poniedziałek, 30 lipca 2012

Rozdział XIV


Weszli właśnie do jednej z Londyńskich galerii handlowych. Ogrom tej galerii przypominał niczym Złote Tarasy w Warszawie. Ola na chwilę przystanęła. Rozglądnęła się po budynku i zastanawiała się do jakiego sklepu uda się najpierw.
Szczęsny pochylił się nad Olą i szepną jej do ucha:
-Znam jedno fajne miejsce, do którego pójdziemy najpierw-Ola poczuła jego oddech na swojej szyi, po jej ciele znowu przeszło tysiąc przyjemnych dreszczy.
Dziewczyna odwróciła się w stronę chłopaka, który szeroko się uśmiechał.  Ola odwzajemniła jego gest, po czym podążyła za Wojtkiem. Pojechali windą na drugie piętro galerii, po czym udali się do wielkiego sklepu, który wyglądał na bardzo ekskluzywny.
-No, to wybierz sobie coś- powiedział z uśmiechem, gdy właśnie wchodzili do sklepu.
Ola popatrzyła na niego zdziwiona.
-A nie uważasz, że to trochę za drogi sklep ?- powiedziała spokojnym tonem głosu.
Szczęsny prychnął.
-Przesadzasz, a po za tym, raz na jakiś czas można sobie pozwolić na takie zakupowe szaleństwa.- powiedział z szerokim uśmiechem wchodząc do sklepu i zaczepiając ekspedientkę.
Ola westchnęła, po czym podeszła do Szczęsnego.
-Szukamy jakieś sukienki dla tej pięknej damy, mogłaby nam pani pomóc ?- spytał grzecznie Wojtek.
Kobieto uśmiechnęła się szeroko, zmierzyła Olę wzrokiem, po czym zniknęła między wieszakami. Po chwili wróciła z parędziesięcioma sukienkami, wręczyła je wszystkie dziewczynie, a potem oddelegowała ją do przymierzalni.
-Masz się zaprezentować, jak jakąś ubierzesz- powiedział Szczęsny.
Aleksandra pokiwała głową, po czym posłusznie poszła do kabiny zaczęła przeglądać sukienki, a raczej ich ceny. Gdy zobaczyła, że jedna sukienka kosztuje prawie czterysta funtów zrobiło się jej słabo. Stwierdziła, że dalej nie będzie patrzeć na ceny, bo jeszcze karetka musiałaby po nią przyjechać. Przeglądnęła sukienki, które jej zdaniem były zbyt odważne, po czym znalazła dwie sukienki idealne dla siebie. Nie lubiła, a ręcz nienawidziła chodzić w sukienkach, ale gdy trzeba było jakąś założyć robiła to bez żadnych dyskusji, ale takie sytuacje zdarzały się bardzo rzadko. Wzięła do ręki beżową sukienkę, po czym ściągnęła ciuchu, które miała na sobie i założyła sukienkę. Dla niej była idealna. Nie posiadała wcale dekoltu, była prawie jak golf i to odpowiadało Oli. Sukienka sięgała dziewczynie do połowy kolan. Ta długość jak najbardziej jej odpowiadała. Wyszła z przymierzalni i szuka wzrokiem Wojtka, ujrzała go po swojej prawej stronie. Odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła się niepewnie.
Wojtek pokręcił głową.
-Odpada. – powiedział
Ola popatrzyła na niego pytająco.
-Wyglądasz jak babcia.- powiedział z lekkim niesmakiem.
Ola przewróciła oczami, po czym wróciła do przymierzalni. Wzięła kolejną sukienkę. Ta miała kolor lawendowy, ale  miała ten sam krój, no może była nieco krótsza od poprzedniej, ale to nieznacznie.
Ponownie wyszła z przymierzalni.
-Już lepiej, ale to jeszcze nie to.- powiedział Wojtek.
Ola westchnęła głośno, po czym ponownie weszła do przymierzalni. Usiadła na krzesełku, które było w środku. Popatrzyła na sukienki, które odrzuciła z powodu zbyt tego, że miały zbyt duży dekolt, albo po prostu były za krótkie. Westchnęła, po czym wstała i wzięła do ręki czerwoną sukienkę. Założyła ją. Stwierdziła, że ma krzywe i grube nogi, i ogólnie wygląda w tej sukience jak mała baryłka.

Wojtek siedział na sofie i przeglądał najnowsze wiadomości w swoim iPadzie. Czekał, aż Ola wyjdzie z przymierzalni. Po chwili usłyszał delikatne chrząknięcie. Podniósł głowę do góry, a to co zobaczył totalnie wbiło go w sofę. Przed nim stała dziewczyna, w czerwonej jak wiśnia sukience, która idealnie podkreślała jej kobiece kształty. Serce zaczęło mu mocniej bić. Ola wyglądała zjawiskowo i pociągająco. Nigdy nie przypuszczał, że Ola w jakiś stopniu zacznie go pociągać. Jej kasztanowe długie włosy swobodnie opadały na ramiona, co dodawało jej dodatkowego uroku. Wojtek dostrzegł w Aleksandrze piękno, które wcześniej nie zauważył, piękno, które go przyciągało do niej jak magnez.

Ola stała i czekała na reakcję chłopaka. Miała nadzieję, że powie iż w tej sukience wygląda beznadziejnie i lepsze były dwie poprzednie. Jednak po chwili usłyszała.
-Wyglądasz świetnie! Bierzemy tą sukienkę- powiedział Wojtek
Ola otworzyła szerzej oczy. Zaskoczyło ją to, co powiedział Szczęsny. Liczyła na coś innego, ale jak widać pomyliła się.
-Jesteś pewien ? Przecież ja w niej wyglądam jak mała baryłka.- stwierdziła Ola
Szczęsny prychnął.
-Wyglądasz ślicznie, naprawdę- powiedział z szerokim uśmiechem.
Ola uśmiechnęła się lekko. Naprawdę słowa chłopaka mimo wszystko sprawiły jej radość, pierwszy raz coś takiego słyszała. Udała się do przymierzalni, po czym przebrała się w swoje ubrania, zebrała wszystkie sukienki i wyszła z pomieszczenia. Oddała sukienki ekspedientce, po czym podeszła do kasy przy której czekał już na nią Szczęsny.
Kobieta zapakowała pięknie sukienkę w dużą papierową torbę, po czym powiedziała ile mają zapłacić.
Na wysokość ceny, Ola zareagowała dość dobrze, może oprócz faktu iż o mało co oczy nie wypadły jej z orbit. Po chwili opuścili sklep.
-Masz tutaj moją kartę kredytową, pochodź jeszcze po sklepach, może coś dokupisz do tej sukienki, ja muszę iść coś załatwić. Za godzinę spotkamy się pod tą fontanną na parterze, zgoda?- powiedział, po czym wręczył Oli swoją kartę.
Dziewczyna nie była co do tego pomysłu przekonana, ale pokiwała twierdząco głową i wzięła kawałek plastiku od chłopaka.
Szczęsny odszedł, a Ola zastanawiała się w którą stronę powinna się udać. Po lewej stronie zauważyła sklep z butami, postanowiła do niego pójść. Przekroczyła próg i od razu w oczy rzuciły się jej czerwone szpilki, ale były na tak wysokim obcasie, iż bała się, że nie przejdzie w nich nawet metra, ale stwierdziła, że idealnie pasowałyby do jej sukienki. Wzięła swój rozmiar, po czym przymierzyła je i zaczęła chodzić po sklepie, o dziwo szło jej całkiem dobrze, więc postanowiła je kupić. Wzięła także małą czerwoną kopertówkę i podeszła do kasy. Za wszystko zapłaciła niecałe dwieście funtów, zabrała siatkę z butami i torebką, po czym wyszła ze sklepu.
Szła sobie powoli przez galerię rozglądając się dookoła, nagle w kogoś weszła, o dziwo ta osoba nie zaczęła się na nią wydzierać, ale Ola od razu zaczęła przepraszać, gdy tylko zobaczyła kto to, zamilkła.
-Mogłabyś uważać jak chodzisz.- powiedziała spokojnie Sandra.
Ola przełknęła ślinę.
-Widzę, że już wykorzystujesz mojego chłopaka- powiedziała patrząc na zakupy Oli i  akcentując słowo „mojego”, a na jej twarzy zagościł szyderczy uśmiech.
-Z tego co mi widomo, to nie jesteście razem, więc jak Wojtek może być Twoim chłopakiem?- spytała pewna siebie Ola.
Sandra zaśmiała się gorzko.
Ola stwierdziła, że ta dziewczyna musi mieć coś z głową.
-To kwestia czasu kiedy wrócimy do siebie- powiedziała, po czym zbliżyła się do Aleksandry- A Tobie radzę się trzymać od niego z daleko- powiedziała odchodząc i jednocześnie szturchnęła Olę ramieniem.
Dziewczyna gapiła się na odchodzącą Sandrę. Westchnęła, po czym udała się w stronę fontanny, przy której była umówiona ze Szczęsnym.  Przez całą drogę myślała o tym, co powiedziała jej Sandra, jakoś nie mogła się tego pozbyć ze swojej głowy.
Zauważyła właśnie Wojtka, który stał przy fontannie, podeszła do niego.
-No to jestem, dziękuję za pożyczenie- powiedziała, po czym oddała chłopakowi jego kartę kredytową.
Wojtek schował kawałek plastiku do portfela, po czym spojrzał na Olę.
-Wyglądasz na zmartwioną. Coś się stało ?- spytał z troską w głosie.
Ola uśmiechnęła się krzywo.
-Nie, nic, tylko jestem zmęczona- skłamała.
Nie chciała mówić Szczęsnemu, o tym, że spotkała jego byłą, nie chciała go denerwować.
Chłopak zaczął się Oli bacznie przyglądać.
-Jakoś Ci nie wierzę, powiedz, o co tak naprawdę chodzi.- powiedział
Ola westchnęła.
-Spotkałam Sandrę.-powiedziała smutno.
Wojtek zdenerwował się.
-Mówiła coś?- spytał poirytowany.
-Nie, nic takiego, tylko tyle, że Cię wykorzystuje i w sumie ma trochę racji, nie powinieneś mi kupować tak drogich rzeczy- powiedziała smutnym głosem Ola.
-Błagam Cię. Nie pleć głupot. Nie przejmuj się tym co mówi Sandra, bo tak naprawdę ją to nie powinno obchodzić, nie wiem dlaczego ciągle wtrąca się w nie swoje sprawy. – powiedział zdenerwowany Wojtek- A teraz idźmy coś zjeść, bo strasznie zgłodniałem- powiedział już weselszym tonem głosu.
Ola uśmiechnęła się blado, po czym razem poszli w kierunku restauracji.

