czwartek, 6 września 2012

Rozdział XXII


Ola wyszła z mieszkania. Postanowiła dostać się do domu Bouchry komunikacją miejską. Od kiedy tu przyjechała, zawsze chciała przejechać się czerwonym, piętrowym autobusem.
Udała się na najbliższy przystanek, po czym sprawdziła kiedy ma najbliższy autobus. Spojrzała na zegarek, była 11:45. Autobus miała o równej 12, więc usiadła sobie na przystanku i cierpliwie czekała.
Po piętnastu minutach podjechał autobus, po czym do niego wsiadła. Usiadła na wolnym miejscu i przyglądała się ludziom.
Widziała kobietę z dzieckiem na rękach, które płakało. Kobieta próbowała je uspokoić, jednak jej to nie wychodziło. Koło tejże kobiety siedział chłopak ze słuchawkami w uszach. Miał fryzurę niczym Justin Bieber, gdy miał piętnaście lat.  Przeniosła teraz wzrok na staruszkę, która siedziała koło niej. Kobieta trzymała w ręku laskę i drzemała sobie siedząc wygodnie na siedzeniu.
Teraz uświadomiła sobie, jak ludzie tutaj praktycznie niczym się nie różnią od tych w Polsce. Może tylko tym się różnili, że mieszkali w lepszym kraju pod względem ekonomicznym i politycznym.
Na jej rozmyślaniach i przyglądaniu się wszystkim ludziom, których widziała, minęła jej cała droga. Czerwony autobus zatrzymał się, po czym Ola wysiadła i udała się do domu państwa Van Persie.

Wojtek skończył trening i był już w drodze na lotnisko. Cały czas zastanawiał się nad tym, co takiego ważnego ma do powiedzenia jego mama, że aż musiała przylecieć tutaj do Anglii.
Był już na miejscu, zaparkował samochód, po czym udał się do hali przylotów. Usiadł na ławeczce, naprzeciwko wejścia do hali, tak, aby widzieć kiedy jego mama wejdzie.
Miał jeszcze trochę czasu, więc wziął do ręki swojego iPhona i zaczął sprawdzać, co ludzie piszą na jego temat. Zwykle tego nie robił, ale od czasu do czasu chciał sprawdzić „co w trawie piszczy”.
Na pierwszy rzut, poszły polskie portale związane ze sportem.  Nagłówek jednego z artykułów nosił tytuł „Czy Wojciech Szczęsny straci swój numer jeden w Polskiej Reprezentacji?”
Wojtek bez żadnego zawahania otworzył od razu link i pogłębił się w lekturze. Pisali mniej więcej o tym, że miałby stracić swój numer jeden na rzecz Tytonia. Wspomnieli także, że Fabiański chce walczyć z nim o numer jeden w bramce Arsenalu.
Szczęsnego jednak to nie ruszyło. Wiedział, że po Euro może liczyć się ze stratą swojej pozycji, jednak zamiast go to dobijać, bardziej go motywowało do pracy i walki. Miał szacunek do Tytonia i Fabiańskiego, ale wiedział, że jest od nich lepszy i że może zachować swoją pozycję w drużynie. Musiał się jednak liczyć z tym, że nowy trener reprezentacji może mieć inne zdanie, ale za wszelką cenę był gotów udowodnić mu, że jego opinia jest mylna. Jeśli zaś chodzi o Arsenal, to ufał Bossowi, wiedział, że Fabiański będzie musiał się nieźle nagimnastykować, by odebrać mu to, na co tak ciężko pracował.
Wojtek westchnął do wyświetlacza swojego telefonu, po czym wyłączył stronę, zablokował iPhona i włożył z powrotem do kieszeni. Spojrzał w stronę wejścia na halę i ujrzał swoją mamę. Szybko wstał z miejsca i chciał podejść bliżej, jednak zauważył, że nie jest sama. Była z nią jakaś kobieta. Wojtek doskonale wiedział kto to. Była to jego niedoszła teściowa, czyli mama Sandry.

