głowie.
Kiedy następny, to nie wiem. Dużo spraw, ale nie martwcie się. Na pewno Was powiadomię, gdy pojawi się na blogu.
Cały rozdział dedykowany Oliwi, bo Ona mnie tutaj wspiera, w pisaniu :) ;*
Zapraszam także TUTAJ nowy blog, nowa historia. 
Pozdrawiam Was bardzo ciepło ! <3
Buziaczki ! :*