**********
Witam.
O to rozdział, który pozostawiam Wam do oceny :)
Następny we środę :)
Dziękuje Wam za ponad DZIEWIĘĆSET wyświetleń.
JESTEŚCIE WIELCY, NAPRAWDĘ ! <3
Pozdrawiam ! :) 

sobota, 28 lipca 2012

Rozdział XIII


Ola wyjątkowo nie mogła zasnąć tej nocy. Wstała z łóżka i udała się do lodówki, po coś do picia. Nalała sobie szklankę wody, po czym usiadła w jadalni. Zaczęła obracać palcami szklankę, która stała na stole. Wpatrywała się w nią, jakby szukając czegoś. Zaczęła rozmyślać o wspaniałym dniu, jaki dzisiaj przeżyła. Zapomniała o tych wszystkich złych rzeczach, które działy się w jej życiu. Pierwszy raz od jakiegoś czasu nie płakała i czuła się z tą świadomością bardzo dobrze. A ten stan zawdzięczała Wojtkowi, który idealnie się nią zajmował. Czuła się przy nim bezpiecznie, czuła, że ma w nim oparcie. Zachowywał się względem niej jak straszy brat, które właśnie potrzebowała.
Upiła spory łyk wody, po czym wzięła ze sobą szklankę i udała się do swojego pokoju. Położyła się na łóżku i tępo gapiła w sufit. Sprawdziła na telefonie godzinę. Dochodziło już wpół do pierwszej. Westchnęła, po czym opatuliła się kocem i próbowała zasnąć. Chwilę później zasnęła.

Wojtek tak samo jak Ola męczył się z zaśnięciem. Nie dawała mu spokoju sprawa z Sandrą. Cały czas go to męczyło. Bał się, że znowu coś wymyśli, by po raz setny uprzykrzyć mu życie.
Słyszał, że ktoś chodzi po mieszkaniu. Wiedział, że to na pewno Ola, ale myślał, że już śpi.  Miał ochotę z nią porozmawiać, ale nie chciało mu się wstać z łóżka.
Wiedział, że może jej powiedzieć o wszystkim. Wiedział, że mu pomorze, a jak nie pomorze, to chociaż zrozumie, a zrozumienie najbardziej było mu teraz potrzebne. Była dla niego jak siostra, a on dla niej jak brat. Udało mu się osiągnąć cel, którym było dobre samopoczucie dziewczyny w Londynie, ale teraz musiał zrobić wszystko by nadal tak zostało.
Po chwili rozmyślań nadszedł tak długo wyczekiwany przez niego sen.

Ola wstała jak zwykle wcześniej. Zrobiła śniadanie i nakryła do stołu. W między czasie do jadalni przyszedł Szczęsny.
-Jak mi z Tobą dobrze. Wstaje rano, czeka już śniadanie, chyba będę musiał się kiedyś zrehabilitować i sam coś upichcić. – powiedział z uśmiechem.
Ola popatrzyła na niego.
-Przecież podobno nie umiesz gotować.- odpowiedziała
Wojtek nadal się uśmiechając odpowiedział:
-Od czego są książki kucharskie.
Ola zaczęła się śmiać, po czym usiadła do stołu.
-Więc dzisiaj nie chcesz iść ze mną na trening- powiedział zasmucony Szczęsny siadając do stołu.
-No nie, chciałabym dzisiaj pozwiedzać trochę Londyn.- odpowiedziała z lekkim uśmiechem Ola.
-No to dziś na treningu będę musieli poradzić sobie beze mnie.- powiedział z cwanym uśmieszkiem Szczęsny.
Ola przymrużyła oczy i patrzyła się na chłopaka.
-Nie ma mowy, żebyś przeze mnie zawalał treningi !- powiedziała poirytowana.
Szczęsny nadal miał na twarzy ten cwany uśmieszek.
-Oj tam, jeden trening, a po za tym, zapomniałem Ci wczoraj powiedzieć, ale jeden z moich kumpli zaprosił nas na imprezę do jednego z klubów. A z tego co się orientuję, to nie masz nic odpowiedniego, co mogłabyś założyć- powiedział nadal się uśmiechając.
Ola popatrzyła na chłopaka zaskoczona.
-Chcesz mnie zabrać na zakupy ?- spytała
Szczęsny pokiwał głową.
-Przy okazji pomożesz mi coś wybrać.- dodał z szerokim uśmiechem.
Ola popatrzyła na niego podejrzliwie.
-Zgoda- powiedziała z uśmiechem i klasnęła w ręce, po czym kończyła swoje śniadanie.
Po chwili zaczęła sprzątać.
-Zostaw, ja to zrobię, a Ty idź się przebrać- powiedział Szczęsny, biorąc od Oli brudne talerze.
Ola popatrzyła na niego podejrzliwie.
-Dobra, ale jak będę słyszeć, że coś się tłucze, to wkraczam do akcji- powiedziała z cwanym uśmieszkiem.
-Ej ! Nie rób ze mnie takiej kaleki ! Jeszcze potrafię pozmywać naczynia !- oburzył się chłopka
Ola zaśmiała się.
-Dobra, przepraszam.- powiedziała, po czym udała się do swojego pokoju.
Podeszła do szafy i zaczęła szukać odpowiedniego stroju do dzisiejszej Londyńskiej pogody. Co prawda świeciło słońce, ale któż to wie, co może być za parę minut, więc wyciągnęła z szafy długie dżinsowe spodnie i biały podkoszulek. Ubrawszy się, zaczesała włosy w kucyk, po czym zrobiła jak zwykle lekki makijaż. Wyszła z pokoju i udała się do kuchni. Szczęsny właśnie kończył sprzątać po śniadaniu.
-No więc najpierw zabiorę Cię na zakupy, a potem jeśli nadal będziesz miała ochotę i nie będziesz zmęczona, to zwiedzimy miasto. Co Ty na to ?- powiedział wycierają ostatni talerz.
-Jak najbardziej jestem za- odpowiedziała zadowolona Ola.
Wojtek uśmiechną się do niej.
-A ! Mam coś dla Ciebie- powiedział sięgając do tylnej kieszeni.
Wyciągnął coś z niej, po czym podszedł do Aleksandry i chwycił ją za rękę.
Po ciele dziewczyny przeszły miliony przyjemnych dreszczy. Zdziwiło ją zachowanie jej organizmu.
Szczęsny położył jej na ręce klucze.
-Więc, razem mieszkamy, to pomyślałem, że prędzej czy później będziesz ich potrzebować- powiedział z szerokim uśmiechem.
Ola popatrzyła na swoją dłoń.
-Dziękuję.- powiedziała, po czym pokierowała się impulsem i przytuliła się do Wojtka.
Chłopak był zaskoczony zachowaniem dziewczyny, jednak przytulił ją mocniej do siebie.
Ola po chwili zwolniła uścisk, bo poczuła się trochę głupio i odkleiła się od Wojtka.
-To jak, jesteś już gotowa ? Możemy jechać ?- spytał Wojtek.
-Jasne- odpowiedziała szybko Ola.
Po chwili obydwoje szli w kierunku wyjścia.

