niedziela, 16 września 2012

Rozdział XXIV


Ola z Wojtkiem właśnie zmierzali ku hotelowi, w którym mieli mieszkać przez najbliższy tydzień.
Taksówka zatrzymała się pod białym budynkiem. Wojtek zapłacił kierowcy, po czym wysiedli z samochodu, zabrali swoje bagaże i weszli do środka.
Ola gdy przekroczyła próg budynku, o mało nie zemdlała z wrażenia. Hotel był bardzo ekskluzywny. Kryształowe żyrandole na suficie sprawiały wrażenie, że przebywa się w pałacu.
Wojtek podszedł do recepcji, odebrał klucz do pokoju, po czym obydwoje udali się do windy. Ola nie potrafiła wydusić z siebie słowa. Cały czas była zszokowana.
Dojechali na ósme piętro, po czym udali się pod drzwi swojego pokoju. Wojtek otworzył drzwi kartą magnetyczną, po czym otworzył je szeroko.
-Voila!- powiedział uśmiechając się szeroko.
Ola weszła powoli do pokoju, a raczej apartamentu.
-Boże. Jak tu pięknie !- powiedziała z zachwytem w głosie Ola.- Przecież to Cię musiało kosztować majątek !- dodała po chwili.
Wojtek uśmiechnął się szelmowsko.
-Nie jest aż tak drogo jak się może wydawać- odpowiedział.
Ola zrobiła kwaśną minę.
-No ja bym musiała chyba przez dwa lata zbierać, żeby znaleźć się w tak magicznym miejscu- powiedziała podchodząc do drzwi balkonowych.
Otworzyła je, po czym wyszła na zewnątrz. Dziewczyna poczuła na twarzy lekki podmuch wiatru. Uśmiechnęła się, po czym wzięła głęboki oddech.
Było już koło północy, jednak Paryż jeszcze nie spał. Nie było takiego ruchu jak w Londynie, jednak nie można było powiedzieć, że nic się nie dzieje, miasto nadal tętniło życiem.
Wojtek podszedł do Oli i objął ją od tyłu w talii, po czym oparł głowę na jej ramieniu.
-Piękny widok- powiedziała Ola.
-Zgadza się- odpowiedział Szczęsny, po czym obrócił dziewczynę w swoją stronę.- Jest jeszcze jedna sprawa- zaczął uśmiechając się cwanie- Mamy tylko jedno, wielkie łóżko- dodał, a na jego twarzy nadal gościł cwany uśmieszek.
Ola pokręciła głową uśmiechając się szeroko.
-Nie przeszkadza mi to- odpowiedziała i delikatnie musnęła usta swojego chłopaka.

Sandra właśnie siedziała w domu u Melanie. Rozmawiały na różne tematy, jednak głównym, przewodnim był jak zawsze Wojtek.
-Wiesz, że moja mama zagościła w Londynie ? Próbowała mi pomóc, jednak zrezygnowała- powiedziała z niezadowoleniem Sandra.- Od zawsze powtarzałam jej, żeby nie wtrącała się w nie swoje sprawy, jednak jak zawsze musiała się wtrącić i namieszać- dodała z niesmakiem.
-Tobie chyba nie można już bardziej zaszkodzić. Serio. Twoja sytuacja nie jest świetna i to tylko i wyłącznie na Twoje własne życzenie. Gdybyś nie była zachłanna nadal byłabyś z Wojtkiem. – odpowiedziała spokojnie Melanie.
Sandra oburzyła się.
-Myślałam, że jesteś po mojej stronie…- powiedziała czarnowłosa dziewczyna.
-No bo jestem, ale taka jest prawda. Sama sobie zaszkodziłaś.- rzekła blondynka- Ale uwierz mi, raczej już nic z tym nie zrobisz, musisz pogodzić się z przegraną. Musisz sobie odpuścić- dodała
W Sandrze się zagotowało, jednak starała się uspokoić.
-Dlaczego tak uważasz ?- spytała przez zaciśnięte zęby.
Melanie upiła łyk wina.
-Ponieważ Ola naprawdę kocha Wojtka, a on ją. Nic na to nie poradzisz, chociaż nie wiadomo jak byś się starała , nic z tym nie zrobisz. Aktualnie znajdują się w Paryżu na romantycznej wycieczce, więc jesteś już przegrana.- mówiła nadal ze spokojem w głosie blondynka, tak jakby jej było obojętne co na to powie jej towarzyszka.
W tym momencie w Sandrze się zagotowało. Emocje wzięły górę.
-To, że są razem gdzieś we Francji, nie znaczy, że przegrałam. Wojna nadal trwa, a ja się nie poddaję ! A po za tym mam Ciebie, więc wygram !- niemalże wykrzyczała te słowa.
Blondynka pokiwała przecząco głową.
-Niestety musisz się poddać, gdyż ja już mam tego dość. Nie mam już najmniejszego zamiaru Ci pomagać.- powiedziała- Daj sobie spokój dziewczyno. Może i kiedyś byłaś z Wojtkiem, ale teraz z nim nie jesteś i nie będziesz. Pogódź się z tym. Teraz to co robisz jest po prostu żałosne.- dodała blondynka, po czym oparła się o krzesło i patrzyła z dezaprobatą na swoją towarzyszkę.
-Wiesz co, Ty jesteś żałosna- powiedziała Sandra, po czym gwałtownie wstała i wyszła z domu Melanie.

