Kilka tygodni później
W domu
rodzinnym państwa Szczęsnych rozdzwonił się telefon:
-Halo ?-
podniosła telefon starsza kobieta, o blond włosach.
-Dzień
dobry. Z tej strony Dyrektorka V Domu dziecka w Warszawie- Katarzyna Pucharska.
Chciałabym się zapytać, czy mam przyjemność z panią Alicją Szczęsny ?- zapytała
kobieta o lekko piskliwym głosiku.
-Tak, a o co
chodzi ?- spytała zdezorientowana kobieta.
Nie miała
bladego pojęcia, o co może chodzić tej kobiecie. Przecież miała już dorosłych
synów, więc po co mieliby do niej dzwonić z Domu Dziecka.
-Czy znała
pani pana Roberta Janusa ?- spytała kobieta
-Tak, to mój
dobry stary znajomy, a co się stało ?- zapytała zaniepokojona pani Alicja
Pucharska
chrząknęła.
-Został
kilka tygodni temu brutalnie zamordowany w swoim mieszkaniu, na oczach jego
córki.- wyjaśniła- Jest pani jako jedyna oznaczona jako rodzina Aleksandry. I
mam do pani pytanie. Czy chce ją pani wsiąść do siebie, czy ma u nas zostać ?-
spytała dyrektorka Domu Dziecka
Przez głowę pani
Alicji przeszło tysiąc myśli. Straszne było to co się stało, w końcu Robert był
jej znajomym i on jej pomagał w trudnych sytuacjach, teraz kiedy jego córka
potrzebuje pomocy, poczuła, że musi ją zabrać od siebie.
-Oczywiście,
że ją zabieram do siebie. Nie zostawię dziewczyny w potrzebie !- powiedziała do
słuchawki.
Pucharska
podała gdzie dokładnie znajduje się dom dziecka i umówiły się na godzinę
piętnastą, po czym odłożyła słuchawkę.
Właśnie do
salonu wszedł jeden z synów Alicji.
-Mamo, co
się stało ? Wszystko w porządku ? Wyglądasz jak byś miała zaraz zemdleć. Może
zadzwonić po lekarza ?- pytał zatroskany, najmłodszy syn kobiety- Wojtek.
Alicja
uśmiechnęła się do niego lekko, po czym odpowiedział:
-Nie, nie
trzeba. Wszystko w porządku, po prostu dowiedziałam się, że mój stary, dobry
znajomy nie żyje- powiedziała do syna- Musimy gdzieś dzisiaj pojechać po
południu- dodała
Wojtek
pokiwał na zgodę głową.
Do pokoju
Oli wpadły promyki słoneczne. Wstała z łóżka i ze złością zasłoniła roletę.
Wciągu tych kilku tygodni spędzonych tutaj strasznie się zmieniła. Stała się
bardziej arogancka, pyskata. Już nie jest tą miłą promienną dziewczyną, którą
była kiedyś. Ona umarła, razem z jej ojcem. I nigdy nie wróci, tak samo jak on.
Nie czuła się lepiej. Co prawda chodziła na terapię do psychologa, bo ta
bezsenność ją wykańczała. Nie mogła spokojnie zamknąć oczu, by nie zobaczyć
tego co się kiedyś wydarzyło. Terapia dużo jej dawała. Przynajmniej mogła już
normalnie spać, uwolniła się także od poczucia winy, że to przez nią jej tata
nie żyje.
W bidulu
ludzie starali się jej pomóc, zaprzyjaźnić się z nią. Jednak ona odrzucała
jakąkolwiek pomoc i ignorowała ludzi. Na początku wszyscy chcieli jej pomóc,
teraz to nikt, odwdzięczają się tym samym-także ją ignorują. Ola uważa, że samej jest jej dobrze. Ma dość
już tego miejsca, chętnie by się stąd wyrwała, tylko nigdzie nie ma pracy dla
niej, a co się z tym wiąże nie ma także mieszkania, więc musi dalej tutaj
mieszkać. Codziennie sobie powtarza: „Byle tylko przetrwać.” To się już stało
jej mottem życiowym.
Ktoś nagle
zapukał do jej pokoju, po czym wszedł do niego.
Jak się okazało była to pani dyrektor tej placówki.
-Mam
nadzieję, że Cię nie obudziłam ?- spytała rudowłosa kobieta.
Ola pokiwała
przecząco głową.
-To dobrze,
bo mam dla Ciebie świetne wieści.- powiedziała kobieta
Ola od razu
uśmiechnęła się. Miała nadzieję, że znaleźli jej pracę i w końcu będzie mogła
się stąd wyprowadzić.