****
Hejo :D
Rozdział wyjątkowo wcześniej, bo stwierdziłam iż następny dodam w poniedziałek rano :D
Jak zwykle pozostawiam Wam go do oceny :)
Pozdrawiam ! <3

czwartek, 26 lipca 2012

Rozdział XII


Jechali w totalnej ciszy. Żadne z nich nie chciało nic mówić. Każde z nich myślało o tym, co wydarzyło się niedawno na stadionie. Ola była nadal w lekkim szoku, bo nie przypuszczała, że otrzyma jakąś groźbę. Jednak co jej może zrobić taka dziewczyna jak Sandra ? Ta dziewczyna wyglądała na laleczkę Barbie. Poradziłaby sobie  z nią, ale mimo wszystko czuła jakiś wewnętrzny niepokój.
Wojtek zaś miał dość Sandry. Zastanawiał się, co ona tutaj robiła. Kochał ją, ale nie mógł pozwolić na to, by kolejny raz go wykorzystała. Znał dobrze Sandrę i wiedział, że ona uczyni wszystko, by było tak jak ona chce. Ta myśl zaczęła go przerażać.
-Myślę, że powinieneś pogadać z Sandrą, na spokojnie. Powinniście sobie wyjaśnić wszystko.- powiedziała nagle Ola.
Szczęsny popatrzył na dziewczynę zaskoczony.
-Słuchaj Olu, tutaj nie ma ca wyjaśniać. Ona chce, żebyśmy znowu byli razem, a ja nie chce jej już nigdy więcej widzieć na oczy. Nie chce, żeby mnie znowu wykorzystała. Zawsze, gdy tylko ona się pojawia, są jakieś kłopoty. Nie chce, żeby znowu zniszczyła mi życie. Chce, żeby nareszcie z niego zniknęła. Chcę zacząć wszystko od nowa z kobietą, która naprawdę będzie mnie kochała i nie dla tego, że mam kasę, ale dlatego, że widzi we mnie wartościowego człowieka. – powiedział.
Ola poczuła lekkie ukucie w sercu. Naprawdę poruszyły ją słowa chłopaka. Stwierdziła, że Szczęsny wie, czego w życiu chce. Doświadczył takie zawodu miłosnego, że teraz będzie milion razy ostrożniejszy niż wcześniej. 
Milczała, nie wiedziała, co ma teraz powiedzieć. Zaczęła obserwować krople deszczu, które tańczyły na przedniej szybie auta. Zaczęła myśleć o swoich życiu. Stwierdziła, że nigdy w życiu nie była zakochana. Co najwyżej była w kimś zauroczona, ale nigdy nie zakochana. W sumie to dla niej było dobre, nie użalała się nad sobą, gdy widziała, że osoba w której się zauroczyła całowała się z kimś innym. W tedy szybko jej przechodziło, bez żadnych załamań nerwowych, płaczu i tym podobnych. Gdy nieraz słyszała, jak jej koleżanki w klasie opowiadały sobie nawzajem o tym, jak cierpiały z powodu nieodwzajemnionych uczyć, była zadowolona z tego, że nigdy jej czegoś takiego nie spotkało. Była trochę z siebie dumna. Teraz pomyślała, że jeszcze nigdy nie spotkała osoby, która w pełni zasługiwała na to, by obdarzyć ją jakimś większym uczuciem. 
Olę z rozmyślań wyrwał głos Szczęsnego.
-Jesteśmy na miejscu.- powiedział.
Aleksandra rozglądnęła się po okolicy. Zauważyła, że stoją przy ulubionej restauracji Wojtka. Teraz przypomniała sobie o zakładzie i karze jaką musiał wykonać.
-Nie musisz robić tego dzisiaj- powiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy.
Szczęsny odwzajemnił jej gest.
-Ale chcę. Wolę mieć to już z głowy, a przy okazji zjemy jakiś obiad.- powiedział nadal się uśmiechając.
Ola pokręciła głową, po czym wysiadła z auta i razem z Wojtkiem udała się do restauracji.
Na ich szczęście, a raczej szczęście Wojtka, nie było dużo osób. Usadził Olę na jednym z krzeseł, a sam udał się do pianina. Ola do końca nie była przekonana, czy dobrze zrobiła wybierając taką karę, ale skoro już się założyli, to nie ma odwrotu.
Kiedy dziewczyna usłyszała pierwsze takty melodii, której totalnie nie znała, na jej ustach zagościł szeroki uśmiech, sama nie wiedziała dlaczego, po prostu czuła satysfakcję i lekkie podekscytowanie sytuacją.
Wszyscy ludzie, którzy byli w restauracji zwrócili się w stronę dobiegającego dźwięku. Po chwili słychać także było szum, jaki spowodowały szepty ludzi.
Aleksandra nadal słyszała tylko melodię, a chłopak nie wydał z siebie ani jednego dźwięku. Ola nie ukrywała rozczarowania. Gdy Szczęsny skończył grać na pianinie w restauracji rozległy się oklaski. Ola była lekko poirytowana. Gdy chłopak podszedł do stolika, przy którym siedziała dziewczyna i usiadł naprzeciwko niej, Aleksandra zaczęła swój krótki  monolog.
-Czemu nie zaśpiewałeś ? Przecież się umawialiśmy ! Nie możesz od tak zmieniać sobie reguł. –powiedziała szeptem poirytowana- No, ale grać to ty potrafisz- dodała lekko się uśmiechając.
Szczęsny już nie mógł wytrzymać ze śmiechu. Bawił, go ten cały wywód Oli i te szybkie zmiany jej nastroju.
-Nie chce tu śpiewać. Jeszcze ludzie pouciekają, nigdy tu nie wrócą, zamknął mi restaurację i gdzie ja będę jadał ? A tak, to tylko sobie pograłem, ludzie tu mieli jakąś atrakcję. Zaśpiewam Ci w domu, jak bardzo Ci na tym zależy- powiedział z szeroki uśmiechem na twarzy.
Ola przemyślała całą sprawę, po czym odpowiedział:
-Dobra.- nie była zadowolona z tego rozwiązania, ale przystała na nią.
Po chwili przyszła kelnerka, zamówili to co zawsze, po czym przeszli do dalszej rozmowy.
-Jutro znowu pojedziesz ze mną na trening.- powiedział Szczęsny.
Ola nie była z tego zachwycona.
-Muszę? Chętnie pozwiedzałabym miasto.- powiedziała prawie błagalnym tonem.
Szczęsny pokiwał przecząco głową.
-Nigdzie sama nie pójdziesz.- powiedział
Ola naburmuszyła się.
-Dlaczego ?- spytała
-Bo boję się, że Ci się coś stanie- odpowiedział szybko.
Ola była zaskoczona tym stwierdzeniem. Ktoś bał się o nią i nie był to ktoś z jej bliskiej rodziny, której już nie posiadała.
-Nie martw się, nic mi się nie stanie. Znam język, więc w razie czego zapytam o drogę. – odpowiedziała z uśmiechem na twarzy.
Wojtek nie był co do tego całkiem przekonany, ale zgodził się.
-No dobrze- powiedział
Ola ucieszyła się. W między czasie przyszła kelnerka i przyniosła zamówione spaghetti. Konsumowali je w ciszy.

Wrócili właśnie do domu, a pierwsze gdzie się udali to był salon. Ola usiadła sobie wygodnie na kanapie, a Szczęsny zajął miejsce przy keyboardzie. Zaczął grać pierwsze takty piosenki Grenade Bruno Marsa. Po chwili zaczął także śpiewać. Gdy skończył Ola zaczęła wyrażać swoje zdanie.
-I Ty mi bezczelnie kłamiesz, że śpiewać nie umiesz !  Wiesz co, jak możesz ? Jestem pod wielkim wrażeniem, bo spotkać sportowca, który potrafi grać na jakimś instrumencie i śpiewać, to naprawdę rzadkość.- powiedziała z uznaniem.
Szczęsny pokręcił głową.
-Dzięki, za wyrażenie swojej opinii, ale ja wiem swoje. Wyje jak pies i nic tego nie zmieni.- powiedział z uśmiechem.
Ola przewróciła oczami.
-Pokłóciłabym się z Tobą, odnośnie tego, ale nie mam dziś na to ochoty, może innym razem- powiedział z cwanym uśmieszkiem na twarzy.
Wojtek odwzajemnił jej gest, po czym usiadł koło Oli.
-Więc, co chcesz jeszcze dzisiaj robić ?- spytał
-Możemy oglądnąć jakiś film, tylko błagam nie żaden horror.-powiedziała.
Szczęsny uśmiechnął się do dziewczyny, po czym udał się do swojej filmowej biblioteczki. Po chwili załączył jakąś komedię romantyczną.

