Ola wyszła z
mieszkania. Postanowiła dostać się do domu Bouchry komunikacją miejską. Od
kiedy tu przyjechała, zawsze chciała przejechać się czerwonym, piętrowym
autobusem.
Udała się na
najbliższy przystanek, po czym sprawdziła kiedy ma najbliższy autobus. Spojrzała
na zegarek, była 11:45. Autobus miała o równej 12, więc usiadła sobie na
przystanku i cierpliwie czekała.
Po piętnastu
minutach podjechał autobus, po czym do niego wsiadła. Usiadła na wolnym miejscu
i przyglądała się ludziom.
Widziała
kobietę z dzieckiem na rękach, które płakało. Kobieta próbowała je uspokoić,
jednak jej to nie wychodziło. Koło tejże kobiety siedział chłopak ze
słuchawkami w uszach. Miał fryzurę niczym Justin Bieber, gdy miał piętnaście
lat. Przeniosła teraz wzrok na
staruszkę, która siedziała koło niej. Kobieta trzymała w ręku laskę i drzemała
sobie siedząc wygodnie na siedzeniu.
Teraz
uświadomiła sobie, jak ludzie tutaj praktycznie niczym się nie różnią od tych w
Polsce. Może tylko tym się różnili, że mieszkali w lepszym kraju pod względem
ekonomicznym i politycznym.
Na jej
rozmyślaniach i przyglądaniu się wszystkim ludziom, których widziała, minęła
jej cała droga. Czerwony autobus zatrzymał się, po czym Ola wysiadła i udała
się do domu państwa Van Persie.
Wojtek
skończył trening i był już w drodze na lotnisko. Cały czas zastanawiał się nad
tym, co takiego ważnego ma do powiedzenia jego mama, że aż musiała przylecieć
tutaj do Anglii.
Był już na
miejscu, zaparkował samochód, po czym udał się do hali przylotów. Usiadł na
ławeczce, naprzeciwko wejścia do hali, tak, aby widzieć kiedy jego mama
wejdzie.
Miał jeszcze
trochę czasu, więc wziął do ręki swojego iPhona i zaczął sprawdzać, co ludzie
piszą na jego temat. Zwykle tego nie robił, ale od czasu do czasu chciał
sprawdzić „co w trawie piszczy”.
Na pierwszy
rzut, poszły polskie portale związane ze sportem. Nagłówek jednego z artykułów nosił tytuł „Czy
Wojciech Szczęsny straci swój numer jeden w Polskiej Reprezentacji?”
Wojtek bez
żadnego zawahania otworzył od razu link i pogłębił się w lekturze. Pisali mniej
więcej o tym, że miałby stracić swój numer jeden na rzecz Tytonia. Wspomnieli
także, że Fabiański chce walczyć z nim o numer jeden w bramce Arsenalu.
Szczęsnego
jednak to nie ruszyło. Wiedział, że po Euro może liczyć się ze stratą swojej
pozycji, jednak zamiast go to dobijać, bardziej go motywowało do pracy i walki.
Miał szacunek do Tytonia i Fabiańskiego, ale wiedział, że jest od nich lepszy i
że może zachować swoją pozycję w drużynie. Musiał się jednak liczyć z tym, że
nowy trener reprezentacji może mieć inne zdanie, ale za wszelką cenę był gotów
udowodnić mu, że jego opinia jest mylna. Jeśli zaś chodzi o Arsenal, to ufał
Bossowi, wiedział, że Fabiański będzie musiał się nieźle nagimnastykować, by
odebrać mu to, na co tak ciężko pracował.
Wojtek
westchnął do wyświetlacza swojego telefonu, po czym wyłączył stronę, zablokował
iPhona i włożył z powrotem do kieszeni. Spojrzał w stronę wejścia na halę i
ujrzał swoją mamę. Szybko wstał z miejsca i chciał podejść bliżej, jednak
zauważył, że nie jest sama. Była z nią jakaś kobieta. Wojtek doskonale wiedział
kto to. Była to jego niedoszła teściowa, czyli mama Sandry.
Ola wraz z
Bouchrą i Melanie właśnie weszły do jednej z Londyńskich galerii handlowych. Od
razu weszły do jednego z najdroższych sklepów i szybko przebierały między
ubraniami wiszącymi na wieszakach. Ola przyglądała się im uważnie, gdyż gdy
zobaczyła na cenę jednej z sukienek o mało nie zemdlała.
