Ola obudziła
się w nocy. Gdy spojrzała na zegarek było właśnie po drugiej. Nadal była w
ubraniu więc postanowiła się odświeżyć i iść do łazienki. Gdy już dotarła do
pomieszczenia, wzięła szybki prysznic, przebrała się w swoją ulubioną piżamę,
czy rozciągnięty podkoszulek i szare spodnie od dresu. Poszła do kuchni się
czegoś napić. Gdy do niej dotarła, wyciągnęła pepsi z lodówki i nalała je do
szklanki. Usiadła na krześle w jadalni, która była połączona z kuchnią i
zaczęła myśleć. Pomyślała o Polsce, o Pani Alicji, o Domu Dziecka, w którym
była, no i oczywiście o swoim zmarłym ojcu. Właśnie w tej chwili podjęła
decyzję o oderwaniu się od przeszłości i zaczęciu wszystkiego od nowa tutaj, w
Londynie. Chciała zapomnieć o wydarzeniach, które na samo wspomnienie sprawiały
jej ból. Musiała być silna podejmując taką decyzję, no i była. Zdała sobie
sprawę, że może o tym wszystkim na jakiś czas zapomnieć. Jest na tyle silna by
sobie z tym poradzić.
Upiła spory
łyk napoju, po czym cichutko umyła szklankę i wróciła do swojego pokoju. Położyła
się na łóżku i tępo gapiła w sufit. Po jakiejś chwili zasnęła.
Obudziła się
o siódmej rano. Wstała, po czym udała się do łazienki. Wykonawszy poranne
czynności i przebrawszy się, udała się do kuchni. Na jej szczęście Wojtek
jeszcze spał, więc mogła zabawić się w kucharza. Zrobiła jedną z ulubionych
swoich sałatek, a mianowicie sałatkę grecką.
Nakryła do
stołu. Z niczym się nie śpieszyła, po chwili do jadalni wszedł Szczęsny.
-Dzień
dobry. Przygotowałam śniadanie- powiedziała wesoło Ola, po czym wskazała na
nakryty stół.
Wojtek
patrzył to na stół, to na dziewczynę.
-Jeśli to
smakuje tak jak wygląda, to zabieram Cię dziś na zakupy po treningu- powiedział
chłopak, po czym zasiadł do stołu i nałożył sałatkę na swój talerz, po czym
zaczął konsumpcję.-Jest naprawdę wspaniała.-powiedział po chwili.
Aleksandra
uśmiechnęła się do niego szeroko.
-Cieszę się,
że Ci smakuje- powiedziała
-A jak Ci
się spało w nowym miejscu ?- spytał nagle Wojtek
-Dobrze-
odpowiedziała krótko.- Przepraszam, że zasnęłam na filmie, nawet nie wiem jak
to się stało, tak nagle urwał mi się film- powiedziała
Wojtek
uśmiechnął się.
-Nic się
przecież nie stało, nie masz mnie za co przepraszać. Naprawdę.- odpowiedział,
po czym zakończył jedzenie śniadania.
Ola także
już skończyła. Zaczęła sprzątać, a Szczęsny jej pomagał. Umyła naczynia, a
chłopak je starannie wytarł. Po chwili spojrzał na zegarek.
-Mamy
jeszcze godzinę do rozpoczęcia treningu, ale chciałbym, żebyś my pojechali wcześniej.
Chcę Cię sprawdzić- powiedział z cwanym uśmieszkiem.
Ola nadal
nie była przekonana co do tego, że powinna jechać na ten trening razem z Wojtkiem.
Równie dobrze mogła zostać w domu, przygotować obiad, pooglądać telewizję.
-Czy
naprawdę muszę jechać?- spytała
Wojtek
popatrzył na nią z minął pełną rezygnacji.
-Tak musisz,
nie zostawię Cię tu samej, a poza tym wczoraj zgodziłaś się jechać.- powiedział
Ola
uśmiechnęła się blado.
-No niby
tak, ale jakoś dziś mi się już nie chce, nawet świadomość tego, że dokopie Ci
na boisku jakoś zbytnio mnie nie motywuje do tego.- powiedziała
Chłopak
naburmuszył się.
-Ty mi
dokopiesz ?! Chyba śnisz !- powiedział
Aleksandra
uśmiechnęła się cwanie.
-Nie, nie
śnie. Skopie Ci tyłek. Myślisz, że nie strzelę Ci paru goli ? Jeśli tak
myślisz, to jesteś w błędzie.- powiedziała.
Była tak
pewna siebie, że nawet nie zdawała sobie z tego sprawy.
-Okej, skoro
myślisz, że jestem taką sierotą, że nie trafię piłką do siatki, to może się
założymy?- spytała
Szczęsny
zaczął intensywnie myśleć.
-Dobra, a o
co ?- spytał podejrzliwie
Ola
uśmiechnęła się szeroko. Wczoraj jak byli w restauracji, zauważyła, że w koncie
stało pianino.
-Jak wygram,
to zagrasz i zaśpiewasz na pianinie w tej restauracji, w której byliśmy
wczoraj, a jeśli ja przegram, to...- zaczęła myśleć, co może zrobić, gdy
przegra, ale nie mogła nic wymyśleć- Sam wymyśl, bo mi jakoś nie przychodzi nic
do głowy.
Wojtek
zamyślił się na chwilę.
-To
przyznasz się, że nie jesteś tak dobra w grze, jak w rozmowie o piłce-
powiedział- Przy okazji chciałbym powiedzieć, że nie zaśpiewam przed ludźmi w
tej restauracji. Chcesz, żeby wszyscy pouciekali i nigdy tam już nie wrócili ?-
spytał
Aleksandra
uśmiechnęła się szeroko.
-Oj, nie
przesadzaj, powiedziałam Ci, że nie jest tak tragicznie, naprawdę.-
powiedziała- No to więc jak, zakład ?- dodała wyciągając rękę w stronę chłopaka
Wojtek
popatrzył na rękę dziewczyny, po czym uścisną ją i odpowiedział:
-Zakład
-Szykuj
sobie już repertuar, bo na milion procent przegrasz- powiedziała zadziornie
Ola, po czym wyszła z kuchni i udała się do swojego pokoju.
-Za piętnaście
minut wyjeżdżamy- krzyknął za nią Szczęsny.
Aleksandra
usiadła na łóżku. Postanowiła zrobić sobie lekki makijaż, taki jak wczoraj,
ograniczając się do tuszu i błyszczyka. Więc wzięła lusterko, przyszykowała
sobie kosmetyki i zaczęła działać. Gdy byłą już gotowa, wzięła swoją kurtkę, po
czym wyszła z pokoju. Szczęsny właśnie wszedł do przed pokoju.
-I jak,
gotowa, możemy jechać ?- spytał
Ola pokiwała
głową, po czym wyszli z domu. Znowu przemierzyli labirynt, po czym wyszli na
dwór, wsiedli do białego Porshe Wojtka i pojechali na jego trening.
****
Witam.
Sorki, że z jedno dniowym poślizgiem, ale jakoś nie mogłam nic napisać.
Następny dopiero w niedzielę lub poniedziałek.
Rozdział zostawiam wam do oceny, bo jakoś nie mam ochoty się na jego temat wypowiadać.
Pozdrawiam :)
2 komentarze:
Jedno słowo :D ZAJEBISTY !
Ciekawe kto wygra zakład :) Czekam na nast.
@2ndheart_beat
Prześlij komentarz