**********
Witam.
O to rozdział.
Jak zwykle, ja go oceniać nie będę. 
Pozostawiam to wam ;d 
Następny w niedzielę lub poniedziałek :D
Pozdrawiam ! :)  

niedziela, 22 lipca 2012

Rozdział XI


Byli już na miejscu. Ola siedziała na trybunach stadionu, na którym miał odbyć się trening. Czekała na Szczęsnego, który miał się przebrać i zaraz dołączyć do niej. Po chwili zobaczyła, że chłopak wychodzi na murawę.
-No to chodź i pokaż co potrafisz !- zawołał dziewczynę.
Aleksandra pewna siebie zeszła na boisko, co prawda musiała zeskoczyć z trybun, ale to jej akurat przyszło z wielką łatwością, w końcu była z Pragi, dla ludzi mieszkającym tam nie było rzeczy niemożliwych.
-Więc przypominam zasady. Masz do wykonania dziesięć karnych. Jeśli trafisz więcej razy niż ja obronię, to wygrywasz, jeśli ja więcej obronię niż Ty trafisz to ja wygrywam. Jeśli zaś będzie remis, to każdy wykonuje swoją karę. – powiedział
Ola pokiwała głową na zgodę, po czym przeszła do działania. Stała właśnie przed piłką i próbowała się skoncentrować. Wojtek zaczął coś do niej gadać, zaczynało ją to wkurzać.
-Czy mógłbyś się już z łaski swojej zamknąć?-spytała poirytowana
Na twarzy chłopaka zagościł cwany uśmieszek.
-Nie, o to chodzi by Cię wyprowadzić z równowagi. Zawsze tak robię na meczach.- odpowiedział
Ola powoli wychodziła z siebie.
-A czy my jesteśmy do jasnej cholery na meczu ?! Nie ! Więc z łaski swojej weź się przymknij!- krzyknęła w stronę Szczęsnego.
-Dobra już nie irytuj się tak, będę cicho- powiedział
Ola wzięła głęboki oddech, przymknęła oczy, po czym otworzyła je i kopnęła w piłkę, która poleciała prosto do rąk Szczęsnego.
-Cholera !- zaklęła pod nosem.
Wojtek podał jej piłkę, Ola ustawiła ją, po czym znowu przymknęła oczy, wzięła głęboki oddech, kopnęła i znowu prosto do rąk chłopaka. Ola z poirytowania zacisnęła ręce w piąstki. Ponownie ustawiła sobie piłkę, ponownie nie trafiła, za czwartym razem także się jej nie udało, za piątym to samo.
-No rzesz kurwa mać !- była już tak wkurzona, że zaczęła kląć jak szewc.
Szczęsny zaśmiał się.
-Coś nie za bardzo Ci to wychodzi.- powiedział z uśmiechem na twarzy.
Ola nic się nie odezwała. Była już tak wkurzona, że bez żadnego wcześniejszego przygotowania kopnęła piłkę, a ta pięknie powędrowała w prawym górnym roku bramki.
-JEEEEEEEEEEEEEEESTTTTTTTTTTTT!!!!- zaczęła krzyczeć na cały stadion i skakać z radości.
Szczęsnemu uśmiech zbladł.
Ola ponownie kopnęła piłkę i ponownie trafiła, cieszyła się niczym jakby już wygrała. Za trzecim, czwartym i piątym razem znowu się jej udało. Doprowadziła do remisu i tym sposobem ona i Wojtek musieli wykonać swoje kary.
Chłopak podszedł do dziewczyny i powiedział.
-No, no… faktycznie niezła jesteś. Ale to za mało, jednak i tak musisz przyznać, że nie jesteś wystarczająco dobra. Więc słucham- powiedział z uśmiechem.
Ola włożyła ręce do kieszeni i zaczęła mówić niechętnie.
-No dobra, więc, nie jestem aż taka dobra na boisku, jak przed telewizorem oglądając mecze.-gdy skończyła uśmiechnęła się lekko- No, a po treningu Twoja kara, już nie mogę się doczekać.-dodała z szerokim uśmiechem- Mam nadzieję, że wybrałeś jakiś dobry repertuar-rzekła, a jej szeroki uśmiech przerodził się w cwany uśmieszek, po czym odwróciła się w drugą stronę i zeszła z murawy. Szła przez tunel, w którym stali zawodnicy, którzy zaczęli bić jej brawo.
-No, no.. gratulację, pokonałaś naszego najlepszego bramkarza, jesteś niczym jak zawodnicy Manchesteru w meczu kiedy przegraliśmy dziewięcioma bramkami- powiedział Robin van Persie kapitan Arsenalu.
Ola zaśmiała się.
-Oj nie, nie jestem aż taka dobra.- powiedziała płynnie po angielsku, po czym wyszła na trybuny i na nich zasiadła.
Oglądała z wielkim zaciekawieniem trening chłopaków. Nagle zauważyła, że po drugiej stronie trybun siedzi jakaś czarnowłosa dziewczyna. Dałaby sobie rękę uciąć, że już ją gdzieś widziała. Jednak nie zaprzątała sobie nią głowy.
Po jakiś pół godzinie od tego zastanawiania się kim jest ta dziewczyna trening się skończył. Ola siedziała jeszcze na trybunach, bo umówiła się z Wojtkiem, że będzie tu na niego czekać. Zauważyła, że czarnowłosa dziewczyna także się nie ruszyła z miejsca. „Może to dziewczyna lub żona jakiegoś zawodnika”- pomyślała.
Po chwili zauważyła, że Wojtek już idzie, gdy nagle usłyszała:
-Sandra ? Co Ty tu robisz ?- spytał Szczęsny dziewczynę, która siedziała po drugiej stronie trybun.
Już wiedziała kto to był, była to ex-dziewczyna Szczęsnego- Sandra Dziwiszek.
Ola wstała z miejsca i zaczęła iść w stronę chłopaka, który właśnie szedł w jej stronę.  Sandra podbiegła, do Szczęsnego i szarpnęła go za rękaw kurtki, by odwrócił się w jej stronę.
-Musi porozmawiać- powiedziała ze łzami w oczach.
Wojtek poprawił kurtkę, po czym odpowiedział:
-My nie mamy już o czym rozmawiać
Ola przyglądała się całej sytuacji. Czuła się tu nie potrzebna, więc postanowiła, że ich zostawi samych.
-Wiesz co Wojtek, może jednak Twoja znajoma ma rację. Porozmawiajcie sobie, ja będę czekać przy samochodzie.- powiedziała, po czym zaczęła iść w stronę wyjścia.
-Ola czekaj- powiedział Wojtek, po czym rzucił w jej stronę kluczykami.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego, po czym wyszła ze stadionu.

-Więc o czym chcesz rozmawiać?- spytał zrezygnowany Szczęsny.
Kochał tą czarnowłosą dziewczynę nadal, ale nie potrafił jej wybaczyć tego, jak go potraktowała.
-Chciałam porozmawiać o nas- odpowiedziała Sandra szlochając, po czym złapała Szczęsnego za rękę, jednak on nie pozwolił na taki czyn z jej strony i szybko wyrwał rękę z jej uścisku.
-Nie ma nas. Pogódź się wreszcie z tym !- odpowiedział, po czym wyminął dziewczynę, jednak ona nie pozwoliła mu iść i ponownie chwyciła go za rękaw kurtki.
-Bo co? Bo znalazłeś sobie nową dziewczynę ?! Myślisz, że ona nie leci na Twoje pieniądze ?!- powiedziała nadal płacząc.
Szczęsny zmierzył ją wzrokiem.
-To chyba nie Twój interes z kim się teraz spotykam. Mam teraz swoje życie, w który nie ma miejsca na Twoje durne gierki i na Ciebie- powiedział prosto w twarz dziewczynie.
Sandra zaczęła bardziej szlochać.
-Pożałujesz tego !- powiedziała z płaczem, po czym wybiegła ze stadionu.
Szczęsny wziął głęboki oddech, po czym usiadł na jednym z plastikowych krzesełek na trybunach.

Ola szła wolno w stronę wyjścia ze stadionu. Szła z przekonaniem, że Szczęsny ją dogoni. Jednak, gdy tylko dochodziła do bramy usłyszała czyjś głos za sobą.
-Ej ! Ty czekaj !- powiedział kobiecy głos.
Aleksandra zatrzymała się. Podbiegła do niej ta czarnowłosa dziewczyna, która rozmawiała z Wojtkiem.
-Jeśli myślisz, że będziesz mieć Wojtka, to chyba śnisz. Lepiej obudź się z tego snu, bo gdy nie zrobisz tego sama, to ja Ci pomogę, a to już nie będzie takie przyjemne- powiedziała, po czym wybiegła.
Ola stała jak wryta, nie wiedziała co ma powiedzieć. Po chwili zobaczyła, że idzie w jej stronę Wojtek.
-Coś się stało ?- spytał, gdy już był przy niej.
Ola uśmiechnęła się krzywo.
-Nie nic, tylko Twoja ex, powinna udać się jak najszybciej do jakiegoś psychologa, bo chyba jej się coś uroiło.- powiedziała.
-Nie przejmuj się nią.- powiedział Wojtek, po czym razem udali się do samochodu.

