sobota, 27 października 2012

Rozdział XXXIV


Ola siedziała przy stoliku razem z Oliwią, zatapiając się w miłej pogawędce.
-Więc rozumiem, że jesteś z Wojtkiem ?- przemówiła po chwili Oliwia.
Dziewczyna miała dłuższe brązowe włosy i oczy w tym samym kolorze. Widać było, że długo mieszkała w Anglii, mówiła płynnie po angielsku, a każde jej słowo wydobywało się z perfekcyjnym, choć nie brytyjskim, lecz amerykańskim akcentem. 
-Opowiadał dzisiaj o waszej wspólnej wycieczce do Paryża.- kontynuowała swoją wypowiedź z szerokim uśmiechem.
-Naprawdę ?-Ola zdziwiła się lekko.
-Tak. Widać było po nim, że jest bardzo zadowolony z wyjazdu- odpowiedziała Oliwia, a z jej twarzy nawet na sekundę nie znikł uśmiech.
Ola także się uśmiechnęła, spojrzała w stronę Wojtka, który właśnie stał przy barze, po czym przeniosła wzrok na swoją towarzyszkę.
-Cieszę się, że mu się podobało. Trochę żal wracać do domu, ale pojawił się ktoś, kto skutecznie starał się zepsuć nam ten wyjazd i powiedzmy, że się prawie tej osobie udało.- odpowiedziała Aleksandra lekko zasmuconym głosem.
Oliwia pokiwała głową ze zrozumieniem.
-Mówisz o Sandrze, prawda ?- spytała, a raczej można by rzec, że było to bardziej stwierdzenie niż pytanie.
Ola zdziwiła się. Skąd Oliwia może wiedzieć o Sandrze ? Ale potem doszła do wniosku, że w końcu w Arsenalu wszyscy wiedzą jak Sandra się zachowuje i co chce zrobić, więc na pewno dowiedziała się tego wszystkiego od Ramsey’a.  Po chwili dołączył do nich Aaron, który porwał Oliwię pod pretekstem „Musimy już iść, jutro mam trening”. Dziewczyna tylko uśmiechnęła się lekko.
-Olu odwiedź mnie jutro…to znaczy nas- zaśmiała się, po czym napisała na kartce swój adres.
-Jasne- rzekła zielonooka, po czym pożegnała się z parą, która właśnie zniknęła za drzwiami lokalu.
Ola popatrzyła w stronę baru, jednak Wojtek, który tam stał, ulotnił się w jednej chwili. Dziewczyna szukała go wzrokiem po całym lokalu, ale nigdzie go nie widziała, postanowiła udać się na osobiste poszukiwania swojego ukochanego.

Wojtek stał właśnie przed drzwiami swojego mieszkania. Była ósma rano, a on nie miał bladego pojęcia co powie Oli. Włożył klucz do zamka i delikatnie przekręcił, otwierając cicho drzwi. Niemalże na paluszkach udał się do salonu, gdzie na kanapie słodko spała Ola. Pocałował ją delikatnie w czoło, po czym przykrył kocem, który znajdował się na oparciu kanapy. Sam usiadł na fotelu i schował twarz w dłonie. Nie wiedział co ma zrobić ze swoimi myślami, tysiącem pytań i kilkoma zdaniami, które głuchym echem odbijały się w jego podświadomości.
-Gdzie byłeś ? Martwiłam się o Ciebie, dzwoniłam, ale nie odbierałeś ! Dlaczego znowu zniknąłeś bez słowa ?!- mówiła podniesionym, zachrypniętym głosem Ola, odrywając Wojtka od walki ze swoją podświadomością i zmuszając go do trzeźwego myślenia.
-Musiałem odstawić Chamberlaina do domu, chciałem do Ciebie zadzwonić, ale telefon mi padł i nie miałem jak Cię o tym powiadomić- powiedział zdenerwowany.
Właśnie to zrobił. To z czym walczył, bał się powiedzieć Oli prawdę i właśnie ją okłamał. Bał się powiedzieć Oli to, że dzisiejszego ranka obudził się w mieszkaniu Sandry, w jej łóżku i obok niej. Bał się powiedzieć Oli o tym, że ją zdradził. Nie chciał jej ranić, ale wiedział, że nie mówienie prawdy także ją rani i brzydził się samym sobą.
Aleksandra podeszła do niego i usiadła mu na kolanach i musnęła jego usta.
-Przepraszam- powiedział Wojtek starając się spojrzeć w oczy dziewczyny, ale nie potrafił tego zrobić, więc obdarzył ją tylko przelotnym spojrzeniem.
Ola uśmiechnęła się do niego lekko, po czym po raz drugi musnęła jego usta.
-Wybaczam- odpowiedziała, po czym uśmiechnęła się szeroko.
Szczęsny starał się uśmiechnąć jednak nie wyszło mu to, a zamiast uśmiechu na jego twarzy pojawił się grymas bólu, który właśnie zamieszkał w całym nim.

