Weszli
właśnie do jednej z Londyńskich galerii handlowych. Ogrom tej galerii
przypominał niczym Złote Tarasy w Warszawie. Ola na chwilę przystanęła.
Rozglądnęła się po budynku i zastanawiała się do jakiego sklepu uda się
najpierw.
Szczęsny pochylił
się nad Olą i szepną jej do ucha:
-Znam jedno
fajne miejsce, do którego pójdziemy najpierw-Ola poczuła jego oddech na swojej
szyi, po jej ciele znowu przeszło tysiąc przyjemnych dreszczy.
Dziewczyna
odwróciła się w stronę chłopaka, który szeroko się uśmiechał. Ola odwzajemniła jego gest, po czym podążyła
za Wojtkiem. Pojechali windą na drugie piętro galerii, po czym udali się do
wielkiego sklepu, który wyglądał na bardzo ekskluzywny.
-No, to
wybierz sobie coś- powiedział z uśmiechem, gdy właśnie wchodzili do sklepu.
Ola
popatrzyła na niego zdziwiona.
-A nie
uważasz, że to trochę za drogi sklep ?- powiedziała spokojnym tonem głosu.
Szczęsny
prychnął.
-Przesadzasz,
a po za tym, raz na jakiś czas można sobie pozwolić na takie zakupowe
szaleństwa.- powiedział z szerokim uśmiechem wchodząc do sklepu i zaczepiając
ekspedientkę.
Ola
westchnęła, po czym podeszła do Szczęsnego.
-Szukamy
jakieś sukienki dla tej pięknej damy, mogłaby nam pani pomóc ?- spytał
grzecznie Wojtek.
Kobieto
uśmiechnęła się szeroko, zmierzyła Olę wzrokiem, po czym zniknęła między
wieszakami. Po chwili wróciła z parędziesięcioma sukienkami, wręczyła je
wszystkie dziewczynie, a potem oddelegowała ją do przymierzalni.
-Masz się
zaprezentować, jak jakąś ubierzesz- powiedział Szczęsny.
Aleksandra
pokiwała głową, po czym posłusznie poszła do kabiny zaczęła przeglądać
sukienki, a raczej ich ceny. Gdy zobaczyła, że jedna sukienka kosztuje prawie
czterysta funtów zrobiło się jej słabo. Stwierdziła, że dalej nie będzie
patrzeć na ceny, bo jeszcze karetka musiałaby po nią przyjechać. Przeglądnęła
sukienki, które jej zdaniem były zbyt odważne, po czym znalazła dwie sukienki
idealne dla siebie. Nie lubiła, a ręcz nienawidziła chodzić w sukienkach, ale
gdy trzeba było jakąś założyć robiła to bez żadnych dyskusji, ale takie
sytuacje zdarzały się bardzo rzadko. Wzięła do ręki beżową sukienkę, po czym
ściągnęła ciuchu, które miała na sobie i założyła sukienkę. Dla niej była idealna.
Nie posiadała wcale dekoltu, była prawie jak golf i to odpowiadało Oli.
Sukienka sięgała dziewczynie do połowy kolan. Ta długość jak najbardziej jej
odpowiadała. Wyszła z przymierzalni i szuka wzrokiem Wojtka, ujrzała go po
swojej prawej stronie. Odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła się niepewnie.
Wojtek
pokręcił głową.
-Odpada. –
powiedział
Ola
popatrzyła na niego pytająco.
-Wyglądasz
jak babcia.- powiedział z lekkim niesmakiem.
Ola
przewróciła oczami, po czym wróciła do przymierzalni. Wzięła kolejną sukienkę.
Ta miała kolor lawendowy, ale miała ten
sam krój, no może była nieco krótsza od poprzedniej, ale to nieznacznie.
Ponownie
wyszła z przymierzalni.
-Już lepiej,
ale to jeszcze nie to.- powiedział Wojtek.
Ola
westchnęła głośno, po czym ponownie weszła do przymierzalni. Usiadła na
krzesełku, które było w środku. Popatrzyła na sukienki, które odrzuciła z
powodu zbyt tego, że miały zbyt duży dekolt, albo po prostu były za krótkie.
Westchnęła, po czym wstała i wzięła do ręki czerwoną sukienkę. Założyła ją.
Stwierdziła, że ma krzywe i grube nogi, i ogólnie wygląda w tej sukience jak
mała baryłka.
Wojtek
siedział na sofie i przeglądał najnowsze wiadomości w swoim iPadzie. Czekał, aż
Ola wyjdzie z przymierzalni. Po chwili usłyszał delikatne chrząknięcie.
Podniósł głowę do góry, a to co zobaczył totalnie wbiło go w sofę. Przed nim
stała dziewczyna, w czerwonej jak wiśnia sukience, która idealnie podkreślała
jej kobiece kształty. Serce zaczęło mu mocniej bić. Ola wyglądała zjawiskowo i
pociągająco. Nigdy nie przypuszczał, że Ola w jakiś stopniu zacznie go
pociągać. Jej kasztanowe długie włosy swobodnie opadały na ramiona, co dodawało
jej dodatkowego uroku. Wojtek dostrzegł w Aleksandrze piękno, które wcześniej
nie zauważył, piękno, które go przyciągało do niej jak magnez.
Ola stała i
czekała na reakcję chłopaka. Miała nadzieję, że powie iż w tej sukience wygląda
beznadziejnie i lepsze były dwie poprzednie. Jednak po chwili usłyszała.
-Wyglądasz
świetnie! Bierzemy tą sukienkę- powiedział Wojtek
Ola
otworzyła szerzej oczy. Zaskoczyło ją to, co powiedział Szczęsny. Liczyła na coś
innego, ale jak widać pomyliła się.