-Udało mi
się znaleźć osobę, która znała Twojego ojca. Powiedziała, że zabierze Cię do
siebie, będzie tu o piętnastej- rzekła z uśmiechem kobieta.
Uśmiech z
twarzy dziewczyny znikł. Była zaskoczona, że ktoś ją chce do siebie przygarnąć,
ale z drugiej strony była zła, że ktoś się nad nią lituje.
-Nie
potrzebuje litości. Mogę poradzić sobie sama. – powiedziała
Katarzyna
westchnęła i rzekła:
-To nie
litość. To po prostu pomoc. Chociaż raz mogłabyś ją przyjąć. Proszę Cię. To dla
Twojego dobra. Pomocy od ludzi z stąd nie musiałaś przyjmować, ale tą przyjmij.
Zrób to dla samej siebie. Przecież chciałaś się stąd wyrwać, więc dlaczego nie
miałabyś przyjąć pomocy od tych ludzi ?
Ola
popatrzyła na kobietę.
-Bo
chciałabym wszystko zacząć na swój własny rachunek. Na własną odpowiedzialność.
Nie chce, żeby ktoś mi pomagał, jak mogę zrobić to sama. Ja chyba sama lepiej
wiem, co jest dla mnie dobre.- odpowiedziała z goryczą w głosie.
Pucharska
popatrzyła na swoją podopieczną.
-Nie dasz
rady. Twój terapeuta mówi, że najlepiej by było gdybyś wyjechała z Warszawy,
albo nawet z kraju. Mówi także, że nie masz jeszcze na tyle siły, by sama
zmierzyć się ze swoimi problemami, że musi Ci ktoś pomóc. Więc jak przyjadą Ci
ludzie tutaj, to błagam wykrzesaj z siebie resztki uprzejmości, które tam masz
w sobie i pokaż się od najlepszej strony.- powiedziała rudowłosa kobieta.
Ola
wywróciła oczami i odpowiedziała:
-Postaram
się, ale nie obiecuję, że się uda.
Dyrektorka
odetchnęła z ulgą i wyszła z pokoju dziewczyny. Ola miała kilka godzin by
poćwiczyć uprzejmość z którą ostatnio miała spore problemy.
-Ale jak to
ty masz się nią teraz zaopiekować ?- spytał zdziwiony Wojtek, kiedy Alicja
opowiedziała mu o całej sytuacji.
Jego mama,
była kobietą o wielkim sercu, nic więc dziwnego, że bez minuty zawahania
zgodziła się przyjąć Aleksandrę pod swój dach.
-Oj, nie
tylko ja się nią będę opiekować, bo ty mi pomożesz- powiedziała z uśmiechem na
twarzy pani Alicja.
-Przecież
ona nie ma chyba dziesięciu lat, na pewno jest starsza, może się przecież sama
sobą zająć- powiedział rozgoryczony Szczęsny
Jego matka
przewróciła oczami, po czym uśmiechnęła się do niego.
- Wojtku,
mam do Ciebie ogromną prośbę. Obiecaj mi, że mi pomożesz i, że jeśli to będzie
konieczne weźmiesz ją ze sobą do Anglii, proszę- powiedziała jego mama.
Jakoś nigdy
nie umiał się jej sprzeciwić. To co mówiła było dla niego świętą świętością,
więc i tym razem jej nie odmówił i obiecał, że zaopiekuje się Olą.
Ola
siedziała na łóżku w swoim pokoju. Z jednej strony denerwowała się, bo nie
miała bladego pojęcia, kto może po nią przyjechać, a z drugie strony nie była
zbytnio zachwycona tym, że znowu będzie musiała zmieniać miejsce zamieszkania.
Spojrzała na zegarek, było już grubo po piętnastej, a tych ludzi nadal nie
było. Denerwowała się, że narobili jej nadziei, a teraz ją wystawili. Zaczynała
już wątpić w ich przyjazd tu i dawała sobie powoli spokój, teraz ogarniał ją
gniew. Nie lubiła, gdy ktoś dawał obietnicę, a potem jej nie dotrzymywał.
W tym samym
czasie w gabinecie pani Katarzyny Pucharskiej, siedziała pani Alicja wraz ze
swoim synem Wojtkiem. Rozmawiali na temat Aleksandry.
-Cieszę się,
że pani chce ją zabrać do siebie. Przyda się jej teraz takie bezpieczne
miejsce, w którym będzie się czuć dobrze. Ola zmieniła się od śmierci swojego
ojca. Stała się bardziej pyskata, odrzuca pomoc, którą ludzie jej oferują,
zraża do siebie ludzi, ale mam nadzieję, że u pani wróci jej dobry humor i
ogólnie wróci stara Ola. – powiedziała pani dyrektor
Alicja
uśmiechnęła się do kobiety i odpowiedziała:
-Też mam
taką nadzieję.