Ola siedziała właśnie w domu. Wojtek spędził trochę czasu z nią, ale poszedł się odświeżyć i udał się na trening. Ola cały czas miała wrażenie, że coś niedobrego dzieje się ze Szczęsnym. Miała wrażenie, że obecny jest przy niej tylko i wyłącznie ciałem, a myślami jest całkiem gdzie indziej. Była na niego jeszcze trochę zła o to, że po raz drugi, wyszedł gdzieś bez słowa. Bała się o niego. Bała się, że go straci, a stratę kolejnej osoby, którą mocno kocha nie wytrzymałaby.
Dziewczyna wstała z kanapy, na której leżała i przeglądała w swoim telefonie wspólne zdjęcia z Wojtkiem. Sięgnęła po karteczkę, na której zapisany był adres Oliwi. Bez chwili zawahania zabrała torebkę i udała się do wyjścia ówcześnie zamawiając sobie taksówkę.
Po jakiś 30 minutach znalazła się na miejscu. Jak się okazało Ramsey mieszkał w dość bogatej dzielnicy, ale cóż się dziwić w końcu to piłkarz.
Aleksandra podeszła pod właściwe drzwi i zapukała. Odpowiedziała jej głucha cisza, więc zapukała jeszcze raz, ponownie to samo, więc  idą za tym, że do trzech razy sztuka, zapukała po raz trzeci i tym razem się jej udało, gdyż drzwi otworzyła jej Oliwia.
Dziewczyna ubrana była w białą koszulkę do połowy uda. Ola natychmiast pomyślała, że mogła uprzedzić Oliwię o swoim przybyciu, a nie stawiać jej w niezręcznej sytuacji.
-Chyba przeszkadzam, mogę przyjść później- powiedziała zawstydzona.
Oliwia uśmiechnęła się tylko.
-Nie, no coś ty, wchodź- powiedziała zapraszając Aleksandrę gestem ręki do środka.
-Ale ja nie chce przeszkadzać- odpowiedziała niechętnie Ola.
-Nie gadaj, tylko wchodź.- zaśmiała się Oliwia, po czym łapiąc dziewczynę za nadgarstek poprowadziła ją do salonu. – Daj mi sekundkę, a się ubiorę- powiedziała, po czym udała się schodami do góry.
Ola zajęła miejsce na kanapie i rozglądała się po całym mieszkaniu. Była zachwycona nowoczesnym wystrojem tego miejsca.
Po chwili zszedł Aaron, cały rozczochrany, a jego sweter był na drugą stronę. Widać ubierał się szybko.
-Dzień doby- przywitał się z uśmiechem na twarzy.
-Cześć.- przywitała się- Ładne masz mieszkanie- dodała z uśmiechem.
-A dziękuję, dość trudno było je urządzić, ale jakoś poszło.- odpowiedział nadal się uśmiechając- Może się czegoś napijesz ?- spytał
-Nie, dziękuję- szybko odpowiedziała.
Po chwili zeszła Oliwia, która była już w pełni ubrana.
-Kochanie zrobisz nam śniadanie, prawda ?- spytała Oliwia podchodząc do Ramsey’a i całując go w policzek.
-Przepraszam Cię kochanie, ale dzisiaj jest Twoja kolej- chłopak uśmiechnął się w stronę swojej dziewczyny- Ja chętnie sobie z Olą porozmawiam, kiedy Ty będziesz robić śniadanie- pocałował Oliwię w czoło i usiadł koło Oli.
Aleksandra przyglądała się całej tej sytuacji z uśmiechem na twarzy. Aaron i Oliwia wyglądali na bardzo szczęśliwych i zarażali tym szczęściem wszystkich dookoła.
-Dobra, pogadamy wieczorem, kiedy nie będziesz mógł spać- rzekła Oliwia wzruszając ramionami i udając się w stronę kuchni.
Aaron momentalnie zerwał się z kanapy.
-Dobra wygrałaś, ale jutro Ty mi robisz śniadanie do łóżka.- powiedział udając się w stronę kuchni, a jego ukochana wróciła do salonu z szerokim uśmiechem na twarzy.

****
Więc witam Was bardzo serdecznie.
Dodaję o to ten rozdział, który napisałam razem z Oliwią i jest on w pełni dedykowany dla Niej ! <3
Bez niej zapewne nie byłoby go dzisiaj na blogu.
Teraz rozdziały będę dodawać tylko w soboty, gdyż ostatnio mam straszne dni w szkole i nie wyrabiam się ze wszystkim. 
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie ! <3
Buziaczki :*

sobota, 20 października 2012

Rozdział XXXIII


Rano Ola obudziła się w objęciach Wojtka. Starała się delikatnie z nich uwolnić, tak by nie obudzić Szczęsnego, jednak się jej to nie udało.
-Gdzie chcesz mi uciec ? – spytał z lekkim uśmiechem Wojtek, po czym pocałował Olę w czoło.
-Nigdzie.- odpowiedziała ze szczerym uśmiechem na twarzy.- Dobrze mi z Tobą. I chcę by tak było już zawsze.- powiedziała nadal się szeroko uśmiechając.
Wojtek odwzajemnił jej gest, po czym pocałował ją delikatnie.
-Cieszę się, że tak mówisz. Dzisiaj mam jeszcze wolne, więc możemy cały dzisiejszy dzień przeleżeć tak w łóżku.- powiedział z cwanym uśmieszkiem na twarzy.
Ola uśmiechnęła się szeroko i pocałowała Wojtka.