**********
Witam 
O to kolejny rozdział.
Ja wolę się na jego temat nie wypowiadać, więc zostawiam go Wam do oceny :)
Następny we środę lub czwartek :)
Pozdrawiam :) 

czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział X


Ola obudziła się w nocy. Gdy spojrzała na zegarek było właśnie po drugiej. Nadal była w ubraniu więc postanowiła się odświeżyć i iść do łazienki. Gdy już dotarła do pomieszczenia, wzięła szybki prysznic, przebrała się w swoją ulubioną piżamę, czy rozciągnięty podkoszulek i szare spodnie od dresu. Poszła do kuchni się czegoś napić. Gdy do niej dotarła, wyciągnęła pepsi z lodówki i nalała je do szklanki. Usiadła na krześle w jadalni, która była połączona z kuchnią i zaczęła myśleć. Pomyślała o Polsce, o Pani Alicji, o Domu Dziecka, w którym była, no i oczywiście o swoim zmarłym ojcu. Właśnie w tej chwili podjęła decyzję o oderwaniu się od przeszłości i zaczęciu wszystkiego od nowa tutaj, w Londynie. Chciała zapomnieć o wydarzeniach, które na samo wspomnienie sprawiały jej ból. Musiała być silna podejmując taką decyzję, no i była. Zdała sobie sprawę, że może o tym wszystkim na jakiś czas zapomnieć. Jest na tyle silna by sobie z tym poradzić.
Upiła spory łyk napoju, po czym cichutko umyła szklankę i wróciła do swojego pokoju. Położyła się na łóżku i tępo gapiła w sufit. Po jakiejś chwili zasnęła.
Obudziła się o siódmej rano. Wstała, po czym udała się do łazienki. Wykonawszy poranne czynności i przebrawszy się, udała się do kuchni. Na jej szczęście Wojtek jeszcze spał, więc mogła zabawić się w kucharza. Zrobiła jedną z ulubionych swoich sałatek, a mianowicie sałatkę grecką.
Nakryła do stołu. Z niczym się nie śpieszyła, po chwili do jadalni wszedł Szczęsny.
-Dzień dobry. Przygotowałam śniadanie- powiedziała wesoło Ola, po czym wskazała na nakryty stół.
Wojtek patrzył to na stół, to na dziewczynę.
-Jeśli to smakuje tak jak wygląda, to zabieram Cię dziś na zakupy po treningu- powiedział chłopak, po czym zasiadł do stołu i nałożył sałatkę na swój talerz, po czym zaczął konsumpcję.-Jest naprawdę wspaniała.-powiedział po chwili.
Aleksandra uśmiechnęła się do niego szeroko.
-Cieszę się, że Ci smakuje- powiedziała
-A jak Ci się spało w nowym miejscu ?- spytał nagle Wojtek
-Dobrze- odpowiedziała krótko.- Przepraszam, że zasnęłam na filmie, nawet nie wiem jak to się stało, tak nagle urwał mi się film- powiedziała
Wojtek uśmiechnął się.
-Nic się przecież nie stało, nie masz mnie za co przepraszać. Naprawdę.- odpowiedział, po czym zakończył jedzenie śniadania.
Ola także już skończyła. Zaczęła sprzątać, a Szczęsny jej pomagał. Umyła naczynia, a chłopak je starannie wytarł. Po chwili spojrzał na zegarek.
-Mamy jeszcze godzinę do rozpoczęcia treningu, ale chciałbym, żebyś my pojechali wcześniej. Chcę Cię sprawdzić- powiedział z cwanym uśmieszkiem.
Ola nadal nie była przekonana co do tego, że powinna jechać na ten trening razem z Wojtkiem. Równie dobrze mogła zostać w domu, przygotować obiad, pooglądać telewizję.
-Czy naprawdę muszę jechać?- spytała
Wojtek popatrzył na nią z minął pełną rezygnacji.
-Tak musisz, nie zostawię Cię tu samej, a poza tym wczoraj zgodziłaś się jechać.- powiedział
Ola uśmiechnęła się blado.
-No niby tak, ale jakoś dziś mi się już nie chce, nawet świadomość tego, że dokopie Ci na boisku jakoś zbytnio mnie nie motywuje do tego.- powiedziała
Chłopak naburmuszył się.
-Ty mi dokopiesz ?! Chyba śnisz !- powiedział
Aleksandra uśmiechnęła się cwanie.
-Nie, nie śnie. Skopie Ci tyłek. Myślisz, że nie strzelę Ci paru goli ? Jeśli tak myślisz, to jesteś w błędzie.- powiedziała.
Była tak pewna siebie, że nawet nie zdawała sobie z tego sprawy.
-Okej, skoro myślisz, że jestem taką sierotą, że nie trafię piłką do siatki, to może się założymy?- spytała
Szczęsny zaczął intensywnie myśleć.
-Dobra, a o co ?- spytał podejrzliwie
Ola uśmiechnęła się szeroko. Wczoraj jak byli w restauracji, zauważyła, że w koncie stało pianino.
-Jak wygram, to zagrasz i zaśpiewasz na pianinie w tej restauracji, w której byliśmy wczoraj, a jeśli ja przegram, to...- zaczęła myśleć, co może zrobić, gdy przegra, ale nie mogła nic wymyśleć- Sam wymyśl, bo mi jakoś nie przychodzi nic do głowy.
Wojtek zamyślił się na chwilę.
-To przyznasz się, że nie jesteś tak dobra w grze, jak w rozmowie o piłce- powiedział- Przy okazji chciałbym powiedzieć, że nie zaśpiewam przed ludźmi w tej restauracji. Chcesz, żeby wszyscy pouciekali i nigdy tam już nie wrócili ?- spytał
Aleksandra uśmiechnęła się szeroko.
-Oj, nie przesadzaj, powiedziałam Ci, że nie jest tak tragicznie, naprawdę.- powiedziała- No to więc jak, zakład ?- dodała wyciągając rękę w stronę chłopaka
Wojtek popatrzył na rękę dziewczyny, po czym uścisną ją i odpowiedział:
-Zakład
-Szykuj sobie już repertuar, bo na milion procent przegrasz- powiedziała zadziornie Ola, po czym wyszła z kuchni i udała się do swojego pokoju.
-Za piętnaście minut wyjeżdżamy- krzyknął za nią Szczęsny.
Aleksandra usiadła na łóżku. Postanowiła zrobić sobie lekki makijaż, taki jak wczoraj, ograniczając się do tuszu i błyszczyka. Więc wzięła lusterko, przyszykowała sobie kosmetyki i zaczęła działać. Gdy byłą już gotowa, wzięła swoją kurtkę, po czym wyszła z pokoju. Szczęsny właśnie wszedł do przed pokoju.
-I jak, gotowa, możemy jechać ?- spytał
Ola pokiwała głową, po czym wyszli z domu. Znowu przemierzyli labirynt, po czym wyszli na dwór, wsiedli do białego Porshe Wojtka i pojechali na jego trening.

****
Witam.
Sorki, że z jedno dniowym poślizgiem, ale jakoś nie mogłam nic napisać.
Następny dopiero w niedzielę lub poniedziałek.
Rozdział zostawiam wam do oceny, bo jakoś nie mam ochoty się na jego temat wypowiadać.
Pozdrawiam :) 

niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział IX


Pojechali do ulubionej restauracji Wojtka. Zajęli miejsca przy stoliku, zamówili coś do jedzenia i oczekiwali na zamówienie.
Nagle rozdzwonił się telefon Szczęsnego. Sprawdził wyświetlacz swojego telefonu, po czym rozłączył połączenie.
Ola zauważyła, że nagle zrobił się smutny. Zmartwił ją ten fakt.
-Wszystko w porządku ?- spytała
Chłopak uśmiechnął się lekko, po czym odpowiedział krótko:
-Tak
Oli jednak nie usatysfakcjonowała ta odpowiedź. Wiedziała, że coś jest nie tak.
-Jeśli mogę spytać, to czemu nie odebrałeś telefonu ?- spytała
Wojtek westchnął.
-Bo nie dzwonił nikt ważny, później oddzwonię. – powiedział, a w między czasie kelnerka przyniosła im to, co zamówili.-A teraz zabierzmy się za jedzenie, bo strasznie zgłodniałem- dodał, po czym wziął się za pałaszowanie swojego spaghetti.
Szczęsny skłamał, że nie dzwonił nikt ważny. Dzwoniła Sandra, ona dla niego nadal była ważna, ale miał już dość tego, w jaki podły sposób go wykorzystywała. On naprawdę ją kochał, a ona udawała miłość do niego, tylko dlatego, że miał kasę.
Ola jadła swój obiad, a raczej podwieczorek. Myślała o tym, jak będzie wyglądać jej życie tutaj. Była zadowolona z tego, że tu jest, ale z drugiej strony była trochę przestraszona. W końcu to nowe miejsce, nowi ludzie, nie wiedziała przecież jak tu jest, w końcu jest w Londynie pierwszy raz.
-Jutro pójdziesz ze mną na trening- powiedział nagle Wojtek.
Ola zdezorientowana spojrzała na Szczęsnego.
-Dlaczego mam iść z Tobą na trening ?- spytała
-Dlatego, że obiecałem mojej mamie, że zaopiekuję się Tobą należycie, tak aby nic Ci się nie stało. Nie zostawię Cię samej w domu, więc pójdziesz jutro ze mną na trening- odpowiedział bez chwili zawahania.
Ola nie chciała iść z nim na trening. Nie to, że się bała, czy coś, ale po prostu nie miała najmniejszej ochoty patrzeć na coś, co w jakimś stopniu przypominało by jej dzieciństwo. Bała się, że wrócą do niej wspomnienia ze zdwojoną siłą, a tego by nie wytrzymała.
-Nie masz się o co martwić, nie ucieknę z Twojego domu. Jest tam tyle zakrętów, że nie potrafię zapamiętać drogi.- odpowiedziała szybko.
Szczęsny uśmiechnął się szeroko.
-O to akurat się nie boję, ale po prostu nie chcę, żebyś czuła się samotna, a tak to poznasz moich kolegów z drużyny, rozerwiesz się trochę, sprawdzimy Cię, czy grasz równie dobrze, jak rozmawiasz o piłce.- powiedział z uśmiechem.
Ola ostatnie zdanie potraktowała jak wyzwanie. Lubiła wyzwania, jednak nadal miała obawy co do tego, czy powinna iść. Może było w tym co mówił trochę racji, powinna się rozerwać, przecież po to tu przyjechała, żeby zapomnieć o tym, co się wydarzyło, a nie rozpamiętywać to od nowa.
-Zgoda, pójdę na trening tylko dla tego, by udowodnić Ci, że nie jestem tylko mocna w gębie, ale także na boisku.- powiedziała z cwanym uśmieszkiem.
Wojtek uśmiechnął się do niej, po czym zaczął dalej jeść swoje spaghetti.

Wrócili do domu, ówcześnie zahaczając o sklep spożywczy, z wielkimi siatkami pełnymi jedzenia. Wojtek zaproponował, by oglądnęli jeszcze jakiś film, tym razem postawili na „Taken”, jednak Ola była taka zmęczona, że gdy film się tylko zaczął, zasnęła. Wojtek odniósł ją do jej pokoju.
Poczuł się tak, jakby opiekował się młodszą siostrą. Pasowało mu coś takiego. Zawsze chciał mieć siostrę, gdyby nie tragedia z przed kilkunastu lat miałby ją, ale byłaby starsza od niego, co by mu w ogóle nie przeszkadzało. Cieszył się, że Ola zdecydowała się z nim przyjechać do Londynu. Pokochał ją, ale jak siostrę, jeszcze wiele o niej nie wiedział, ale czuł się tak, jakby znali się od zawsze. Czuł się przy niej swobodnie, czuł, że może jej powiedzieć o wszystkim. Miał nadzieję, że Ola poczuje do niego to samo co on do niej. Chciał być dla niej jak brat, przyjaciel.

*******
Witam.
Rozdział krótki, ale totalnie nie wiedziałam, co mam pisać.
Następny ukaże się we wtorek lub środę.
Liczę na wasze opinie w komentarzach :)
A! I dziękuję za ponad CZTERYSTA wejść na mojego bloga ! :)
KOCHAM WAS !
JESTEŚCIE WIELCY !
Pozdrawiam <3

czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział VIII


Ola rozpakowała się, po czym wyszła z pokoju. Weszła do salonu, a Wojtek szukał czegoś po szufladach.
-O dobrze,  że jesteś. Powiedz mi, jakie lubisz filmy ?- spytał chłopak unosząc głowę z nad szuflady i spojrzał na dziewczynę.
Ola zamyśliła się na chwilę. Lubiła komedię, ale jakoś nie miała ochoty na oglądanie czegoś z tego gatunku. Romanse zawsze ją dołowały, a fantasy nie lubiła, bo uważała, że to jest płytkie. Ale miała za to wielką ochotę oglądnąć sobie horror. Nie lubiła tego gatunku. Tak naprawdę to nigdy nie oglądała żadnego horroru, ale dziś wyjątkowo chciała jakiś sobie oglądnąć.
-Horrory.-odpowiedziała po chwili.
Wojtek uśmiechnął się, po czym podszedł do szuflady, która znajdowała się pod keyboardem. Wyciągnął kilka pudełek z płytami DVD.
-Więc tak, możemy oglądnąć: „The Awakening” , „Scream”, „Ostatni Egzorcyzm”, „Udręczeni” i wiele, wiele innych. Jak chcesz to możesz sobie coś innego wybrać- powiedział Wojtek, po czym wskazał Aleksandrze szufladę.
Dziewczyna podeszła do niej i zaskoczył ją widok jaki zobaczyła. Cała szuflada była wypełniona po brzegi filmami.
-Boże ! Człowieku ! Skąd Ty tyle tego masz ?- spytała zaskoczona.
Wojtek uśmiechnął się.
-Kolekcjonuję. Filmy to jedno z wielu moich słabości- powiedział nadal się uśmiechając.- Ale to nie wszystkie filmy. Ta dolna szuflada i dwie tamte też są wypełnione filmami po brzegi- powiedział
Ola myślała, że zaraz oczy wypadną jej z orbit.
-Naprawdę, podziwiam- powiedziała zszokowana.
Szczerze powiedziawszy ona nie przepadała za kinem. Nie lubiła oglądać filmów, wolała czytać książki, ale to też robiła rzadko, bo zazwyczaj nie miała na to czasu. Wolała pogłębiać swoją wiedzę. Była wzorową uczennicą w szkole, wolała poświęcać czas na naukę języków. Oprócz angielskiego, którym posługiwała się biegle, znała także francuski, który też jakoś specjalnie nie sprawiał jej kłopotów. Zaczęła uczyć się hiszpańskiego, zna go na poziomie podstawowym, może gdyby przyszło co do czego to potrafiłaby się z kimś porozumieć. Chciała jeszcze nauczyć się japońskiego, ale jak na razie zrezygnowała z tego.
-No to który oglądamy ?- spytał Wojtek
Dziewczyna zamyśliła się na chwilę. Nie chciało się jej szukać jakiegoś innego horrory w tej stercie filmów.
-No to może oglądnijmy „Scream”. – powiedziała
Wojtek pokiwał głową, po czym załączył film. Ola usiadła wygodnie na kanapie. Po chwili Szczęsny usiadł koło niej.
Film się zaczął. Początek nie był tak bardzo straszny, jednak kiedy akcja nabierała tępa, Ola zaczynała się coraz bardziej bać. W pewnym momencie miała ochotę pójść i wyłączyć film, ale zaczęła wmawiać sobie, że uda jej się dotrwać do końca. Po dwóch godzinach filmu, dziewczyna odetchnęła z ulgą, że to już koniec.
-No i jak Ci się podobał ?- spytał Wojtek, wstając z kanapy i gasząc telewizor.
Dziewczyna przełknęła ślinę. Była tak przestraszona, że bała się cokolwiek powiedzieć.
-Eeee… dobry film- odpowiedziała szybko.
Wojtek uśmiechnął się. Spojrzał na dziewczynę i zobaczył strach w jej oczach.
-Bałaś się, prawda ?- spytał by się z nią trochę podrażnić.
Ola pokręciła głową.
-Ja ? No coś Ty, oglądałam już straszniejsze filmy, naprawdę.- powiedziała szybko.
Wojtek zaśmiał się.
-Kłamiesz jak z nut. Widzę po Tobie, że jesteś przestraszona jak małe dziecko. Nie musisz mnie okłamywać. Szczerze przyznam Ci się, że jak oglądałem poniektóre horrory, to nie oglądnąłem ich do końca. Wyłączyłem w połowie. Nie dałem rady oglądać. - powiedział
Ola wzięła głęboki oddech.
-No dobra, trochę się bałam, ale nie bardzo! – powiedziała
Szczęsny ponownie się zaśmiał.
-Dobra powiedzmy, że Ci wierzę.- powiedział-Jesteś głodna ?- spytał
Ola pokiwała głową.
-No to zapraszam Cię do restauracji. Niestety ja nie umiem gotować, także nie zaproponuję Ci nic z mojej strony.
Ola uśmiechnęła się do Wojtka. Ona umiała wspaniale gotować. Uczyła ją babcia, która stwierdziła, że przyda się jej to w życiu. Jak widać, chyba miała rację.
-Nie musimy jechać nigdzie, wystarczy, że masz coś w lodówce, to ja coś ugotuje- powiedziała ochoczo Ola.
Chłopak skrzywił się.
-W tym problem, że w lodówce jest tylko światło- powiedział
Aleksandra uśmiechnęła się pod nosem.
-Skoro tak, no to nie mamy wyboru, ale jak będziemy wracać to wstąpmy do jakiegoś sklepu. Przynajmniej nie będziemy musieli za każdym razem latać do restauracji jak będziemy głodni.- powiedziała Ola.
-Załatwione- rzekł Wojtek.
Ola wstała z kanapy.
-Daj mi chwilę, pójdę po sweter- powiedziała, po czym udała się do swojego pokoju.
Otworzyła drzwi szafy, po czym wyciągnęła z niej dżinsową katanę, która idealnie była dopasowana do jej sylwetki. Spojrzała w lustro i stwierdziła, że warto by było użyć tuszu do rzęs i błyszczyka. Nie była jakąś wielką fanką makijażu. Stawiała na naturalność, jednak od czas do czasu można było użyć jakiś kosmetyków. Sięgnęła szybko do kosmetyczki, wyciągnęła z niej tusz do rzęs i lekko różowawy błyszczyk, po czym wytuszowała rzęsy i przejechała błyszczykiem po ustach.
Wyszła z pokoju, a Wojtek już na nią czekał w korytarzu.
-Gotowa ?- spytał
Ola pokiwała głową, po czym wyszli z domu.