Ola wraz z Bouchrą i Melanie właśnie weszły do jednej z Londyńskich galerii handlowych. Od razu weszły do jednego z najdroższych sklepów i szybko przebierały między ubraniami wiszącymi na wieszakach. Ola przyglądała się im uważnie, gdyż gdy zobaczyła na cenę jednej z sukienek o mało nie zemdlała.
-Ta sukienka będzie dla Ciebie idealna- powiedziała Bouchra przykładając sukienkę do Oli i przyglądając się jej uważnie.
Aleksandra mocno się zdziwiła.
-Dla mnie ? Ale mnie na nią nie stać- powiedziała z lekkim smutkiem w głosie.
Żona Robina uśmiechnęła się do dziewczyny, po czym powiedziała:
-Słuchaj. Ten dzisiejszy wypad jest głównie z myślą o Tobie. Ja i Melanie stwierdziłyśmy, że sprawimy Ci mały prezent i kupimy kilka ciuszków. Wojtek to naprawdę świetny facet. A Ty i On tworzycie naprawdę zgraną parę i nie możecie tego zmarnować.-skończyła
Ola uśmiechnęła się do niej szeroko. Pierwszy raz słyszała tyle miłych słów na raz.
-A teraz śmigaj przymierzać tą sukienkę- dodała Bouchra, po czym wcisnęła dziewczynie sukienkę i popchnęła ją lekko w stronę przymierzalni.
Po jakiś piętnastu minutach, Ola wyszła obładowana ze sklepu. Czułą się nie swojo z faktem, że Melanie i Bouchra wydały na nią tyle pieniędzy. Postanowiła się jakoś chociaż trochę odwdzięczyć i zaprosiła ja na kawę.
Gdy szły przez galerię natchnęły się na pewną osobę, której Ola nie chciałaby już nigdy spotkać.
-Widzę, że panie wracają z zakupów- powiedziała z szyderczym uśmiechem Sandra.
-Tobie raczej nic do tego- powiedziała Bouchra.
Sandra zmieniła wyraz twarzy.
-Oj, Bouchro, już nie pamiętasz jak to razem chodziłyśmy na zakupy ?- spytała Sandra ze smutnym wyrazem twarzy.
-Niestety pamiętam. Najchętniej chciałabym o tym zapomnieć, ale zbyt często zjawiasz się w Londynie nie proszona i zbyt często mi o tym przypominasz- odpowiedziała ze skrzywioną miną żona Van Persiego.
Sandra zaśmiała się.
-No wiesz, po prostu nadal staram się odzyskać to, co należy do mnie.- powiedziała, po czym popatrzyła na Olę.
W tym momencie w dziewczynie coś pękło.
-Zacznijmy od tego, że Wojtek nie jest rzeczą, jest człowiekiem i nie należy do nikogo. Ma własną wolę, może sam decydować. I jak widać zdecydował, że lepiej żyje mu się bez Ciebie, więc weź to do jasnej cholery w końcu uszanuj i skończ te głupie gierki, bo mam Cię serdecznie dosyć ! Cały czas tylko starasz się zamieszać w naszym życiu, próbujesz zrobić wszystko, by Wojtek znowu do Ciebie wrócił. Ale on tego nie zrobi. On Cię już nie kocha.- powiedziała- Sama do tego doprowadziłaś, mogłaś nie być zachłanna na jego pieniądze. On naprawdę Cię kochał. Ale podle go wykorzystałaś. Takich rzeczy się nigdy nie wybacza- dodała po chwili Aleksandra, a po jej policzku spłynęła samotna łza.
Sandrę wcięło w podłogę. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Wiedziała, że Ola ma rację, ale nie chciała jej tego przyznać.
Aleksandra wraz z Bouchrą i Melanie wyminęły stojącą w osłupieniu Sandrę i udały się do wyjścia z galerii. Cała ochota na kawę, gdzieś odeszła.