Sandra stała pod drzwiami domu Melanie, z którą była umówiona. Zadzwoniła dzwonkiem, a po chwili drzwi jej otworzyła przyjaciółka.
-Wejdź, mamy do pogadania.- powiedziała Melanie, po czym wpuściła Sandrę do środka.
Sandra była lekko zaniepokojona tym, o czym chce rozmawiać jej przyjaciółka. Ale po części domyślała się, że tutaj chodzi o to, co ostatnio powiedziała blondynce przez telefon, o tym, że ma sposób na załatwienie Oli.
Czarnowłosa usiadła wygodnie na kanapie, po chwili miejsce koło niej zajęła także jej przyjaciółka.
-Możesz mi łaskawie wyjaśnić co masz zamiar zrobić ? Wiesz, że wszystkie Twoje plany są totalnymi niewypałami…
-Ale ten się w dwustu procentach uda. - przerwała Sandra przyjaciółce z uśmiechem na twarzy.
 -Sandra, błagam Cię, tylko nie rób nic głupiego, co prawda i tak już robisz największą głupotę świata, ale błagam, żeby to tylko nie doprowadziło do rękoczynów, rozlewu krwi, albo nie daj Boże śmierci.- rzekła przejęta Melanie.
-Spokojnie, rozlewu krwi i śmierci nie będzie, nie masz się o co martwić. Chodzi tylko o nastraszenie i odebranie tego co moje- odpowiedziała z szerokim uśmiechem Sandra.
-Mówisz tak, jakby Wojtek był przedmiotem, a nie człowiekiem.- powiedziała lekko oburzona Melanie.

-Idziemy dzisiaj wieczorem na małą imprezkę- powiedział zadowolony Wojtek, przełykając ostatni kęs swojej kanapki.
Ola uśmiechnęła się lekko.
-Gdzie tym razem ?- spytała
-Klub w centrum Londynu. Będzie tam większa część zawodników z Arsenalu, więc zabawa zapowiada się niezła. – rzekł, a uśmiech z jego twarzy nie znikł nawet na sekundę.
-Taaak… jeśli na każdej imprezie jest tak, jak po Twojej samotnej imprezie w Paryżu, to nie wiem jak ja Cię dotacham do domu. – powiedziała uśmiechając się szeroko i upijając łyk herbaty.
Wojtek zrobił kwaśną minę.
-To był jednorazowy wyskok, więcej się to nie powtórzy, za mocno cierpiałem na tym kacu, żeby się tak ponownie schlać.- rzekł poważnym tonem głosu.
Ola uśmiechnęła się i pokręciła głową.
-Jasne, jasne, wszyscy tak mówią, a realia są całkiem inne kochanie. Gdyby każdy tak chciał, to mieliśmy samych abstynentów na tym świecie. – odpowiedziała biorąc brudne talerze i zanosząc je do zmywarki.
Wojtek uśmiechnął się pod nosem.
-Masz trochę racji. Ale jeśli chodzi o mnie, nie tknę wódki przez jakiś dłuższy czas. –rzekł z lekkim uśmiechem.
Ola podeszła do niego i cmoknęła go w czubek nosa.
-Trzymam Cię za słowo.-powiedziała uśmiechając się szeroko, po czym delikatnie musnęła usta Szczęsnego.

Sandra właśnie szła, do klubu, w którym miała dzisiaj się odbyć skromna impreza Arsenalu. Wszystkiego dowiedziała się od Melanie, która niechcący wygadała się na temat tej imprezy. Miała w kieszeni swoją tajną broń, dzięki której dzisiaj miało się jej udać. Weszła bez żadnych problemów do środka i zajęła miejsce w kącie, w którym miałam idealny widok na drzwi. Właśnie do środka wszedł Aaron Ramsey ze swoją nową dziewczyną. Zaraz po nich przyszła Melanie z Walcottem.
Blondynka zauważyła swoją przyjaciółkę, po czym podeszła do niej.
-Co Ty tu do diabła robisz ? – spytała z wyrzutem.
Sandra uśmiechnęła się szeroko.
-Mam zamiar się trochę zabawić.- odpowiedziała.
Melanie wyraźnie się zdenerwowała.
-Przecież jak Cię ktoś tu zobaczy, to…
-Nie martw się, nikt mnie tutaj nie zobaczy, zresztą zależy mi tylko na krótkiej rozmowie z Wojtkiem, nic więcej… No i będziesz mi musiała później pomóc.-wtrąciła się w wypowiedź swojej przyjaciółki poważnym tonem głosu Sandra, chwytając ją za przed ramię.
-W czym ja Ci mam znowu pomagać?- spytała Melanie
-Zobaczysz- odpowiedziała z cwanym uśmieszkiem na twarzy, po czym udała się w nieznanym kierunku.

Od jakiejś godziny Ola znajdowała się na imprezie Arsenalu. Praktycznie przez cały ten czas idealnie bawiła się na parkiecie z Wojtkiem lub z Chamberlainem, który po kilku głębszych zaczyna robić się jeszcze bardziej rozrywkowy niż jest na trzeźwo.
Właśnie zmierzała do swojego stolika, przy którym siedziała nieznana jej dotąd dziewczyna, która zawzięcie rozmawiała o czymś z Wojtkiem.
-Olu poznaj, to nowa dziewczyna Aarona, Oliwia.- powiedział Wojtek
-Hej, miło mi Ciebie poznać, Wojtek bardzo dużo mi o Tobie opowiadał- powiedziała płynnie po polsku, co totalnie zbiło z tropu Olę.
-Jesteś Polką ?- spytała zdziwiona Ola.
Oliwia uśmiechnęła się szeroko.
-Tak, ale od sześciu lat mieszkam w Anglii.- odpowiedziała.
Dziewczyny wspaniale się ze sobą dogadywały. Można by rzec, że Ola w końcu znalazła kogoś godnego zaufania.