-Ta sukienka
będzie dla Ciebie idealna- powiedziała Bouchra przykładając sukienkę do Oli i
przyglądając się jej uważnie.
Aleksandra
mocno się zdziwiła.
-Dla mnie ?
Ale mnie na nią nie stać- powiedziała z lekkim smutkiem w głosie.
Żona Robina
uśmiechnęła się do dziewczyny, po czym powiedziała:
-Słuchaj.
Ten dzisiejszy wypad jest głównie z myślą o Tobie. Ja i Melanie stwierdziłyśmy,
że sprawimy Ci mały prezent i kupimy kilka ciuszków. Wojtek to naprawdę świetny
facet. A Ty i On tworzycie naprawdę zgraną parę i nie możecie tego zmarnować.-skończyła
Ola
uśmiechnęła się do niej szeroko. Pierwszy raz słyszała tyle miłych słów na raz.
-A teraz
śmigaj przymierzać tą sukienkę- dodała Bouchra, po czym wcisnęła dziewczynie
sukienkę i popchnęła ją lekko w stronę przymierzalni.
Po jakiś
piętnastu minutach, Ola wyszła obładowana ze sklepu. Czułą się nie swojo z
faktem, że Melanie i Bouchra wydały na nią tyle pieniędzy. Postanowiła się jakoś
chociaż trochę odwdzięczyć i zaprosiła ja na kawę.
Gdy szły
przez galerię natchnęły się na pewną osobę, której Ola nie chciałaby już nigdy
spotkać.
-Widzę, że
panie wracają z zakupów- powiedziała z szyderczym uśmiechem Sandra.
-Tobie
raczej nic do tego- powiedziała Bouchra.
Sandra
zmieniła wyraz twarzy.
-Oj,
Bouchro, już nie pamiętasz jak to razem chodziłyśmy na zakupy ?- spytała Sandra
ze smutnym wyrazem twarzy.
-Niestety
pamiętam. Najchętniej chciałabym o tym zapomnieć, ale zbyt często zjawiasz się
w Londynie nie proszona i zbyt często mi o tym przypominasz- odpowiedziała ze
skrzywioną miną żona Van Persiego.
Sandra
zaśmiała się.
-No wiesz,
po prostu nadal staram się odzyskać to, co należy do mnie.- powiedziała, po
czym popatrzyła na Olę.
W tym
momencie w dziewczynie coś pękło.
-Zacznijmy
od tego, że Wojtek nie jest rzeczą, jest człowiekiem i nie należy do nikogo. Ma
własną wolę, może sam decydować. I jak widać zdecydował, że lepiej żyje mu się
bez Ciebie, więc weź to do jasnej cholery w końcu uszanuj i skończ te głupie
gierki, bo mam Cię serdecznie dosyć ! Cały czas tylko starasz się zamieszać w
naszym życiu, próbujesz zrobić wszystko, by Wojtek znowu do Ciebie wrócił. Ale
on tego nie zrobi. On Cię już nie kocha.- powiedziała- Sama do tego
doprowadziłaś, mogłaś nie być zachłanna na jego pieniądze. On naprawdę Cię
kochał. Ale podle go wykorzystałaś. Takich rzeczy się nigdy nie wybacza- dodała
po chwili Aleksandra, a po jej policzku spłynęła samotna łza.
Sandrę
wcięło w podłogę. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Wiedziała, że Ola ma rację,
ale nie chciała jej tego przyznać.
Aleksandra
wraz z Bouchrą i Melanie wyminęły stojącą w osłupieniu Sandrę i udały się do
wyjścia z galerii. Cała ochota na kawę, gdzieś odeszła.
Wojtek
właśnie dojechał do swojego mieszkania razem ze swoją mamą i matką Sandry.
Przez całą drogę milczeli i żadne z nich nie chciało podjąć rozmowy.
Szczęsny nie
wiedział dlaczego jego niedoszła teściowa przyjechała wraz z jego matką, ale w
sumie mógł się domyślać, że chodzi tutaj o Sandrę.
Weszli
właśnie do mieszkania, po czym Wojtek odprowadził swoich gości do salonu.