Pucharska
spojrzała w papiery i przypomniało się jej jeszcze kilka kwestii, o których
powinna poinformować blondwłosą kobietę.
-Ola
chodziła na terapię do psychologa. Miała problemy z bezsennością i obwiniała
siebie za śmierć ojca. Psycholog doszedł do wniosku, że będzie dla niej dobrze,
jeśli na jakiś czas wyjedzie z Warszawy, albo nawet z kraju- powiedziała szybko
rudowłosa kobieta.
Alicja
spojrzała znacząco, na swojego syna, a Wojtek pokiwał tylko głową.
-Mogę zabrać
ją na trochę do Anglii- powiedział szybko
Katarzyna
uśmiechnęła się do Wojtka.
-Świetnie,
tylko uprzedzam trzeba będzie jej poświęcać dużo uwagi, niby jest już dorosła i
mogłaby się sama sobą zająć, ale mimo wszystko w nowym otoczeniu będzie się jej
trudno odnaleźć, jeszcze po takiej tragedii. – powiedziała kobieta.
Wojtek
pokiwał głowę ze zrozumieniem.
-Jakoś sobie
poradzę- odpowiedział z uśmiechem
Mama
popatrzyła na niego z podziwem. Była dumna z syna, że zaopiekuje się
dziewczyną. Miała także małe ziarnko nadziei, że Aleksandra w jakimś stopniu
zmieni jego życie, bo po rozstaniu z Sandrą był lekko podłamany.
Ola chodziła
z kąta w kąt. Nie mogła znaleźć sobie miejsca. Dochodziła już godzina
szesnasta, zaczynała już wątpić, że ktokolwiek dzisiejszego dnia do niej
przyjdzie. Przecież jej nie zależało na tym, czy ktoś po nią przyjedzie, czy
nie. Tak naprawdę oszukiwała samą siebie. Cholernie chciała żeby ją ktoś już
stąd zabrał. Zależało jej na tym, bo już
być daleko od tego miejsca.
Nagle
usłyszała pukanie do drzwi. Przystanęła, a serce zaczęło jej bić mocniej. Miała
nadzieję, że to po nią właśnie przyszli. Powiedziała ciche „proszę”. Drzwi
uchyliły się, po czym zobaczyła w nich rudowłosą kobietę.
-Przyprowadziłam
Ci gości- powiedziała, po czym rozchyliła bardziej drzwi.
O mało co
nie zemdlała, gdy zobaczyła, kto w tym momencie przekracza próg jej pokoju. Był
to sam Wojtek Szczęsny ze swoją mamą. Nie wierzyła własnym oczom. Miała
wrażenie, że śni.
-Przedstawiam
Ci Twoich nowych opiekunów. – powiedziała rudowłosa kobieta.
Ola nadal
nie mogła uwierzyć własnym oczom. Była totalnie zszokowana tym widokiem.
Myślała: „ Boże Przenajświętszy ! Ja chyba śnie, to na pewno nie jest prawda !”
-Cześć,
jestem Wojtek Szczęsny, a Ty zapewne jesteś Aleksandra prawda ?- powiedział, po
czym wyciągnął w kierunku Oli rękę.
Dziewczyna
poparzyła na dłoń, która była wyciągnięta w jej kierunku i niepewnie ją
uścisnęła.
-Tak, to ja-
odpowiedziała słabym głosem.
Była
zdziwiona, że udało jej się wykonać jakikolwiek ruch i, że udało jej się
cokolwiek powiedzieć.
-Miło mi Cię
poznać- powiedział ciepłym tonem głosu.
Dziewczyna
uśmiechnęła się lekko. Uśmiech, który zagościł na kilka sekund na jej twarzy,
był wywołany przyjaznym tonem chłopaka, który lekko ją zawstydził. Po chwili
także przywitała się z nią jego mama.
Ola zabrała
swoje rzeczy, po czym pożegnała się z dyrektorką Domu Dziecka i razem z
Wojtkiem i jego mamą- Alicją, udali się do jej nowego, tymczasowego domu.
******
Siemka.
wiem rozdział, długi, nudny, ale w końcu pojawił się Wojtuś xD
hahahah xdd
Postaram się, żeby następny rozdział był bardziej ciekawszy i trochę krótszy.
Dodawajcie komentarze, jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, no i przede wszystkim wyraźcie swoją opinię na temat tego rozdziału.
Pozdrawiam :)
1 komentarze:
Suuuuuper! Czemu odnoszę wrażenie, że Wojtek w Oli się zakocha i będą razem? ; o czekam na następny. xx
Prześlij komentarz