*****
Witam.
Przepraszam, że rozdział dopiero dziś, ale tak właśnie się będą pojawiać, w sobotę, gdyż ostatnio młyn w szkole, że nie dam razy publikować rozdziałów w tygodniu. 
Dziękuję Wam, za ponad CZTERY TYSIĄCE WEJŚĆ ! <3
Jesteście NAJLEPSI ! <3
Rozdział dedykowany dwóm osobą, a mianowicie Sylwii i Oliwi. Sylwii za nasze wieczorne odpały :D <3
A Oliwi, za to, że podsunęła mi genialny pomysł i takim to sposobem zagra małą ale znaczącą rolę w tym opowiadaniu ! <3

Rozdział zostawiam Wam do oceny, powoli zbliżam się do końca pisania tego opowiadania...
Pozdrawiam Was bardzo ciepło ! <3
Buziaczki ! ;*

niedziela, 14 października 2012

Rozdział XXXII


Właśnie jechali samochodem po ciemnych ulicach Londynu. Ola westchnęła, po czym odwróciłam wzrok i gapiła się w boczną szybę. To, że wróciła do Anglii wcale nie oznaczało końca jej kłopotów, wiedziała, że prędzej czy później Sandra wróci i znowu zacznie jej uprzykrzać życie. Nie miała już siły, obiecała sobie, że łatwo się nie podda, ale najnormalniej w świecie nie potrafiła walczyć z Sandrą.
-Coś Cię gryzie.-powiedział Wojtek- Od kiedy wsiedliśmy do samolotu w Paryżu nie odezwałaś się słowem. O co chodzi ?- spytał z troską w głosie.
Ola ponownie westchnęła i przeniosła wzrok z szyby na Szczęsnego.
-Po prostu zawsze kiedy gdzieś blisko jest Sandra wszystko się wali. A ja nie mam siły stawić temu czoła, wolę uciekać niż z tym walczyć. Zastanawiam się nad…- i tu zwiesiła głos, nie chciała tego mówić, spojrzała znowu w boczną szybę, a w jej oczach pojawiły się łzy.
-Nad czym ?- spytał Wojtek parkując samochód na parkingu przed mieszkaniem.
Ola gdy tylko samochód się zatrzymał wybiegła niemal z niego i udała się do środka. Nie mogła zatrzymać potoku łez, który właśnie spływał po jej twarzy. Nie chciała mówić tego Wojtkowi, nie chciała go ranić, ale nie widziała innego wyjścia.
Szybko otworzyła drzwi mieszkania i weszła do niego, zaraz za nią wszedł Wojtek. Ola usiadła na kanapie i patrzyła się tępo w ścianę zapłakanymi oczami.
-Powiesz mi wreszcie o co chodzi ? – spytał Wojtek kucając naprzeciwko Oli i chwytając jej ręce.
-Zastanawiam się nad powrotem do Polski. Zastanawiam się nad odcięciem od tego wszystkiego i zaczęcia od nowa w Polsce. Nie mam siły walczyć z Sandrą.- powiedziała spoglądając na Wojtka, który był zaskoczony tym co mówi Ola- Kocham Cię, bardzo Cię kocham, nikogo tak nie kochałam jak Ciebie, ale to mnie przerasta. Sandra nigdy nie odpuści. Wiem, że do niej nic nie czujesz, że Cię oszukała, ale ja nie potrafię żyć z myślą, że ktoś tylko czeka, aż popełnię jakiś błąd i zaatakuje w słaby punkt.- powiedziała, a po jej policzku spłynęły kolejne łzy.
-Nie pozwolę Ci wyjechać. Nie pozwolę Ci na to ! Zbyt mocno Cię kocham, by Ci na to pozwolić. Zrobię wszystko by Sandra w końcu dała sobie spokój. Obiecuję !- powiedział patrząc Oli głęboko w oczy.
Dziewczyna zamknęła oczy starając powstrzymać się kolejny potok łez, jednak nie wyszło jej to najlepiej, wyrwała swoje dłonie z uścisku Wojtka i pobiegła do swojego pokoju.
Wojtek usiadł na kanapie i schował twarz w dłonie. Nie miał najmniejszego pomysłu na to, co ma z tym zrobić. Był jednego pewien nie pozwoli wyjechać Oli. Nie może do tego dopuścić.

-Co ?! Jak to wyjechali ?! – pytała z niedowierzaniem Sandra.
-No normalnie, spakowali walizki, wsiedli w samolot i polecieli do Londynu.- odpowiedział Cesar.
Sandra wkurzyła się jeszcze bardziej.
-Jesteś skończonym idiotą.- powiedziała, po czym szybkim krokiem podążyła po walizkę i swoje ciuchy.
-Co Ty robisz ?- spytał zaskoczony mężczyzna.
-Nie widać ?- spytała oschle- Pakuje się. Skoro Oni wrócili do domu, to po co ja mam tu siedzieć ? Gdy tylko wrócę do Londynu wcielam swój plan w życie.- powiedziała.
Cesar westchnął, po czym wziął swoją walizkę i zaczął także się pakować.