**********
Witam.
Rozdział pozostawiam Wam do oceny.
Jeśli mi się uda, to może dodam dziś jeszcze jeden, a jeśli nie to dopiero w sobotę coś się pojawi.
Pozdrawiam :)

środa, 11 lipca 2012

Rozdział VII


Wylądowali na lotnisku w Londynie. Przeszli przez odprawę, po czym znaleźli się szybko na zewnątrz. Zawiał zimny wiatr. Ola zadrżała. Miała na sobie tylko bluzkę z krótkim rękawem i długie dżinsowe rurki. Nie miała pojęcia, że gdy przyjedzie do Londynu to będzie tak zimno, szaro, buro, ogólnie nieprzyjemnie. Ale w sumie mogła się tego spodziewać w końcu to Londyn, klimat umiarkowany, połowa dni w roku tak wyglądała. Nie chciało się jej grzebać w torbie za kurtką, stwierdziła, że jakoś przeboleje ten chłód. Razem z Wojtkiem podeszła do taksówki. Ponownie sama chciała otworzyć sobie drzwi, jednak znowu Wojtek ją uprzedził. Po chwili chłopak znalazł się koło Oli i razem jechali do jego domu.
Ola oglądała widoki za oknem. Była zachwycona Londynem. W życiu tu nie była, jednak ta atmosfera, ludzie jakich widziała za oknem, nawet ten klimat sprawiły, że już pokochała to miasto. Uśmiechnęła się sama do siebie. Miała nadzieję, że uda jej się w czasie tego pobytu zwiedzić miasto, chociażby małą jego część.
Dziewczyna przeniosła wzrok z okna na Szczęsnego, który robił coś na swoim iPadzie.
-Chciałabym Ci podziękować, za to, że mnie tu przywiozłeś. – powiedziała do niego z lekkim uśmiechem.
Chłopak uniósł głowę znad swojego iPada i uśmiechnął się do Oli.
-Nie ma za co. Mam nadzieję, że Ci się tu spodoba- powiedział
Ola ponownie popatrzyła w okno i odpowiedziała:
-Już mi się tu podoba.- uśmiechnęła się do siebie.

Wojtek teraz patrzył uważnie na dziewczynę, która zachwycała się widokami za oknem. Na początku nie chciał jej brać do Londynu, uważał, że jego matka przesadza. Ale mimo wszystko nie potrafił się jej sprzeciwić i odmówić. Teraz cieszył się razem z Olą. Postrzegał ją jako swojego kumpla, od kiedy opowiedział jej o jego rozstaniu z Sandrą, dziewczyna starała się go pocieszyć, wiedział, że może na niej polegać. On także chciał być dla niej jak przyjaciel, starał się jej pomóc, właśnie tym, że wziął ją do Londynu. Miał nadzieję, że to chociaż na trochę odciągnie ją od tego co wydarzyło się w jej życiu, że choć na chwilę zapomni o tym wszystkim.  Miał za zadanie zaopiekować się nią najlepiej jak potrafi, wierzył, że mu się to uda.

Po prawie godzinnej drodze do domu Szczęsnego, dotarli na miejsce. Ola ujrzała przed sobą wielki budynek, który przypominał jej zamek, a raczej Wawel. Przeraził ją ogrom tego budynku. Po chwili taksówka się zatrzymała. Wysiadła z niej i stanęła jak wryta. Gapiła się na budynek. Zastanawiała się, co tu wcześniej było.
Wojtek popatrzył na Olę, która bacznie przyglądała się wielkiemu budynkowi.
-Wcześniej był tu szpital psychiatryczny.- powiedział
Ola popatrzyła na niego z otwartą buzią.
-I jak Ty się tu nie boisz mieszkać ?!- spytała zaskoczona
Wojtek zaczął się śmiać.
-Tu był tylko szpital psychiatryczny, a nie żaden indiański cmentarz. Spokojnie. Nie straszy tu.- powiedział, po czym zaczął iść w kierunku drzwi.
Ola podążała za nim. Szła przez wąskie wijące się korytarze, potem jechali windą, potem znowu wąskie wijące się korytarze. Zastanawiała się, czy nie jest w jakimś labiryncie.
-Więcej tych zawijasów nie było ? To jest jak labirynt !- żaliła się chłopakowi, gdy byli już pod drzwiami do jego mieszkania.
Wojtek zaśmiał się tylko, po czym otworzył drzwi.
-O to moje mieszkanie-powiedział-W którym jest lekki bałagan- skrzywił się, na widok kilku porozrzucanych rzeczy na podłodze i nieposprzątanych butelek.
Ola zaczęła zwiedzać mieszkanie Szczęsnego. Weszła przez korytarz do salonu. Duża biała kanapa i dwa fotele, a po przeciwnej stronie meblościanka i telewizor zrobiły na niej wrażenie. Podeszła bliżej do meblościanki i zauważyła, że leży na niej keyboard.  
-Grasz ?- spytała Wojtka zaskoczona.
Szczęsny uśmiechnął się lekko.
-No, można tak powiedzieć.- odpowiedział niepewnie.
Ola uśmiechnęła się do niego cwanie.
-Zagraj coś.- powiedziała
Wojtek uśmiechnął się.
-Może lepiej nie…-odpowiedział
Ola spojrzała na niego spod byka.
-No weź coś zagraj. Nie daj się prosić- powiedziała słodko się uśmiechając.
Szczęsny pokręcił głową, po czym podszedł do instrumentu, przykucnął i zaczął grać piosenkę Bruno Marsa- Grenade.
Ola uśmiechnęła się do siebie, nie dość, że Wojtek był znakomitym bramkarzem, to jeszcze potrafił grać na keyboardzie. Była mile zaskoczona tym faktem.
Gdy chłopak skończył grać Ola zaczęła klaskać.
-No, no… Nie chwaliłeś się, że potrafisz grać. Śpiewać pewnie też potrafisz, co ?- spytała z cwanym uśmieszkiem.
Wojtek pokręcił głową.
-Nie, akurat śpiewać nie umiem.- powiedział i spojrzał na dziewczynę. Już wiedział co jej chodzi po głowie- Nie zaśpiewam ! Mowy nie ma ! – dodał
-Ale dlaczego ? Proszę….- powiedziała błagalnym tonem Ola.
-Wyje jak pies, nie ma mowy ! Nie zaśpiewam !- mówił Szczęsny.
Ola zrobiła minę naburmuszonego dziecka.
-Ale przecież tak źle nie śpiewasz. Twoje wersja Baby-Justina Biebera jest o wiele lepsza od oryginału, naprawdę- powiedziała z uśmiechem.
Wojtek spojrzał na nią zaskoczony.
-Widziałaś to ?-spytał
Ola popatrzyła na niego.
-No pewnie ! To hit YouTube ! Za niedługo pewnie odezwie się do Ciebie sam Bieber i poprosi o duet- powiedziała, po czym zaczęła się śmiać.
Wyobraziła sobie Wojtka stojącego na scenie razem z Justinem. Ta różnica wzrostu wywołała u niej taki śmiech i w ogóle sam fakt, że Szczęsny miał by śpiewać przed dużą publicznością Baby razem z Bieberem był dla niej śmieszny. Tak samo jak reklama Citroen’a. Samo założenie, że piłkarze mają tańczyć balet było dla niej śmieszne, zastanawiała się, jak to poniektórych ludzi mogło w ogóle nie śmieszyć.
-Ha ha ha ! Bardzo śmieszne, naprawdę !- powiedział trochę zły.
Ola próbowała powstrzymać się od śmiechu, ale przychodziło jej to z trudem.
-Oj, przepraszam, już nie będę, obiecuję- powiedziała, po czym uspokoiła się na chwilę, a potem znowu wybuchła głośnym śmiechem.
Wojtek pokręcił głową, po czym usiadł na kanapie.
-Jak skończysz się śmiać, to mi powiedz, bo chcę Ci pokazać Twój pokój.-powiedział
Ola odchrząknęła i szybko ogarnęła się.
-Dobra już przestałam- powiedziała, ocierając łzy śmiechu.
Wojtek pokręcił głową, po czym uśmiechnął się do dziewczyny i zaprowadził ją do jej pokoju.
Szła przez wąski korytarzyk, aż w końcu stanęła przed białymi drzwiami.
-To pokój, w którym nocuje moja mama lub mój brat jak przyjeżdżają tutaj, na jakieś ważniejsze mecze. Nie jest to może szczyt marzeń, ale może Ci się spodoba- powiedział, po czym otworzył drzwi.
Jej oczom ukazał się mały skromny pokoik cały wymalowany na biało. Odznaczały się tylko od niego biało-czarne meble, nawet się spodobał Oli. Bardziej przypominał jej pokój w jej rodzinnym domu.
-To ja Cię tu zostawię. Wypakujesz się, a potem może oglądniemy jakiś film wspólnie ? Nie chwaliłem Ci się jeszcze, ale mam dość pokaźną kolekcję filmów.- powiedział z chytrym uśmieszkiem.
Ola pokiwała głową na zgodę. Wojtek wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi. Dziewczyna rozglądnęła się po pokoju, po czym zaczęła wypakowywać swoje ubrania i układała je starannie w szafce.