Ola właśnie brała kąpiel w wielkiej wannie. Promieniała szczęściem. Ostatnio taką szczęśliwą można ją było zobaczyć w Londynie, gdy wszystko zaczynało nabierać kolorów w jej życiu, kiedy po tragedii jaka ją spotkała odnalazła szczęście u boku Wojtka. Co prawda ktoś próbował wszystko zniszczyć, jednak wiedziała, że ich miłość przetrwa wszystko.
Wyszła z wanny, wytarła się dokładnie ręcznikiem. W poleceniu od Szczęsnego dostała, że ma się ubrać w coś wystrzałowego, gdyż Wojtek wymyślił sobie, że jeszcze tej nocy wyjdą na miasto.
W sumie nie miała nic przeciwko, w końcu jak szaleć to szaleć, ale miała problem z tym, w co ma się ubrać. Nie miała bladego pojęcia, gdzie tym razem pójdą. Znając Wojtka, mistrza spontanicznych decyzji, mogli iść dokładnie wszędzie.
Po kilku minutowym wpatrywaniu się w ciemnoniebieską koronkową sukienkę , jeansy i t-shirt postanowiła postawić na to drugie.
Włożyła na siebie białe rurki i mocno czerwony t-shirt. Stwierdziła, że ubierze na to jeszcze biały żakiet z rękawem trzy czwarte by wyglądać jednocześnie elegancko, ale także i na luzie. Teraz zajęła się makijażem. Jak zawsze postawiła na naturalność, czyli lekkie podkreślenie rzęs tuszem i trochę błyszczyku na usta. Upięła swoje włosy w swobodny kucyk, po czym ubrała złote baleriny i wyszła z łazienki.
Wojtek siedział w fotelu i oglądał jakiś francuski kanał sportowy. Ola podeszła do niego i usiadła na oparciu fotela.
-Co oglądasz ? – spytała z ciekawością Ola.
Wojtek spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się szeroko.
-Mecz, ale chyba przestanę gapić się w telewizor, bo tu mam znacznie ciekawsze widoki.- powiedział zabawnie poruszając brwiami Wojtek.
Ola prychnęła i pokręciła głową.
-Gdzie się wybieramy ? – spytała
-A czy to ważne ? Nie liczy się gdzie idziesz, tylko z kim- odpowiedział Wojtek ściągając dziewczynę z oparcia fotela i jednocześnie zmuszając do tego, żeby usiadła mu na kolanach.
Ola posłusznie przesiadła się na kolana Wojtka, po czym oparła głowę o jego ramię.
-Pójdziemy na mały spacer po ulicach Paryża. Nawet sobie nie wyobrażasz jak ładnie jest tutaj nocą, a zimą, to  już w ogóle.- powiedział Wojtek, po czym pocałował dziewczynę w policzek.
-No to chodźmy już, bo jak będziemy tak siedzieć to zastanie nas tu świt- powiedziała Aleksandra wstając z miejsca.
Po chwili para szła już w kierunku wyjścia z ich apartamentu.
****
Macie i cieszcie się ! :)
Hahahaha xdd
Jakoś mnie tak naszło na napisanie rozdziału, a dzięki xxStereoHearts możecie go dziś przeczytać :)
Jakoś nie mogę się oprzeć jak ktoś mnie ładnie prosi :D
hahahaha xdd
Liczę na Wasze opinie ! :)
Nawet nie wiecie jakiego banana mam na twarzy jak czytam wasze komentarze :)
Teraz robię sobie chwilę przerwy i może napiszę jeszcze jeden rozdział, ale to się zobaczy, jak dobrze pójdzie to następny będzie we środę, a jak nie to dopiero w sobotę... 
Pozdrawiam Was ! :) 

5 komentarze:

madyna pisze...

aż się rozmarzyłam i zaczęłam wspominać mój wypad do Paryża. w prawdzie nie miałam przy sobie Tytka ani Szczęsnego, tylko moją wkurzającą klasę, ale i tak było ciekawie ;P
i wiem, że się powtórzę, ale Sandra na prawdę mogłaby sobie odpuścić. Ślepy widzi, że Wojtek już nic do niej nie czuje ;P
pisaj równie często i chodź do Kościoła po wene! :D

Anonimowy pisze...

hahahahahaha .. kościół to najlepsza metoda na nabycie weny na rozdział . A więc skoro xxStereoHearts tak się ubłagała że napisałaś dwa rozdziały z rzędu to teraz ja się proszę @wife_zayna abyś napisała teraz rozdział .. do 22 masz jeszcze czas ok ok ok ? PROOOOOOOOSZĘ <3 idź do kościoła albo coś <3

Anonimowy pisze...

Ach, ach, ach! Nowy rozdział.... rozpływam się. Będę częściej cie ładnie prosić :D

Rozdział nieziemski. Ciekawe co wymyśli Sandra by rozdzielić Wojtka i Olę.

+ rozwaliły mnie "balonowe drzwi"

~xxStereoHearts

jul pisze...

ojjjj lubię lubię <3 szalejesz Pigewo! :D

Unknown pisze...

Ja ci mówię nietypowa prośba ale ty chodź do kościoła bo kurde piszesz zajebiste rozdziały :* a z czasem można coś wymyśleć :*

Prześlij komentarz