Nad ranem Ola usłyszała, że drzwi do jej pokoju się uchylają. Wiedziała, że to Wojtek. Odwróciła się w jego stronę.
-Obudziłem Cię ?- spytał
Dziewczyna pokręciła przecząco głową, po czym zmieniła pozycje na siedzącą. Wojtek usiadł koło niej.
-Jeśli chcesz, to pojadę z Tobą do Polski. – powiedział patrząc na Olę.
Aleksandra doznała szoku.
-A co będzie z klubem ? Co z twoją karierą ? Nie pozwolę Ci tego wszystkiego zostawić ze względu na mnie.- powiedziała
Wojtek chwycił jej dłoń i uścisnął ją.
-Nie martw się o mnie, najważniejsza jesteś dla mnie Ty i Twoje szczęście. Jeśli chcesz wrócić do Polski, to pojadę tam z Tobą i nie ma na ten temat żadnej dyskusji. – rzekł poważnym tonem Wojtek.
Ola pokiwała przecząco głową.
-Nie ma mowy ! Nie pozwolę Ci zostawić tego wszystkiego. Wiesz jak ja bym się czuła, gdybyś to zrobił ? Jeszcze gorzej niż teraz. – odpowiedziała
-Ale dla mnie życie bez Ciebie tutaj nie ma najmniejszego sensu.- powiedział, po czym spojrzał w zielone tęczówki Oli i pocałował ją delikatnie. -Kocham Cię i choćby miał poświęcić wszystko na co pracowałem przez te kilka lat, by być z Tobą, zrobię to bez ani sekundy zawahania.- rzekł, po czym ponownie pocałował Olę, tym razem bardziej zachłannie.
Po chwili Wojtek zaczął schodzić coraz niżej z pocałunkami, szyja, obojczyk, jednocześnie męcząc się z guzikami przy sweterku Oli.
Dziewczyna nie pozostawała mu dłużna i także wzięła się za rozpinanie guzików przy jego koszuli.
Po kilku sekundach obydwoje byli już tylko  w bieliźnie.
*********
Od razu na samym wstępie pragnę Was przeprosić za takie badziewie jakie Wam tu prezentuję.
Chciałabym też powiedzieć, że to opowiadanie będzie mieć ok. 40 rozdziałów i zakończę je epilogiem. 
Mam już mniej więcej pomysł jak to wszystko zakończyć.
W mojej głowie rodzi się tysiąc innych pomysłów na nowe opowiadania, więc może jak skończę tego bloga, to napiszę kolejne...
Na razie rozdział zostawiam Wam do oceny :)
Pozdrawiam Was baaaardzo gorąco ! <3
Buziaczki ! :* 

środa, 10 października 2012

Rozdział XXXI


Ola chodziła po całym apartamencie, była bardzo zdenerwowana, a w ręku trzymała swój telefon, wybierając co kilka sekund numer Wojtka, ale ten nie odbierał telefonu. Dziewczyna zaczęła się już poważnie martwić, gdyż zbliżała się północ.
Otworzyła drzwi balkonowe i wyszła na balkon, gdyż z nerwów zaczynało się jej robić słabo. Wciągnęła świeże powietrze do płuc i usiadła na zimnej posadzce podciągając nogi i opierając głowę o kolana.
Po chwili usłyszała jak drzwi do apartamentu zamknęły się z wielkim trzaskiem, sama z przerażeniem wstała pośpiesznie i weszła szybko do środka. Stanęła, jakby podłoga pod nią była posmarowana klejem. Właśnie zobaczyła zmierzającego ku niej zataczającego się Wojtka.
-Ty piłeś ?- spytała zdziwiona.
W sumie wiedziała, że nic w tym zaskakującego nie ma, no bo chyba każdy normalny człowiek lubi się od czasu do czasu napić, ale dla niej zaskakujący był widok pijanego Szczęsnego.
-Troszeczkę…- odparł, po czym chwycił Olę i przyciągnął ją mocniej do siebie.
-Odejdź, jesteś pijany- powiedziała, po czym uwolniła się z uścisku Wojtka i odsunęła się od niego.
Wojtek zrobił nietęgą minę.
-Nie jestem pijany.- rzekł- No, może lekko wstawiony- dodał po chwili
Ola prychnęła.
-Lekko wstawiony ?- zakpiła- Dzisiaj śpisz na kanapie- powiedziała, po czym wskazała na mebel- Dobranoc- powiedziała, po czym skierowała swoje kroki ku pokojowi w którym znajdowało się łóżko.