Wojtek właśnie dojechał do swojego mieszkania razem ze swoją mamą i matką Sandry. Przez całą drogę milczeli i żadne z nich nie chciało podjąć rozmowy.
Szczęsny nie wiedział dlaczego jego niedoszła teściowa przyjechała wraz z jego matką, ale w sumie mógł się domyślać, że chodzi tutaj o Sandrę.
Weszli właśnie do mieszkania, po czym Wojtek odprowadził swoich gości do salonu.
-Może czegoś się napijecie ?- spytał
-Najpierw chcemy z Tobą porozmawiać synku- powiedziała pani Alicja, po czym usiadła na kanapie.
Wojtek zajął miejsce na fotelu obok i czekał na to co ma do powiedzenia jego mama.
-Słuchaj, przyjechałam tutaj razem z mamą Sandry dlatego, że mamy pewien problem- zaczęła pani Szczęsna, po czym popatrzyła na matkę Sandry.
-Chodzi o to, że moja córka nie potrafi odpuścić. Ona nadal mocno Cię kocha. Żałuje tego, co zrobiła i chce, żebyś do niej wrócił, żebyście znowu byli razem.- powiedziała mama Sandry.
Wojtka wcięło w fotel. Totalnie nie wiedział co miał powiedzieć. Sandra była już zdolna do wszystkiego.
-Przykro mi to mówić, ale jeśli celem waszej wizyty, jest to, żeby zeswatać mnie na nowo z Sandrą, to nie potrzebnie traciłyście pieniądze na bilet, bo nic z tego nie będzie.- powiedział stanowczym tonem głosu Szczęsny.
-Ale Wojtku posłuchaj…- zaczęła mama Sandry.
-Nie będę słuchał zapewnień, że Sandra się zmieniła i że żałuje, bo to kłamstwa. Ludzie się nie zmieniają, a szczególnie tacy jak Sandra. Mam już kogoś. Nie zamierzam rezygnować z osoby, która rozumie mnie jak nikt inny. Przy której naprawdę czuję się szczęśliwy i wiem, że nie leci na moje pieniądze, tak jak pani córka- powiedział, po czym gwałtownie wstał z fotela.
Pani Alicja uśmiechnęła się do swojego syna. Wiedziała, że chodzi o Olę. Od początku miała nadzieję, że między jej synem, a tą dziewczyną zaiskrzy.
-Słuchaj, jesteś naprawdę wspaniałym człowiekiem Wojtku. Ta dziewczyna z którą teraz jesteś powinna się trzymać Ciebie. – powiedziała pani Dziwiszek.

******
Witam.
Macie rozdział :)
Czytajcie i cieszcie się :)
Bardzo Was proszę o komentarze i opinie ! :)
Musze wiedzieć co sądzicie, mozecie też podawać jakieś swoje sugestie ! xD
Następny rozdział 14 lub 15 września.
Pozdrawiam Was i życzę samych sukcesów w nowym roku szkolnym ! 

4 komentarze:

madyna pisze...

powinnam się obrazić, za zdanie mówiące, że SZCZĘSNY JEST LEPSZY OD TYTONIA. powinnam tupnąć nogą i odejść, nie zostawiając komentarza :D
ale taka nie będę. w moim umyśle Tytoń jest absolutnie niepokonany, najlepszy, jedyny, cudowny, świetny, zdolny etc, etc.
Sandra nie powinna irytować swoją stałą śpiewką, a raczej nudzić. bo jej powtarzanie w kółko jest nudne. wiadomo, że Ola nie może tego zignorować, bo jest do tego niezdolna, ale mimo wszystko, znając Sandrę i Wojtka, nie powinna się niczym martwić :)
Przyjazd mamy Sandry to w ogóle "ciekawa sprawa". może chodzi o coś więcej niż zeswatanie dzieci? ;oo
pozdrawiam :*
p.s. Tytoń > Szczęsny
hehehehhehehehhehe

Anonimowy pisze...

Just amazing!!! I want more!!!! I to prawda, że Wojtek jest lepszy od Tytonia. Tytoń nic innego nie robi tylko ławę grzeje. Szybciutko streszczaj się się z kolejnym rozdziałem bo już nie mogę się doczekać.

xxStereoHearts

Anonimowy pisze...

Ładnie ładnie. Ciesze się że Ola powiedziała co myśli o Sandrze, może to na nią wreszcie jakoś zadziała. Ciesze się że Wojtek powiedział mamie Sandry że woli kogoś innego :D Oby tak dalej.
PS. Tytoń szkodzi a Szczęsny szczęście przynosi :D
xo @adoreszczesny

Anonimowy pisze...

kurde , ale dawno nie było rozdziału , bardzo się cieszę że napisałaś ! haha fajnie , że w wakacje zainspirowałam tymi swoimi imaginami haha , kontynuuj to , masz talent <3

@wife_zayna

Prześlij komentarz