-Jesteś
pewien ? Przecież ja w niej wyglądam jak mała baryłka.- stwierdziła Ola
Szczęsny
prychnął.
-Wyglądasz
ślicznie, naprawdę- powiedział z szerokim uśmiechem.
Ola
uśmiechnęła się lekko. Naprawdę słowa chłopaka mimo wszystko sprawiły jej
radość, pierwszy raz coś takiego słyszała. Udała się do przymierzalni, po czym
przebrała się w swoje ubrania, zebrała wszystkie sukienki i wyszła z
pomieszczenia. Oddała sukienki ekspedientce, po czym podeszła do kasy przy
której czekał już na nią Szczęsny.
Kobieta
zapakowała pięknie sukienkę w dużą papierową torbę, po czym powiedziała ile
mają zapłacić.
Na wysokość
ceny, Ola zareagowała dość dobrze, może oprócz faktu iż o mało co oczy nie
wypadły jej z orbit. Po chwili opuścili sklep.
-Masz tutaj
moją kartę kredytową, pochodź jeszcze po sklepach, może coś dokupisz do tej
sukienki, ja muszę iść coś załatwić. Za godzinę spotkamy się pod tą fontanną na
parterze, zgoda?- powiedział, po czym wręczył Oli swoją kartę.
Dziewczyna
nie była co do tego pomysłu przekonana, ale pokiwała twierdząco głową i wzięła
kawałek plastiku od chłopaka.
Szczęsny
odszedł, a Ola zastanawiała się w którą stronę powinna się udać. Po lewej
stronie zauważyła sklep z butami, postanowiła do niego pójść. Przekroczyła próg
i od razu w oczy rzuciły się jej czerwone szpilki, ale były na tak wysokim
obcasie, iż bała się, że nie przejdzie w nich nawet metra, ale stwierdziła, że
idealnie pasowałyby do jej sukienki. Wzięła swój rozmiar, po czym przymierzyła
je i zaczęła chodzić po sklepie, o dziwo szło jej całkiem dobrze, więc
postanowiła je kupić. Wzięła także małą czerwoną kopertówkę i podeszła do kasy.
Za wszystko zapłaciła niecałe dwieście funtów, zabrała siatkę z butami i
torebką, po czym wyszła ze sklepu.
Szła sobie powoli
przez galerię rozglądając się dookoła, nagle w kogoś weszła, o dziwo ta osoba
nie zaczęła się na nią wydzierać, ale Ola od razu zaczęła przepraszać, gdy
tylko zobaczyła kto to, zamilkła.
-Mogłabyś
uważać jak chodzisz.- powiedziała spokojnie Sandra.
Ola
przełknęła ślinę.
-Widzę, że
już wykorzystujesz mojego chłopaka- powiedziała patrząc na zakupy Oli i akcentując słowo „mojego”, a na jej twarzy
zagościł szyderczy uśmiech.
-Z tego co
mi widomo, to nie jesteście razem, więc jak Wojtek może być Twoim chłopakiem?-
spytała pewna siebie Ola.
Sandra
zaśmiała się gorzko.
Ola
stwierdziła, że ta dziewczyna musi mieć coś z głową.
-To kwestia
czasu kiedy wrócimy do siebie- powiedziała, po czym zbliżyła się do Aleksandry-
A Tobie radzę się trzymać od niego z daleko- powiedziała odchodząc i
jednocześnie szturchnęła Olę ramieniem.
Dziewczyna
gapiła się na odchodzącą Sandrę. Westchnęła, po czym udała się w stronę
fontanny, przy której była umówiona ze Szczęsnym. Przez całą drogę myślała o tym, co
powiedziała jej Sandra, jakoś nie mogła się tego pozbyć ze swojej głowy.
Zauważyła
właśnie Wojtka, który stał przy fontannie, podeszła do niego.
-No to
jestem, dziękuję za pożyczenie- powiedziała, po czym oddała chłopakowi jego
kartę kredytową.
Wojtek
schował kawałek plastiku do portfela, po czym spojrzał na Olę.
-Wyglądasz
na zmartwioną. Coś się stało ?- spytał z troską w głosie.
Ola
uśmiechnęła się krzywo.
-Nie, nic,
tylko jestem zmęczona- skłamała.
Nie chciała
mówić Szczęsnemu, o tym, że spotkała jego byłą, nie chciała go denerwować.
Chłopak
zaczął się Oli bacznie przyglądać.
-Jakoś Ci
nie wierzę, powiedz, o co tak naprawdę chodzi.- powiedział
Ola
westchnęła.
-Spotkałam
Sandrę.-powiedziała smutno.
Wojtek
zdenerwował się.
-Mówiła
coś?- spytał poirytowany.
-Nie, nic
takiego, tylko tyle, że Cię wykorzystuje i w sumie ma trochę racji, nie
powinieneś mi kupować tak drogich rzeczy- powiedziała smutnym głosem Ola.
-Błagam Cię.
Nie pleć głupot. Nie przejmuj się tym co mówi Sandra, bo tak naprawdę ją to nie
powinno obchodzić, nie wiem dlaczego ciągle wtrąca się w nie swoje sprawy. –
powiedział zdenerwowany Wojtek- A teraz idźmy coś zjeść, bo strasznie
zgłodniałem- powiedział już weselszym tonem głosu.
Ola
uśmiechnęła się blado, po czym razem poszli w kierunku restauracji.
**********
Witam.
O to rozdział, który pozostawiam Wam do oceny :)
Następny we środę :)
Dziękuje Wam za ponad DZIEWIĘĆSET wyświetleń.
JESTEŚCIE WIELCY, NAPRAWDĘ ! <3
Pozdrawiam ! :)