-Masz chwilę ?- spytała czarnowłosa do telefonu.
-No…- odpowiedziała zaspanym głosem Melanie- Co się stało ?- spytała po chwili.
-Dużo…Kilka godzin temu dowiedziałam się, że jestem zimną suką bez grama uczuć i cholernie mnie to zabolało.- odpowiedziała
-No to jeśli Cię to zabolało, to nie masz co się martwić, a raczej cieszyć, że ta opinia nie jest prawdziwa, gdyż jak się okazuje posiadasz uczucia, co prawda może ich mało, ale jednak gdzieś tam w głębi Ciebie się one znajdują i chyba nareszcie wychodzą na wierzch.- powiedziała blondwłosa i lekko zachichotała
Sandra się wkurzyła.
-Bardzo cieszę się z tego, że moje nieszczęście wywołuje uśmiech na Twojej twarzy, ciekawe jak Ty byś się czuła, gdyby Theo powiedział to samo do Ciebie- rzekła oburzona.
Melanie westchnęła.
-Przepraszam, wiem nie powinnam, ale jeśli Wojtek Ci to powiedział, to miał do tego pełne prawo i go rozumiem. Czuje się wykorzystany, ty jeszcze za wszelką cenę próbujesz zrobić wszystko, by zepsuć jego związek, faktycznie zachowujesz się jak zimna suka, ale ja oczywiście wiem, że nią nie jesteś. Gdyby mnie tak ktoś wykorzystał, to też bym z tego powodu nie była zadowolona.- rzekła do przyjaciółki.
Sandra uśmiechnęła się lekko.
-Dziękuję, za Twoje dobre słowo, ale jeśli twierdzi, że jestem zimną suką, to ciekawe co powie po tym, co mam zamiar zrobić. Musi gorzko pożałować tych słów. – powiedziała.
Blondynka ponownie westchnęła.
-Błagam Cię. Ty lepiej już nic nie rób, zostaw to, zajmij się Cesarem. Obydwoje do siebie wyjątkowo pasujecie, naprawdę. Jedno gorsze od drugiego, co sprawia, że możecie być idealną parą.- powiedziała z przekonaniem Melanie.
-Wiesz…- zastanowiła się Sandra- Możliwe, że masz rację, dlatego postanowiłam to wypróbować i przespałam się z nim.  I muszę Ci powiedzieć, że jest o niebo lepszy od Wojtka. Jednak to nie zmienia faktu, że tak łatwo odpuszczę, Szczęsny i ta jego wywłoka, gorzko pożałują jego słów, postaram się zrobić wszystko co w mojej mocy, by ich związek szybko się rozpadł. Muszę się na nich odegrać. Nie zostawię tego tak.- powiedziała
-Matko Boska ! Sandra, ja naprawdę nie rozumiem dlaczego ja się nie potrafię wyrzec tego, że Cię znam, naprawdę. Jesteś złym człowiekiem i dobrze na tym nie wyjdziesz, w końcu zostaniesz sama na zawsze. Nikt Cię nie będzie chciał, jeśli Ty będziesz odwalać takie cyrki za każdym razem kiedy ktoś Cię zostawi.- rzekła niezadowolona blondynka.
Sandra zaśmiała się gorzko.
-Nie martw się, nie zostanę sama. – powiedziała uradowana.
-Czasami się Ciebie boję.- rzekła Melanie.
-Ty nie masz obaw do strachu, dobranoc- powiedziała czarnowłosa, po czym szybko się rozłączyła i z cwanym uśmieszkiem przyglądała się wyświetlaczowi swojego telefonu.

Następnego dnia rano Ola wstała z łóżka i skierowała swoje kroki ku łazience. Wykonała szybko swoją poranną toaletę, przebrała się, po czym weszła do mini saloniku. Na kanapie leżał Szczęsny, który już nie spał.
-Co kac nie daje Ci spać ?- spytała oschle.
Była na niego zła od wczorajszego wieczora, o to, że nawet nie raczył jej powiadomić, o tym, gdzie się znajduje i o której godzinie wróci.
-Trochę- odpowiedział zachrypniętym głosem.
-Trzeba było więcej pić.- powiedziała nadal zła.
Szczęsny podniósł się z kanapy i skierował swój wzrok ku Oli, która stała w drzwiach.
-Dlaczego jesteś dla mnie taka nie miła ?- spytał z wyrzutem Wojtek.
Ola zdziwiła się.
-Przepraszam bardzo, a jaka mam być ? Nawet nie raczyłeś powiedzieć gdzie jesteś. Nawet nie wiesz jak się o Ciebie martwiłam. Bałam się, że coś Ci się stało. W tedy kiedy ja się zamartwiałam i dzwoniłam do Ciebie jak głupia, Ty bawiłeś się w najlepsze. Więc teraz nie miej do mnie pretensji, że jestem na Ciebie zła.- powiedziała ze złością.
Wojtek wstał z kanapy, po czym podszedł do Oli, objął ją i przyciągnął do siebie. Dziewczyna próbowała wyrwać się z jego uścisku jednak Szczęsny jej na to nie pozwolił.
-Przepraszam, powinienem był zadzwonić. Błagam Cię już nie złość się na mnie, bo tego nie zniosę. Wystarczy, że już mnie kac potwornie męczy- powiedział, po czym chciał pocałować Olę jednak ona się odsunęła.
-Nawet nie próbuj, jedzie od Ciebie wódką. – powiedziała, po czym uwolniła się z jego uścisku- Dobrze, że Cię kac męczy, może to Cię czegoś nauczy i jakoś będziesz musiał znieść to, że będę zła na Ciebie. Przykro mi.- powiedziała, po czym ruszyła w stronę drzwi.
-Gdzie się wybierasz?- spytał.
-Na śniadanie- odpowiedziała Ola, po czym wyszła z apartamentu i udała się do restauracji.
Gdy tylko się w niej znalazła usiadła przy wolnym stoliku i zaczęła czytać menu.
-Mogę się dosiąść ?- spytał męski głos, który znała od wczorajszego południa.
Podniosła wzrok z nad menu i niechętnie spojrzała na faceta, który stał nad nią. Nie miała wyjścia i zgodziła się.
Na śniadanie zamówiła sobie jakieś francuskie danie, którego nazwa totalnie nic jej nie mówiła. Rozmawiało się jej z Cesarem nawet dość dobrze, śmiała z się z jego żartów, a złości do Wojtka totalnie zapomniała.
-Może dasz się dziś po południu zaprosić na drinka?- spytał Cesar z szeroki uśmiechem.
Ola nie była co do tego pomysłu przekonana.
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł.- powiedziała nieśmiało.
-No weź, nie daj się prosić, Twój chłopak nawet się o tym nie dowie.- powiedział błagalnym tonem i strzelił jednym ze swoich uwodzicielskich uśmiechów.
Ola westchnęła.
-Wiesz co, może innym razem. Naprawdę miło mi się z Tobą rozmawiało, ale muszę już wracać. Do zobaczenia. –powiedziała, po czym wstała z miejsca i ruszyła w stronę w stronę wyjścia.
Gdy tylko wyszła z pomieszczenia szybko udała się w stronę windy, wiedziała, że nie może ufać temu całemu Cesarowi, bo on ma coś wspólnego Sandrą, póki Oni tutaj byli, nie mogła spać spokojnie, nie chciała wracać do Londynu, jednak musiała, bała się o swój związek.
Gdy wysiadła z windy skierowała się do swojego apartamentu. Wojtek gdy tylko zobaczył swoją ukochaną podbiegł do niej, chwycił ją w pasie i przyciągnął do siebie.
-Proszę Cię nie gniewaj się na mnie już. Opowiem Ci dlaczego wczoraj tak popiłem- powiedział.
Ola westchnęła.
-To ma jakiś związek z Sandrą, prawda?- spytała patrząc mu głęboko w oczy.
Wojtek pokiwał głową.
-Tak myślałam-powiedziała, po czym wyswobodziła się z uścisku Wojtka, chwyciła go za rękę i pociągnęła za sobą, by usiadł z nią na kanapie.- Nie ważne co masz mi do powiedzenia chcę Cię o coś prosić.- rzekła- Możemy jak najszybciej wrócić do Londynu ? Tutaj jest naprawdę ładnie i magicznie, ale chce już wrócić do domu.- powiedziała Ola.
Wojtek uśmiechnął się delikatnie.
-Jasne, że możemy. – odpowiedział, po czym przytulił Olę do siebie.- Zarezerwuje bilety na najbliższy lot do Londynu- powiedział Wojtek, po czym wstał z miejsca i sięgnął po swojego iPhona.
Ola wstała z kanapy i ruszyła w stronę pokoju. Podeszła do szafy i zaczęła wszystko z niej wyciągać i pakować do walizek.