-Może czegoś
się napijecie ?- spytał
-Najpierw
chcemy z Tobą porozmawiać synku- powiedziała pani Alicja, po czym usiadła na
kanapie.
Wojtek zajął
miejsce na fotelu obok i czekał na to co ma do powiedzenia jego mama.
-Słuchaj,
przyjechałam tutaj razem z mamą Sandry dlatego, że mamy pewien problem- zaczęła
pani Szczęsna, po czym popatrzyła na matkę Sandry.
-Chodzi o
to, że moja córka nie potrafi odpuścić. Ona nadal mocno Cię kocha. Żałuje tego,
co zrobiła i chce, żebyś do niej wrócił, żebyście znowu byli razem.-
powiedziała mama Sandry.
Wojtka wcięło
w fotel. Totalnie nie wiedział co miał powiedzieć. Sandra była już zdolna do
wszystkiego.
-Przykro mi
to mówić, ale jeśli celem waszej wizyty, jest to, żeby zeswatać mnie na nowo z
Sandrą, to nie potrzebnie traciłyście pieniądze na bilet, bo nic z tego nie
będzie.- powiedział stanowczym tonem głosu Szczęsny.
-Ale Wojtku
posłuchaj…- zaczęła mama Sandry.
-Nie będę
słuchał zapewnień, że Sandra się zmieniła i że żałuje, bo to kłamstwa. Ludzie
się nie zmieniają, a szczególnie tacy jak Sandra. Mam już kogoś. Nie zamierzam rezygnować
z osoby, która rozumie mnie jak nikt inny. Przy której naprawdę czuję się
szczęśliwy i wiem, że nie leci na moje pieniądze, tak jak pani córka-
powiedział, po czym gwałtownie wstał z fotela.
Pani Alicja
uśmiechnęła się do swojego syna. Wiedziała, że chodzi o Olę. Od początku miała
nadzieję, że między jej synem, a tą dziewczyną zaiskrzy.
-Słuchaj,
jesteś naprawdę wspaniałym człowiekiem Wojtku. Ta dziewczyna z którą teraz jesteś
powinna się trzymać Ciebie. – powiedziała pani Dziwiszek.
******
Witam.
Macie rozdział :)
Czytajcie i cieszcie się :)
Bardzo Was proszę o komentarze i opinie ! :)
Musze wiedzieć co sądzicie, mozecie też podawać jakieś swoje sugestie ! xD
Następny rozdział 14 lub 15 września.
Pozdrawiam Was i życzę samych sukcesów w nowym roku szkolnym !
4 komentarze:
powinnam się obrazić, za zdanie mówiące, że SZCZĘSNY JEST LEPSZY OD TYTONIA. powinnam tupnąć nogą i odejść, nie zostawiając komentarza :D
ale taka nie będę. w moim umyśle Tytoń jest absolutnie niepokonany, najlepszy, jedyny, cudowny, świetny, zdolny etc, etc.
Sandra nie powinna irytować swoją stałą śpiewką, a raczej nudzić. bo jej powtarzanie w kółko jest nudne. wiadomo, że Ola nie może tego zignorować, bo jest do tego niezdolna, ale mimo wszystko, znając Sandrę i Wojtka, nie powinna się niczym martwić :)
Przyjazd mamy Sandry to w ogóle "ciekawa sprawa". może chodzi o coś więcej niż zeswatanie dzieci? ;oo
pozdrawiam :*
p.s. Tytoń > Szczęsny
hehehehhehehehhehe
Just amazing!!! I want more!!!! I to prawda, że Wojtek jest lepszy od Tytonia. Tytoń nic innego nie robi tylko ławę grzeje. Szybciutko streszczaj się się z kolejnym rozdziałem bo już nie mogę się doczekać.
xxStereoHearts
Ładnie ładnie. Ciesze się że Ola powiedziała co myśli o Sandrze, może to na nią wreszcie jakoś zadziała. Ciesze się że Wojtek powiedział mamie Sandry że woli kogoś innego :D Oby tak dalej.
PS. Tytoń szkodzi a Szczęsny szczęście przynosi :D
xo @adoreszczesny
kurde , ale dawno nie było rozdziału , bardzo się cieszę że napisałaś ! haha fajnie , że w wakacje zainspirowałam tymi swoimi imaginami haha , kontynuuj to , masz talent <3
@wife_zayna
Prześlij komentarz