czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział X


Ola obudziła się w nocy. Gdy spojrzała na zegarek było właśnie po drugiej. Nadal była w ubraniu więc postanowiła się odświeżyć i iść do łazienki. Gdy już dotarła do pomieszczenia, wzięła szybki prysznic, przebrała się w swoją ulubioną piżamę, czy rozciągnięty podkoszulek i szare spodnie od dresu. Poszła do kuchni się czegoś napić. Gdy do niej dotarła, wyciągnęła pepsi z lodówki i nalała je do szklanki. Usiadła na krześle w jadalni, która była połączona z kuchnią i zaczęła myśleć. Pomyślała o Polsce, o Pani Alicji, o Domu Dziecka, w którym była, no i oczywiście o swoim zmarłym ojcu. Właśnie w tej chwili podjęła decyzję o oderwaniu się od przeszłości i zaczęciu wszystkiego od nowa tutaj, w Londynie. Chciała zapomnieć o wydarzeniach, które na samo wspomnienie sprawiały jej ból. Musiała być silna podejmując taką decyzję, no i była. Zdała sobie sprawę, że może o tym wszystkim na jakiś czas zapomnieć. Jest na tyle silna by sobie z tym poradzić.
Upiła spory łyk napoju, po czym cichutko umyła szklankę i wróciła do swojego pokoju. Położyła się na łóżku i tępo gapiła w sufit. Po jakiejś chwili zasnęła.
Obudziła się o siódmej rano. Wstała, po czym udała się do łazienki. Wykonawszy poranne czynności i przebrawszy się, udała się do kuchni. Na jej szczęście Wojtek jeszcze spał, więc mogła zabawić się w kucharza. Zrobiła jedną z ulubionych swoich sałatek, a mianowicie sałatkę grecką.
Nakryła do stołu. Z niczym się nie śpieszyła, po chwili do jadalni wszedł Szczęsny.
-Dzień dobry. Przygotowałam śniadanie- powiedziała wesoło Ola, po czym wskazała na nakryty stół.
Wojtek patrzył to na stół, to na dziewczynę.
-Jeśli to smakuje tak jak wygląda, to zabieram Cię dziś na zakupy po treningu- powiedział chłopak, po czym zasiadł do stołu i nałożył sałatkę na swój talerz, po czym zaczął konsumpcję.-Jest naprawdę wspaniała.-powiedział po chwili.
Aleksandra uśmiechnęła się do niego szeroko.
-Cieszę się, że Ci smakuje- powiedziała
-A jak Ci się spało w nowym miejscu ?- spytał nagle Wojtek
-Dobrze- odpowiedziała krótko.- Przepraszam, że zasnęłam na filmie, nawet nie wiem jak to się stało, tak nagle urwał mi się film- powiedziała
Wojtek uśmiechnął się.
-Nic się przecież nie stało, nie masz mnie za co przepraszać. Naprawdę.- odpowiedział, po czym zakończył jedzenie śniadania.
Ola także już skończyła. Zaczęła sprzątać, a Szczęsny jej pomagał. Umyła naczynia, a chłopak je starannie wytarł. Po chwili spojrzał na zegarek.
-Mamy jeszcze godzinę do rozpoczęcia treningu, ale chciałbym, żebyś my pojechali wcześniej. Chcę Cię sprawdzić- powiedział z cwanym uśmieszkiem.
Ola nadal nie była przekonana co do tego, że powinna jechać na ten trening razem z Wojtkiem. Równie dobrze mogła zostać w domu, przygotować obiad, pooglądać telewizję.
-Czy naprawdę muszę jechać?- spytała
Wojtek popatrzył na nią z minął pełną rezygnacji.
-Tak musisz, nie zostawię Cię tu samej, a poza tym wczoraj zgodziłaś się jechać.- powiedział
Ola uśmiechnęła się blado.
-No niby tak, ale jakoś dziś mi się już nie chce, nawet świadomość tego, że dokopie Ci na boisku jakoś zbytnio mnie nie motywuje do tego.- powiedziała
Chłopak naburmuszył się.
-Ty mi dokopiesz ?! Chyba śnisz !- powiedział
Aleksandra uśmiechnęła się cwanie.
-Nie, nie śnie. Skopie Ci tyłek. Myślisz, że nie strzelę Ci paru goli ? Jeśli tak myślisz, to jesteś w błędzie.- powiedziała.
Była tak pewna siebie, że nawet nie zdawała sobie z tego sprawy.
-Okej, skoro myślisz, że jestem taką sierotą, że nie trafię piłką do siatki, to może się założymy?- spytała
Szczęsny zaczął intensywnie myśleć.
-Dobra, a o co ?- spytał podejrzliwie
Ola uśmiechnęła się szeroko. Wczoraj jak byli w restauracji, zauważyła, że w koncie stało pianino.
-Jak wygram, to zagrasz i zaśpiewasz na pianinie w tej restauracji, w której byliśmy wczoraj, a jeśli ja przegram, to...- zaczęła myśleć, co może zrobić, gdy przegra, ale nie mogła nic wymyśleć- Sam wymyśl, bo mi jakoś nie przychodzi nic do głowy.
Wojtek zamyślił się na chwilę.
-To przyznasz się, że nie jesteś tak dobra w grze, jak w rozmowie o piłce- powiedział- Przy okazji chciałbym powiedzieć, że nie zaśpiewam przed ludźmi w tej restauracji. Chcesz, żeby wszyscy pouciekali i nigdy tam już nie wrócili ?- spytał
Aleksandra uśmiechnęła się szeroko.
-Oj, nie przesadzaj, powiedziałam Ci, że nie jest tak tragicznie, naprawdę.- powiedziała- No to więc jak, zakład ?- dodała wyciągając rękę w stronę chłopaka
Wojtek popatrzył na rękę dziewczyny, po czym uścisną ją i odpowiedział:
-Zakład
-Szykuj sobie już repertuar, bo na milion procent przegrasz- powiedziała zadziornie Ola, po czym wyszła z kuchni i udała się do swojego pokoju.
-Za piętnaście minut wyjeżdżamy- krzyknął za nią Szczęsny.
Aleksandra usiadła na łóżku. Postanowiła zrobić sobie lekki makijaż, taki jak wczoraj, ograniczając się do tuszu i błyszczyka. Więc wzięła lusterko, przyszykowała sobie kosmetyki i zaczęła działać. Gdy byłą już gotowa, wzięła swoją kurtkę, po czym wyszła z pokoju. Szczęsny właśnie wszedł do przed pokoju.
-I jak, gotowa, możemy jechać ?- spytał
Ola pokiwała głową, po czym wyszli z domu. Znowu przemierzyli labirynt, po czym wyszli na dwór, wsiedli do białego Porshe Wojtka i pojechali na jego trening.

****
Witam.
Sorki, że z jedno dniowym poślizgiem, ale jakoś nie mogłam nic napisać.
Następny dopiero w niedzielę lub poniedziałek.
Rozdział zostawiam wam do oceny, bo jakoś nie mam ochoty się na jego temat wypowiadać.
Pozdrawiam :) 

2 komentarze:

Iga pisze...

Jedno słowo :D ZAJEBISTY !

Laura pisze...

Ciekawe kto wygra zakład :) Czekam na nast.

@2ndheart_beat

Prześlij komentarz