****
Na samym wstępnie chciałabym Was przeprosić za to, że rozdział dopiero dziś, no ale nie napisałam nic w sobotę bo nie wzięłam ze sobą laptopa i już przyrzekłam sobie, że nigdy takiego błędu nie popełnię. 
Ja osobiście nie będę oceniać tego rozdziału. Pozostawię to Wam, bo Wy to czytacie, a ja piszę dla Was :D  
Oczywiście dziękuję za wszelkie komentarze, które mnie bardzo inspirują i dodają siły i ochoty do pisania :)
Pozdrawiam Was bardzo gorąco, bo dni już coraz chłodniejsze ! <3
Buziaczki ! :*

środa, 3 października 2012

Rozdział XXX


Wojtek siedział sam w apartamencie. Po godzinnym przekonywaniu Oli, żeby nie odkładała swoich planów z samodzielnym zwiedzaniem Paryża, udało się i wyszła z hotelu.
Nie mógł spokojnie usiedzieć na miejscu. Cały czas zastanawiał się, po co Sandra przyjechała do Paryża. Trzymał w ręce swojego iPhone’a, z jednej strony chciał zadzwonić do Sandry i dowiedzieć się jaki cel ma jej przyjazd tutaj, bo wiedział, że na pewno jej intencje są nieczyste, ale z drugiej strony nie chciał tego robić, nie chciał psuć sobie i Oli wypoczynku w Paryżu.
Wziął głęboki oddech i schował telefon do kieszeni. Wziął klucz od drzwi apartamentu i wyszedł z niego, przekręcając klucz w drzwiach. Stwierdził, że musi zająć myśli czymś innym, ale stwierdził, że mu się to nie uda, bez pomocy czegoś mocniejszego, więc pierwsze kroki skierował do hotelowego baru.
Gdy tylko się w nim znalazł usiadł przy barze i zamówił kieliszek czystej. Oczekując na swoje zamówienie, zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, po chwili ujrzał w drzwiach doskonale znaną mu postać, a mianowicie Sandrę, która wyglądała na przestraszoną.
Dziewczyna niechętnie podeszła do Szczęsnego i usiadła na wolnym krześle obok.
-Mogę wiedzieć po co tu przyjechałaś ? – spytał- Albo w sumie nie musisz nic mówić i tak wiem, że masz zamiar zniszczyć mój związek.- dodał po chwili.
Sandra milczała.
-Mam dla Ciebie radę. Daj sobie wreszcie spokój. I tak nie będziemy już razem. Tylko i wyłącznie z Twojej winy rozpadł się nasz związek. Zostaw mnie i Olę w spokoju. Zrozum wreszcie, że to co było między nami kilka miesięcy temu skończyło się raz na zawsze.- powiedział patrząc to na kieliszek, który trzymał w ręce, to na dziewczynę.
Sandra patrzyła na Wojtka ze łzami w oczach.
-Dlaczego przekreślasz od razu te dwa lata naszego związku. Byliśmy tacy szczęśliwi.- powiedziała drżącym głosem.
Szczęsny się zaśmiał.
-Szczęśliwi?- spytał z pogardą- Ty byłaś szczęśliwa, bo skutecznie czyściłaś moje konto. Ja czuje się oszukany. Nie mogę być z kimś, kto swoją miłość wyraża tylko i wyłącznie do ilości zer na koncie, a nie do osoby. Ciekawy jestem, czy znalazłaś już kolejnego naiwnego gościa, który nabierze się na Twoje teksty.- powiedział po czym wypił zawartość kieliszka- Powiem Ci jeszcze jedną rzecz, jesteś zwykłą, zimną suką, bez ani grama uczuć.- dodał Szczęsny.
Po tych słowach Sandra nie wytrzymała i uderzyła Wojtka otwartą dłonią w policzek.
-Gorzko pożałujesz tych słów.- powiedziała z zaciśniętymi zębami i wyszła z pomieszczenia.
Na Szczęsnym nie zrobiło to jakoś specjalnie wrażenia. Zamówił drugi kieliszek wódki, po czym szybko wypił go i wyszedł z hotelu.