**********
Witam ;)
Dodaję rozdział, dla mnie jest taki sobie, ale wy oceńcie sami.

Dzisiaj już nie będzie rozdziału, bo kroi mi się impreza na chacie, także nie będę miała kiedy dodać. 
Ogólnie to chciałam podziękować, za te ponad dwieście wejść na mojego bloga. 
Jesteście WIELCY ! 
Kocham WAS ! <3

Wyrażajcie swoją opinię na temat rozdziału.
Pozdrawiam :)

poniedziałek, 9 lipca 2012

Rozdział VI


Tydzień później.
Ola pakowała właśnie swoje rzeczy do torby. Za kilka godzin miała się znaleźć w innym mieście, w innym kraju. Była tym faktem podekscytowana.
W ciągu tego jednego tygodnia zdążyła dowiedzieć się o Wojtku dość dużo. Ona także opowiedziała mu o sobie wiele. Zaufała mu. Przekonała się do niego i postanowiła dać mu szansę.
Właśnie pakowała do torby swoje ostatnie rzeczy. Upewniła się, że ma ze sobą dokumenty, potrzebne do wyjazdu z kraju, po czym zamknęła torbę.

Wojtek właśnie znosił swoją walizkę do taksówki, która już czekała na niego i Aleksandrę.  Gdy zszedł po schodach i szedł w kierunku wyjścia, zatrzymała go mama.
-Wojtku, możemy chwilę porozmawiać ?- spytała
Syn uśmiechnął się do niej ciepło, po czym zostawił walizką na korytarzu i podszedł do matki.
-Słucham, o co chodzi ?- spytał
Alicja usiadła na kanapie. Wojtek uczynił to samo.
-Chodzi o Olę. Zauważyłam, że ostatnio dość dobrze się ze sobą dogadujecie. To dobrze, bo teraz jest jej potrzebny ktoś, kto ją zrozumie i będzie wspierał.-kobieta westchnęła- Obiecaj mi, że będziesz się nią opiekował. Nie chce, by czuła się źle w Londynie. To ma jej pomóc, a nie jeszcze bardziej przybić.-dodała po chwili.
Wojtek uśmiechnął się do swojej mamy, po czym chwycił ją za rękę i powiedział.
-Obiecuje, że zaopiekuje się nią najlepiej jak potrafię.
Alicja uśmiechnęła się do syna, a w jej oczach stanęły łzy. Zastanawiała się teraz, kiedy on tak dojrzał. Już nie był tym małym chłopcem, był dorosłym mężczyzną, który już sam decyduje o swoim życiu.
-Jestem z Ciebie taka dumna- powiedziała do syna
Wojtek uśmiechnął się do swojej matki, po czym odpowiedział:
-Zawsze mi to mówisz, kiedy wyjeżdżam z Polski.
-Wiem i będę Ci to powtarzać zawsze.- powiedziała

Ola właśnie schodziła po schodach ze swoimi rzeczami, kiedy zobaczyła jak Wojtek przytula się ze swoją mamą. Przystanęła. Uśmiechnęła się, ale jednocześnie zrobiło się jej smutno. Ona nigdy nie mogła przytulić się do swojej mamy. Zeszła, ze schodów i weszła do salonu. Mama Szczęsnego, oraz on sam, zauważyli Olę. Pani Alicja starła łzy, które właśnie spływały po jej policzkach. W między czasie Wojtek wziął od Oli torbę i wyszedł z salonu. Do Aleksandry podeszła kobieta i przytuliła ją bardzo mocno.
-Baw się dobrze i uważaj na siebie.- powiedziała
Dziewczyna uśmiechnęła się do kobiety, po czym odpowiedziała.
-Postaram się.-powiedziała- Dziękuję, za to, że pani mnie przygarnęła pod swój dach. –dodała po chwili.
Alicja ponownie zaczęła mocno ściskać dziewczynę, po czym odprowadziła ją do drzwi, gdzie czekał Wojtek.
-Pamiętajcie macie do mnie zadzwonić kiedy tylko wylądujecie. I macie na siebie uważać !- pouczyła ich.
Wojtek uśmiechnął się do matki.
-Jasne, do zobaczenia- powiedział, po czym pocałował mamę w policzek.
Ola uśmiechnęła się do kobiety, po czym odwróciła się w drugą stronę i zaczęła iść do taksówki. Po chwili dogonił ją Wojtek. Dziewczyna chciała otworzyć sobie drzwi, jednak Szczęsny ją uprzedził, zachował się jak prawdziwy dżentelmen. Ola poczuła się trochę dziwnie, ale uśmiechnęła się do niego w podzięce., po czym zajęła miejsce w taksówce. Po chwili Wojtek zajął miejsce obok Oli i taksówka ruszyła. Czekało ich czterdzieści minut drogi na lotnisko.

Całą drogę, Wojtek i Ola przebyli w totalnym milczeniu. Dziewczyna oglądała widoki za oknem, a Szczęsny słuchał muzyki na swoim iPadzie. Od czasu, do czasu zerkał na Aleksandrę.
Gdy tylko znaleźli się na lotnisku, Wojtek zapłacić taksówkarzowi, po czym wziął swój i Oli bagaż i razem z dziewczyną udali się do samolotu, ówcześnie przechodząc przez odprawy.
Ola siedziała już na swoim miejscu w samolocie. Pierwszy raz leciała i od razu pierwszą klasą. Była lekko zdenerwowana i podekscytowana.
-Dobrze się czujesz ? Wyglądasz na przestraszoną- powiedział do dziewczyny Wojtek
Ola popatrzyła na niego swoimi zielonymi oczami, w których krył się trach.
-No bo trochę jestem. Pierwszy raz lecę samolotem- przyznała z niechęcią.
Wojtek uśmiechnął pocieszająco.
-Nie przejmuj się. Ja jak pierwszy raz leciałem to też byłem przestraszony. Ale spokojnie spodoba Ci się. – powiedział na pocieszenie.
Aleksandra poczuła się trochę lepiej. Miała przed sobą dwie godziny lotu. Zapięła pasy, po czym samolot ruszył. Zaczęła ciężej oddychać, a jej serce biło tak mocno, że myślała, że zaraz wybije dziurę w jej piersi i wypadnie na podłogę.
Wojtek zauważył, że Aleksandra strasznie denerwuje się startem samolotu, więc postanowił ją trochę uspokoić.
-Chwyć moją dłoń, to Ci trochę pomoże- powiedział Wojtek z lekkim uśmiechem.
Ola spojrzała na wyciągniętą w jej kierunku dłoń chłopaka. Samolot lekko szarpnął do góry. W tedy bez chwili zawahania chwyciła jego dłoń i mocno ścisnęła. Zacisnęła zęby i zamknęła oczy, a jej żołądek podniósł się do góry. Nie lubiła tego uczucia.
-Możesz już otworzyć oczy. Jesteśmy już w powietrzu- powiedział Wojtek.
Ola otworzyła najpierw jedno oko, potem drugie, a następnie puściła dłoń chłopaka, spojrzała w okno i zachwyciła się widokiem. Warszawa wyglądała tak pięknie z góry.  Nie mogła uwierzyć, że właśnie leci do Londynu. Teraz czuła samo podekscytowanie, stwierdziła, że da sobie radę, w końcu zna język perfekcyjnie. 

*********
No i jest rozdział :)
Moim zdaniem jest nudny, nic się nie dzieje -.-

Moja inspiracja:
Alexandra-Popłyniemy daleko.
Nie wiem czemu, ale przy tej piosence zawsze coś mi wpadnie do głowy xD

Liczę na waszą opinię, na temat rozdziału.
Pozdrawiam.