Ola siedziała właśnie na jednej z ławeczek w parku niedaleko Wieży Eiffla i kąpała się w promieniach słonecznych.
Próbowała się zrelaksować, jednak nie zbyt dobrze jej to wychodziło. Cały czas miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje.
Jeszcze do tego wszystkiego, jak na złość Sandra musiała pojawić się w Paryżu wtedy, kiedy ona zaczynała już powoli myśleć, że jej życie nabiera kolorów.
Oczywiście była szczęśliwa, ale to, co wydarzyło się ubiegłej nocy sprawiło, że mogła poczuć to szczęście całą sobą, a nie tylko żyć w przekonaniu, że los się do niej uśmiechnął. Po wczorajszej nocy była niemal pewna, że tego szczęścia nikt jej nie odbierze, jednak w tym momencie zaczęła w to wątpić.
Wiedziała, że Wojtek nic do Sandry nie czuje, jednak po tym wszystkim co ją spotkało w życiu, coś nie pozwalało jej wierzyć w to, że teraz może wszystko dobrze się zakończyć. Bała się, że będzie znowu cierpieć, wiedziała, że kolejnego ciosu by już nie zniosła.
Wmawiała sobie, że każde złe doświadczenie jakie ją spotkało umacnia ją psychicznie i, że nic nie jest w stanie jej złamać, jednak prawda wyglądała całkiem inaczej. Śmierć matki, zabójstwo ojca, to wszystko sprawiło, że jej życie legło w gruzach, wcale nie stawała się silniejsza, za każdym razem była co raz bliżej krawędzi.
Jednak gdy pojawił się w jej życiu Wojtek, coś się zmieniło. Pojawił się promyk nadziei, że coś się może udać. Jednak za każdym razem, gdy Sandra była w pobliżu promyk przygasał, a gdy znikała ponownie rozświetlał jej życie.
Starała się odgonić złe myśli na bok, jednak nie wychodziło jej to. W tym momencie bała się, że za niedługo nie będzie miała nikogo przy sobie, że jedyna osoba, która jej została odejdzie od niej i nigdy już nie wróci.
Ola wzięła głęboki oddech i wstała z ławeczki. Zaczęła iść w kierunku hotelu, jednak po chwili po prostu na kogoś wpadła i znalazła się na ziemi.
-Nic Ci się nie stało ?- spytał mężczyzna pomagając dziewczynie wstać.
-Nie, nie… To moja wina, zamyśliłam się. Przepraszam.- odpowiedziała Ola, po czym spojrzała na mężczyznę, który przed nią stał.
O mało co oczy nie wypadły jej na ziemię. Przed nią stał ten sam mężczyzna, którego widziała z Sandrą w recepcji.
-Ja także nie jestem bez winy, powinienem bardziej uważać. Jednak pisanie smsów nie jest wskazane gdy się idzie- powiedział, po czym wyszczerzył swoje zęby w szerokim uśmiechu- Przepraszam, nie przedstawiłem się, jestem Cesar Azpilicueta.- dodał, po czym wyciągnął w stronę Oli rękę.
-Ola Janus- odpowiedziała, po czym niechętnie uścisnęła rękę mężczyzny.
-Miło mi Ciebie poznać- powiedział, a uśmiech z jego twarzy nie znikł nawet na pół sekundy- Może w ramach przeprosin dasz się zaprosić na kawę ?- spytał
Ola nie za bardzo wiedziała co ma powiedzieć.
-Przepraszam, ale nie mogę, śpieszę się. Może innym razem. Do zobaczenia. – odpowiedziała, po czym szybkim krokiem podążyła w drogę do hotelu.
Była tak totalnie zniesmaczona tym, że akurat musiała wpaść na gościa, który przyjechał do Paryża z jej wrogiem numer jeden.
****
No i takim to sposobem mamy rozdział trzydziesty :)
Naprawdę bardzo Wam dziękuję, za miłe komentarze, które inspirują mnie do pisania kolejnych rozdziałów.
WYJĄTKOWO ten rozdział mi się podoba.
Może dlatego, że jakoś tak ciekawie się zrobiło. 
Mam nadzieję, że Wam też się podoba.
Jeśli chodzi o następny rozdział, to nie wiem kiedy się pojawi, gdyż w sobotę jestem w trasie i po prostu cały dzień nie będzie mnie w domu, ale jeśli mi się uda, to wezmę laptopa ze sobą i będę coś pisać w samochodzie.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie ! <3
Buziaczki ! <3